Zdarzyło się wam, że znajomi patrzyli na Was z rozbawieniem, kiedy rozmawialiście ze swoim psem czy kotem? Każdy kto ma czworonoga wie, że po pierwsze w samym geście nie ma nic dziwnego, a po drugie przyzna, że pupilowi nie raz dostało się więcej czułości, niż przyjacielowi, bo też nie raz okazał się cierpliwszym słuchaczem czy skuteczniejszym pocieszycielem.

ZOBACZ TAKŻE: Naukowcy chcą przedłużyć okres dojrzewania. Skończyliście 20 lat? To wcale nie oznacza, że jesteście dorośli >>>

I choć dotychczas uważano, że taki gest to dziecinada, dziś możemy być spokojni (a nawet trochę dumni) - jak dowodzą amerykańscy behawioryści, nadawanie ludzkich cech zwierzętom, czyli antropomorfizacja, to raczej oznaka naszej inteligencji i dowód wyjątkowości na tle pozostałych zamieszkujących planetę gatunków. Nie jest to więc nic podejrzanego czy nawet, jak sądzono dawniej - przejaw głupoty. 

Dlaczego? Dlatego że człowiek jako jedyny w przyrodzie ma skłonność do przypisywania cech własnego gatunku przedstawicielom tych niższych. A jak wiadomo, na co dzień nawet nieświadomie własnymi wadami obdarzamy nie tylko zwierzęta, ale też przedmioty (złośliwy komputer, uparte auto), a nawet nadajemy tym drugim imiona. 

ZOBACZ TAKŻE: Zawsze się spóźniacie? Jest na to naukowe wytłumaczenie! >>>