Choć losy bohaterów dwóch wspomnianych tytułów, czyli 50 twarzy Grey’a i 365 dni Blanki Lipińskiej się różnią, zwroty akcji i napięcie towarzyszące lekturze bardzo je do siebie zbliża. Druga z nich, okrzyknięta przez wydawcę „Ojcem Chrzestnym i 50 twarzami Grey’a w jednym” ma wszelkie zadatki, by stać się podobnym bestsellerem, a nawet polskim odpowiednikiem tej kultowej publikacji.

ZOBACZ TAKŻE: Dakota Johnson i Jamie Dornan skłóceni! O co poszło? >>>

Ale od początku –29-letnia Laura Biel, która na co dzień wiedzie spokojne życie u boku swej miłości, doświadcza sytuacji, która zmienia jej życie o 180 stopni. W dniu swoich urodzin dziewczyna zostaje porwana przez włoskiego mafiosa. Jak się okazuje, nie jest to przypadkowa akcja – Don Massimo „ujrzał” Laurę pozostając przed laty w stanie śmierci klinicznej i za punkt honoru wziął sobie odnalezienie jej i rozkochanie w sobie. I tak też brzmi jego ultimatum – Laura ma 365 dni na to, by wzniecić w sobie uczucia do porywacza. Jeśli to nie nastąpi, ten obiecuje puścić ją wolno. Ale jeśli przed upływem roku uprowadzona zdecyduje się uciec, jej rodzina przypłaci to życiem.

Jak można się domyślić, Laura szybko wychodzi z roli ofiary i dostrzega uroki swego położenia: Don Massimo nie ustępuje wdziękami Christianowi Grey’owi, a podszyta rosnącym napięciem relacja między partnerami coraz bardziej przypomina jego romans z Anastasią Steele. Co więcej, para odkrywa wyjątkową zbieżność fantazji i temperamentów, a luksusy, które Włoch zapewnia swej kochance, szybko wchodzą jej w krew. No i właściwie w tym momencie ta historia mogłaby się skończyć, gdyby nie kolejny zwrot akcji. Po upływie miesiąca sielanka nagle brutalnie się kończy, a dziewczyna uświadamia sobie, ile Massimo dla niej znaczy. Poniżej próbka tekstu – skusicie się na lekturę?

ZOBACZ TAKŻE: Ellen DeGeneres i Jamie Dornan odgrywają sceny z "Ciemniejszej strony Grey'a" >>>

Na cóż mi tyle majtek? Chyba przez całe życie tyle nie miałam. Przede mną na fotelu leżała góra kolorowych tkanin, głównie koronek. Wychyliłam się zza zasłony i zapytałam:

            - Kto wybierał to wszystko?

Na mój widok zerwała się na równe nogi i podeszła bliżej.
            - Don Massimo kazał przygotować dokładnie te modele z naszego katalogu.
            - Rozumiem - odparłam i schowałam się za kotarą.
            Wertując stertę, zauważyłam pewną prawidłowość: koronki, cienkie koronki, grube koronki, koronki... no i może trochę bawełny. Cudownie i bardzo wygodnie, zaburczałam ironicznie. Wybrałam czerwony komplet z koronki połączonej z jedwabiem i zaczęłam powoli zdejmować sukienkę, by mieć już te przymiarki z głowy. Delikatny stanik pasował idealnie na moje niewielki piersi. Odkryłam z zaciekawieniem, że mimo iż nie była to wersja push up, mój biust wyglądał w nim naprawdę kusząco. Schyliłam się i przeągnęłam przez nogi koronkowe półstringi. Gdy wyprostowałam się, i spojrzałam w lustro zobaczyłam stojącego za mną Massima. Był oparty o śanę przymierzalni, trzymał ręce w kieszeniach i lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu. Odwrółam się do niego, piorunując go gniewnym spojrzeniem.
            - Co ty .... - zdążyłam wydusić z siebie, nim złapał mnie za szyję i przycisnął do lustra.
            Przywarł do mnie całym ciałem i delikatnie przesuwał kciuk po moich wargach. Byłam jak sparaliżowana, jego napięte ciało blokowało każdy mój ruch. Przestał się bawić moimi ustami i przeciągnął rękę z powrotem na szyję. Uścisk nie był mocny, nie musiał być, miał mi tylko pokazać jego dominację.
            - Nie ruszaj się - powiedział, przeszywając mnie na wylot lodowatym, dzikim wzrokiem. Popatrzył w dół i cicho jęknął. - Ładnie wyglądasz - wysyczał przez zęby. - Ale nie możesz tego nosić, jeszcze nie teraz.

ZOBACZ TAKŻE: Powstały gadżety erotyczne inspirowane filmem „Nowe oblicze Greya”! >>>