Lizzo od lat kojarzona jest nie tylko jako raperka, wokalistka i trzykrotna zdobywczyni nagrody Grammy, ale i aktywistka na rzecz ruchu body positive, która zachęca wszystkich do pełnej akceptacji siebie. 35-letnia artystka niejednokrotnie głosiła ze scen na całym świecie przemowy o mocy akceptacji, trzymaniu się swoich marzeń i byciu wierną sobie. Teraz rozglądam się wokół i masa piosenek jest o kochaniu naszego ciała i czuciu się komfortowo w swojej skórze, czuciu się cholernie dobrze i jestem po prostu dumna, że jestem tego częścią, ponieważ na świecie jest i tak dużo ciemności, strasznych rzeczy stwierdziła podczas swojej poruszającej przemowy, odbierając statuetkę Grammy w lutym 2023 roku.

Jak się jednak okazuje, Lizzo nie zawsze należy do osób szerzących jedynie pozytywną energię. Artystka została bowiem pozwana przez byłych tancerzy i byłe tancerki, którzy/re twierdzą, że praca z raperką nie należała do najprzyjemniejszych. Lista zarzutów, o których czytamy w oficjalnie złożonym piśmie w sądzie w Los Angeles, jest naprawdę długa. 

Byłe tancerki pozywają Lizzo. O co poszło?

Na idealnym wizerunku Lizzo zaczynają pojawiać się głębokie rysy. Kilka dni temu do sądu w Los Angeles wpłynął bowiem pozew przeciwko 35-latce, złożony przez byłe pracownice artystki. Arianna Davis, Crystal Williams i Noelle Rodriguez to trzy byłe tancerki gwiazdy popu, które koncertowały wraz z Lizzo w latach 2021-2023. Według kobiet warunki pracy z wykonawczynią hitu „Truth Hurts” były nie do zniesienia, a ich zwolnienie było bezpodstawne. Dziewczyny trafiły do zespołu muzyczki za sprawą programu „Watch Out for the Big Grrrls”, czyli telewizyjnego show, w którym Lizzo szukała swoich nowych tancerek wśród po prostu – plus size dziewczyn z ulicy. Obietnica międzynarodowej kariery szybko przerodziła się jednak w koszar, który został dokładnie opisany w pozwie kobiet.

Po dołączeniu do zespołu Arianna Davis, Crystal Williams i Noelle Rodriguez były rzekomo źle traktowane na wielu płaszczyznach. Choć pozew dotyczy kilku osób z bliskiego otoczenia Lizzo, to właśnie sama artystka miała być prowodyrką nieprzyjemnej i niemalże toksycznej atmosfery w pracy, a swoje pracownice traktowała podobno „jak zakładników”. Wśród wymienionych w piśmie sytuacji pojawił się między innymi początek 2023 roku i koncerty w Europie. Lizzo pomimo wielkiego dyskomfortu tancerek, rzekomo zmusiła je do występów nago na koncertach w Amsterdamie i Paryżu, podczas których dziewczyny musiały dotykać nagich ciał i wchodzić w interakcje z innymi w „bardzo wulgarny i jednoznaczny sposób”. 

To jednak nie wszystko. Tancerki niejednokrotnie spotykały się z dręczeniem i nękaniem ze względu na słabe występy oraz oskarżeniami o picie alkoholu w czasie pracy. Artystka, by upewnić się, że jej pracownice są zdalne do kolejnego performance'u, zmuszała je do kilku lub kilkunastogodzinnych treningów bez jakichkolwiek przerw. Jedna z dziewczyn składających pozew wyznała, że została zmuszona do zsikania się w majtki na scenie ze strachu przed poproszeniem o chwilę przerwy

Największym ciosem w wizerunek Lizzo jest jednak wzmianka na temat body shamingu, który rzekomo panuje za zamkniętymi drzwiami backstage'u artystki. Szerząca samomiłość i pełną akceptację gwiazda, nie jest podobno równie łaskawa dla swoich pracowników i pracownic. 

Poza Lizzo stroną w pozwie jest również jej trenerka zespołu, Shirlene Quigley oraz jej firma koncertowa Big Grrrl Big Touring Inc. Dotychczas żaden z wymienionych podmiotów nie odniósł się do oskarżeń.

Zobacz także: