„Pokolenie Ikea” to adaptacja bestsellerowej książki (wcześniej był również blog), której autor dzieli się z czytelnikami oraz czytelniczkami przemyśleniami, a także radami dotyczącymi randek, relacji czy seksu. Choć zapowiadano hit, film okazał się absolutnym koszmarem, do tego bardzo szkodliwym. Oto, co nie jest okej.

Film „Pokolenie Ikea” z Bartoszem Gelnerem już w kinach

Szumnie zapowiadany erotyk z Bartoszem Gelnerem w roli głównej jest już dostępny w kinach w całej Polsce. Tym razem popularny aktor zagrał Piotra – Czarnego, czyli około 30-letniego prawnika, który jest fanem niezobowiązującego seksu. Prowadzi tak zwany alfabet kobiet. I ma konkretny cel. Chce przespać się z dziewczynami o imionach zaczynających się na każdą literę alfabetu. Swoje partnerki określa mianem okazu, traktuje je przedmiotowo, poza tym ma poczucie, że nie sposób mu się oprzeć. Wyjątek stanowi dla niego Olga – koleżanka z pracy, w którą w filmie wcieliła się Michalina Olszańska. Główny bohater postanowił, że nie pójdzie z nią do łóżka, ponieważ – jak wyjaśnia w jednej ze scen – gdzie się mieszka i pracuje, tam się ch**** nie wojuje. To jedna z błyskotliwych myśli, którymi główny bohater dzieli się z widzkami oraz widzami. Potem jest jeszcze gorzej. 

„Pokolenie Ikea”: recenzja 

Trailer, który ujrzał światło dzienne kilka tygodni przed premierą, sugerował, że „Pokolenie Ikea” nie będzie filmem najwyższych lotów. Jednak to, co zobaczyłam na ekranie, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. 

Czarny jest nie tylko głównym bohaterem, ale również narratorem „Pokolenie Ikea”. W filmie pokazuje widzkom i widzom swoją codzienność (dość szybko dowiadujemy się, że chętnie umawia się z dziewczynami przez darmową aplikację randkową), przedstawia nam swoich bliskich (oprócz wspomnianej Olgi poznajemy m.in. jego przyjaciela - Koguta, przełożonego, kolegę z kancelarii oraz mamę), a także kobiety pojawiające się w jego życiu na krócej lub na dłużej. Zdecydowanie częściej na krócej. Wśród nich jest m.in. Andżelika (Dagmara Bryzek), czyli nastolatka, z którą regularnie się spotyka, która właściwie nigdy mu nie odmawia. Są również dwie dziewczyny z klubu. Kogut (Jan Aleksandrowicz-Krasko) uznaje je za szla*fy. Mimo to Piotr proponuje, by przyjaciel został z jedną z nich, a drugą zaprasza do siebie. Nie na długo, bo gdy okazuje się, że Aleksandra (Adrianna Izydorczyk) nie spełnia jego oczekiwań wyrzuca ją z mieszkania. 

No i jest Olga, która totalnie zasługuje na osobny akapit. Od początku słyszymy, że postaci grane przez Michalinę Olszańską i Bartosza Gelnera łączy przyjaźń. Doskonale się znają, ufają sobie i, przynajmniej w teorii, mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Wszystko fajnie. Ale chyba twórczynie oraz twórcy filmu obrali sobie za cel udowodnienie, że prawdziwa przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Piotr chętnie ocenia urodę swojej koleżanki z pracy. Uważa, że jest ładna, ale podkreśla, że ma mały biust, w zasadzie, że w ogóle go nie ma. Z kolei Olga wydaje się świadoma i niezależna. Uważa głównego bohatera za szowinistę i od czasu do czasu krytykuje jego zachowanie. Jednak dość szybko można zorientować się, że jest w nim zakochana. I jest w związku z tym gotowa do mniejszych lub większych poświęceń, np. do prasowania koszul swojego potencjalnego partnera. 

Podczas seansu zastanawiałam się, dlaczego taki film w ogóle powstał. To produkcja, która opiera się na seksistowskich refleksjach poszczególnych postaci (jak te z poprzednich akapitów), a co za tym idzie: powiela krzywdzące stereotypy i sprowadza kobiety do roli służących zaspokajających wszelkie potrzeby mężczyzn (w łóżku, jak również poza nim). Natomiast mężczyzn ukazuje jako tych, którym zależy wyłącznie na seksie, którzy nie szukają i nie potrzebują głębszych relacji, są pozbawieni wrażliwości. 

Film „Pokolenie Ikea” jest przerażający. Jednak jeszcze gorsze były reakcje niektórych osób oglądających go w kinie. Pewne wypowiedzi (głównie, ale nie tylko) głównego bohatera wywoływały salwy śmiechu, a nawet – uwaga, bo to będzie mocne – oklaski. Żywe reakcje męskiej strony publiczności wzbudzał także widok kobiecych piersi. Mogłoby się wydawać, że żyjemy w czasach, w których dużo mówi się o takich problemach jak nierówność płci czy molestowanie seksualne, a nasze społeczeństwo staje się coraz bardziej świadome. No, niestety, case „Pokolenia Ikea” pokazuje, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. Patriarchat ma się świetnie. 

Zobacz także: