„Smoleńsk” to jedna z najgłośniejszych filmowych produkcji ostatnich lat. Nie bez powodu. Film w reżyserii Antoniego Krauze z 2016 roku przedstawia wydarzenia inspirowane tymi z 10 kwietnia 2010 roku, kiedy to pod rosyjskim Smoleńskiem rozbił się rządowy samolot Tu-154 z 96 osobami na pokładzie, w tym parą prezydencką Lechem i Marią Kaczyńskimi. Choć przyczyna katastrofy już dawno została wyjaśniona przez grupę niezależnych ekspertów, politycy i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości, macierzystej partii Lecha Kaczyńskiego i jego brata, obecnego prezesa partii Jarosława, nadal skłaniają się ku teoriom spiskowym, twierdząc, że był to zamach. Film „Smoleńsk”, bardziej niż hołdem dla ofiar, jest niestety propagandowym tworem, który ma utwierdzić w przekonaniu każdego, kto go obejrzy, że prawda o tragedii smoleńskiej została zatajona, a odpowiedzialne za nią osoby pozostają bezkarne.

Film „Smoleńsk” z najniższymi ocenami w serwisie IMDb. Skąd takie niskie noty?

Ostatnio, ze względu na uroczyste jak zwykle obchodzi 11. rocznicy wydarzeń ze Smoleńska i ponowną emisję filmu w TVP, o obrazie znowu zrobiło się głośno. A w sieci pojawiły się głosy, że „Smoleńsk” jest uznawany za jedną z najgorszych produkcji na świecie. Skąd taka opinia? W najpopularniejszym wśród kinomaniaków serwisie IMDb obraz w reżyserii Antoniego Krauze ma notę 1,2 na 10, a 12 tysięcy osób zadeklarowało, że widziało polską produkcję. Fakt ten podłapał „Tygodnik NIE”, znany z tworzenia memów, prześmiewczych filmów i postów, publikując na w swoich mediach społecznościowych typowy dla swojej estetyki komunikat: „Smoleńskowi” brakuje lekko ponad 2000 negatywnych ocen, by został najgorszym filmem świata na liście IMDb. Nie muszę chyba mówić, co z tym zrobić. Czy film „Smoleńsk” zasłużył więc na niskie noty dlatego, że jest złym filmem, czy dlatego, że ma taką, a nie inną fabułę?
 


Na fali wielu opinii, jakie krążą po sieci, że „Smoleńsk” to najgorszy film świata, głos zabrała m.in. Katarzyna Czajka-Kominiarczuk, dziennikarka i autorka bloga Zwierz popkulturalny. Zwróciła ona uwagę na jedną istotną rzecz, a mianowicie, że ocena na IMDb na pewno nie jest obiektywna właśnie ze względu na całą otoczkę, jaka się wokół niego wytworzyła. „Sam film jest bardzo, bardzo, bardzo słaby i jest taką pobieżną kwerendą teorii spiskowych. Jest też filmem bardzo jednoznacznie po jednej stronie politycznej oceny wydarzeń. Nie zmienia to faktu, że ocena samego filmu jest po postu deklaracją polityczną i chyba nie najlepszym przykładem na to, że zbiorcze oceny filmów na portalach - zawsze będą podatne na manipulację – czy to polityczną, czy światopoglądową. Gdybyśmy się teraz wszyscy jak jeden mąż zebrali, moglibyśmy wysoko wywindować dzieło, jakim jest „Futro z Misia” – co nie odpowiadałoby jego wartości filmowej” – napisała autorka Zwierza popkulturalnego.

Dlaczego „Smoleńsk” tak naprawdę nie jest najgorszym filmem na świecie? 

„Mówię o tym, bo mam wrażenie, że wciąż i wciąż w Polsce nie umiemy rozmawiać o tym, jak działają pewne mechanizmy związane z oceną kultury w sieci i jak te wszystkie agregatory opinii naprawdę mówią więcej o użytkownikach sieci, niż o wybranych dziełach kultury. Żal mi, że bardziej mamy tu koncentrację na tym „Polski film najgorszy na świecie", a mniej na właśnie mechanizmach przejmowania ocen produkcji. Jedyna nadzieja, że może trochę osób jednak się zorientuje, że recenzja to coś więcej niż kciuk w górę czy kciuk w dół, a dziennikarstwo kulturowe wymaga jednak szerszego spojrzenia, niż tylko sensacyjnego donoszenia o najgorszym filmie na świecie” – dodała Katarzyna Czajka-Kominiarczuk.

„Smoleńsk” faktycznie jest teraz na szczycie zestawienia najniżej ocenionych filmów w serwisie IMDb, a tuż za nim plasują się takie produkcje jak „Saving Chistmas”, „​​​​​​​Daniel del Zauberer” czy „Ahoj dziewczyny”.