Kilka dni temu Netflix wypuścił nowy serial, który bywa porównywany do Kochanych kłopotów. Główną osią produkcji Ginny & Georgia jest historia matki i jej dojrzewającej córki. Szybko zyskała ona popularność w serwisie streamingowym: przebojowa matka, ale i jej córka o feministycznym zacięciu, która boryka się z młodzieńczymi problemami, przypadły wielu osobom do gustu. W serialu nie brakuje wielu zabawnych scen i odniesień do popkultury. Wygląda jednak na to, że produkcja posunęła się o jeden krok za daleko. 

Taylor Swift zarzuca seksizm produkcji serialu „Ginny & Georgia”

W ostatnim odcinku pierwszego sezonu serialu Ginny & Georgia między głównymi bohaterkami dochodzi do sprzeczki. Georgia wypowiada się na temat związku córki, a ta, wkurzona, w odpowiedzi rzuca matce: „Co cię to obchodzi?! Zmieniasz facetów szybciej niż Taylor Swift”. W sieci zawrzało. Fanki i fani piosenkarki wzięli ją w obronę. Sama artystka również nie zamierzała milczeć. Zabrała głos na Twitterze, zarzucając twórcom serialu seksizm i krytykując deprecjonowanie ciężko pracujących kobiet poprzez ocenianie ich jedynie przez pryzmat ich życia uczuciowo-seksualnego. Racja. To nie tylko seksizm, ale i slut-shaming. W 2021 roku wypadałoby z tym skończyć. Swift przy okazji całej sprawy nie omieszkała wspomnieć w swoim tweecie, że przecież to właśnie na Netfliksie ukazał się dokument o jej życiu, czyli Miss Americana, w którym wyraźnie była mowa o tym, jak skupienie się mediów na związkach Swift miało na nią negatywny wpływ.

Gwiazda ma na swoim koncie 9 albumów, stworzyła liczne przeboje, a za swoją twórczość została obsypana nagrodami. Jednak kiedy mówi się o niej w mediach, to najczęściej w kontekście tego, z kim aktualnie jest. Nie byłoby to może jeszcze najgorsze, jednak czarę goryczy przelewa fakt, że publikacje na ten temat są zwykle oceniające, sensacyjne, że jak to, gwiazda znowu ma nową miłość, sypia z kolejną osobą. W przypadku mężczyzn, którzy często zmieniają partnerki czy partnerów, negatywnych ocen zwykle nie ma. To pokazuje, że choć mamy XXI wiek, to podwójne standardy wobec kobiet i mężczyzn wciąż mają się dobrze. I tak, jest to szalenie wkurzające. Niezależnie od tego, jakiej płci jesteśmy, wszyscy mamy prawo do szacunku. I ilość partnerów czy partnerek, tego, czy uprawiamy seks na pierwszej randce czy na piątej i tak dalej nie powinny mieć na to wpływu, nie powinno to podlegać niczyjej ocenie, nie ma to się nijak do tego, czy jesteśmy wartościowymi osobami. Nasze życie prywatne to wyłącznie nasza sprawa i nikomu nie powinno być nic do tego.