„Scooby-Doo: Cukierek albo psikus”: co wiemy o filmie?

Czy Halloween w tym roku w ogóle się odbędzie? Wszystko zależy od jednego z najsłynniejszych psów na świecie i jego kumpli. Po tym, jak brygada detektywów rozwiązała jedną ze swoich najtrudniejszych spraw (Scooby-Doo i ekipa dopadli szefową znanego syndykatu przestępczości kostiumowej), wydawało się, że nasi ulubieńcy wreszcie będą mieli trochę oddechu. Nic bardziej mylnego – Coolsville znów nawiedzą wrogowie!

Najnowszy, halloweenowy film z animowanej serii o psim detektywie i jego przyjaciołach, zatytułowany „Scooby-Doo: Cukierek albo psikus”, jeszcze przed przed premierą (którą zaplanowano na 18 października) narobił niezłego zamieszania.  I to wcale nie możliwość ponownego spotkania z ulubionymi bohaterami z dzieciństwa wywołuje największe emocje. Internet dosłownie zapłonął po tym, jak ujawniono, że w nowej odsłonie serii najbystrzejsza członkini Tajemniczej Spółki została przedstawiona jako lesbijka.

„Scooby-Doo: Cukierek albo psikus”: Velma jest lesbijką

4 października w mediach społecznościowych opublikowane zostały dwa klipy z filmu o angielskim tytule „Trick or Treat Scooby-Doo!”, które nie pozostawiają wątpliwości: Velma Dinkley jest przedstawicielką społeczności LGBTQ+. Na pierwszym wideo widzimy, jak nasza bohaterka po raz pierwszy spotyka Coco Diablo i nie jest w stanie ukryć swojego zauroczenia jej osobą. Detektywka rumieni się, jej okulary zachodzą parą, zachwyca się wyglądem i intelektem projektantki kostiumów... W drugim filmiku Velma otwarcie prosi Daphne o radę: co ma zrobić z faktem, że zadurzyła się w Coco?

Oba klipy, które obiegły social media z prędkością światła, jasno dowodzą, że przypuszczenia fanek i fanów okazały się słuszne: ich ulubiona bohaterka z dzieciństwa woli dziewczyny. Reakcje internautów? Jak zwykle skrajnie podzielone. Jedni są wniebowzięci w związku z faktem, że postacie z bajek sprzed lat we współczesnym wydaniu przestają być heteronormatywne i przyczyniają się do tworzenia bardziej inkluzywnego świata. Inni oczywiście kręcą nosem, twierdząc, że mówienie o preferencjach seksualnych w animacjach dla dzieci jest niepotrzebne (zastanawiające, że zarzuty te nigdy nie pojawiają się w przypadku heteroseksualnych relacji w kreskówkach). Co by nie mówili  –  my jesteśmy na tak.