Nina Kowalewska-Motlik zakochała się w arabskich perfumach podczas służbowej podróży do Dubaju. Z lokalnej perfumerii wyszła z walizką flakonów, nie mogła zdecydować się na jeden. Potem na warszawskich ulicach ludzie zaczepiali ją i pytali, czym pachnie. Z fascynacji arabskimi zapachami, powstał jej autorski butik Sense Dubai. W rozmowie z Glamour zdradza, jakie kompozycje najsilniej oddziałują na zmysły i podświadomość, a tym samym są nieodzownym składnikiem uwodzenia.

Marta Kutkowska: Czy wierzy Pani, że perfumami można kogoś uwieść?

Nina Kowalewska-Motlik: To nie jest kwestia wiary, to jest fakt! Perfumy powstały pięć tysięcy lat temu w Babilonie i miały przeróżne zastosowania. Służyły do balsamowania zwłok, wykorzystywano je do praktyk religijnych, ale przede wszystkim miały uwodzić. Kobiety arabskie zasłaniały swoje ciała, włosy, twarze – uwagę mężczyzny mogły przyciągnąć tylko zapachem. To zapach miał sprawić, że mężczyzna oszaleje, będzie za kobietą podążał i będzie o nią walczył, aż ją zdobędzie.

Składniki perfum arabskich tworzą magnetyzujące kompozycje, które odwołują się do pierwotnych instynktów, działają na podświadomość. W zwierzęcy sposób wywołują pożądanie, by przysłużyć się przetrwaniu gatunku (śmiech - przyp.red.) 

Jakie to składniki?

Oud, piżma, ambra. Naturalne substancje, które w przyrodzie czasem pachną wręcz obrzydliwie. Na przykład ambra to nic innego, jak wymiociny kaszalota, a oud — żywica wydzielana przez drzewo zaatakowane pewnym rodzajem grzyba. Kiedy stykamy się z nimi, myślimy: „ohydne”, ale kiedy połączymy je z innymi składnikami, dzieje się magia. To alchemia, tworzenie złota w płynie.

W Sense Dubai mamy między innymi czarne piżmo – bardzo specyficzny, intensywny zapach, który działa na podświadomość, pobudza zmysły. Nasz perfumiarz powiedział, że kiedy go nałożę i wejdę do pokoju pełnego mężczyzn, mogę wskazać palcem: „ty” i każdy ze mną pójdzie (śmiech).

Zapachy oddziałują na nas w sposób, którego na poziomie racjonalnym nie pojmujemy. Założyłam Sense Dubai dziesięć lat temu i obserwuję panów towarzyszących kobietom: kręcą nosem na wszystkie świeże, cytrusowe zapachy, a robią się zaintrygowani dopiero, wtedy, gdy przechodzimy do słodkich, ciężkich perfum, które w składzie mają właśnie piżmo, ambrę czy wanilię.

W jaki sposób perfumy zmieniają dynamikę w relacji? Czy któraś z pani klientek zdobyła dzięki zapachowi mężczyznę? Albo właśnie uwolniła się z niechcianego związku?

Zobacz także:

Mamy w ofercie Sense Dubai zapach numer 11. W składzie ma ozon, miętę, goździki, nuty drzewne. Jest bardzo intensywny, metaliczny, trochę dentystyczny. Nazywamy go roboczo „zimna sucz” (śmiech). Dzięki niemu rozwiodłam dwie klientki. Przyszły później z kwiatami, żeby mi podziękować, bo to jest zapach, który tworzy dystans, narzuca układ sił w relacji. „Jedenastka” będzie świetnym wyborem na przykład na rozmowę kwalifikacyjną albo negocjacje finansowe. Osobiście używam jej, kiedy idę wyjaśnić jakieś nieporozumienie w urzędzie. Zamiast dyskutować, po prostu się perfumuję i wszyscy stają na baczność (śmiech). „Jedenastkę” wybierają także polityczki, którym zależy, żeby trzymać otoczenie na dystans. Zapachem można naprawdę wszystko załatwić: można kogoś w sobie rozkochać i można go postawić w kącie, żeby dyktować warunki.

Jakich pani używa zapachów i w jakich celach? Poza „jedenastką” oczywiście?

Coco Chanel mówiła, że inaczej ubieramy się na kort tenisowy, a inaczej na bal. To dotyczy również zapachów. Nie możemy pachnieć tak samo przez cały czas. Budzę się rano, przypominam sobie, jaki mamy dzień, jakie mam w planie spotkania; sprawdzam, jaka jest pogoda i jaki mam humor. A kiedy to wszystko złożę w całość, zastanawiam się, czym mam pachnieć, a nie: w co mam się ubrać. Zapach jest ważniejszy od ubrania. Każdy go czuje, a nie każdy zwraca uwagę na buty czy bluzkę. Ostatnio zakochałam się w róży – przepadłam, a kompletnie nie byłam różana. W Sense Dubai można znaleźć perfumy, które mają w składzie ekstrakty z sześciu róż: indyjskiej, tureckiej, arabskiej, bułgarskiej, francuskiej i hiszpańskiej. Olejki różane rozcieńczone alkoholem tworzą obłędne kompozycję. Ta miłość się zmienia: z wiekiem, porą roku, etapami, przez które przechodzimy w życiu. Gdy wracam z perfumerii do domu, mój mąż mówi: „jak pięknie pachniesz!”, bo mam na sobie kakofonię zapachów, które towarzyszyły mi w pracy. A perfumy arabskie się ze sobą nie „gryzą” – można je dowolnie mieszać, tworząc osobistą, niepodrabialną zapachową wizytówkę. 

W jaki sposób perfum używają Arabki?

Ze względów religijnych nie używają perfum z alkoholem na skórę, za to od stóp do głów smarują się olejkami. Mają nawet specjalne wonne preparaty do miejsc intymnych. Potem zakładają abaje – długie suknie, które są dodatkowo perfumowane dymem („perfumare” oznacza „przez dym”; zanim nauczono się robić perfumy, wrzucano to, co w przyrodzie pięknie pachnie, na rozżarzone węgle, i okadzano się dymem. Arabki wykorzystują ten sposób także współcześnie). W Dubaju zawsze wytężam węch. Zdarza mi się pójść za grupą pięknie pachnących kobiet – ciągnie się za nimi taki woal, sillage, czyli unikatowy ślad zapachowy. W Polsce odwrotnie: wmawia się nam, że nie możemy zbyt intensywnie pachnieć, że zapach ma być dyskretny. Zdarza się, że słyszymy: „ale się wyperfumowałaś” jako zarzut, uważa się to za nietakt.

Zgadza się, ale intensywne perfumy w zamkniętym pomieszczeniu potrafią być bardzo irytujące…

Oczywiście, jeśli nie lubię zapachu wanilii, a koleżanka z pracy jest cała waniliowa, to może być trudne do zniesienia. Ale zauważyłam, że najbardziej drażniące są perfumy syntetyczne, które sprawiają, że nasz mózg się męczy – tak samo jak w wypadku lakieru do podłogi, acetonu czy emalii ftalowej. A przecież nie drażnią nas zapachy świeżego chleba, kawy, czekolady — nawet jeśli występują w dużym natężeniu. Czy kogoś irytuje zapach świeżego bzu w ogrodzie? Nie znam takiej osoby.

Bardzo często producenci perfum, nawet tych z wyższej półki, sugerują, że mają one w składzie wanilię czy białe kwiaty, tymczasem w środku są same syntetyki. Jak nie dać się oszukać?

Warto czytać składy. Sprawdzać, czy róża naprawdę jest różą, czy zastępuje ją jakiś aldehyd. Dlaczego to rzadko jest prawdziwa róża? Ze względu na koszty. Zawartość tego, co kupujemy we flakonie nawet najbardziej markowych perfum, ma wartość dwudziestu centów; kolejne pięć dolarów to flakon, a reszta to marketing. Właśnie dlatego perfumy niszowe są bardzo drogie: płacimy przede wszystkim za zawartość, za dobrej jakości składniki. Ich producenci często nie poprzestają na tym, że podają na opakowaniu konkretne nuty zapachowe, ale opisują bardzo dokładnie miejsce pochodzenia każdego składnika.

Czy perfumy pomogły pani podbić serce męża?

Myślę, że uwiodłam go głównie intelektem. Ale podczas pierwszego spotkania faktycznie użyłam ulubionych perfum – być może zadziałały na podświadomość.