Już wkrótce światło dzienne ujrzy kontynuacja jednego z najgłośniejszych polskich filmów ostatnich lat – „W lesie dziś nie zaśnie nikt”. Obraz w reżyserii Bartosza M. Kowalskiego okazał się hitem głównie ze względu na nietypowy dla rodzimej kinematografii gatunek, czyli slasher. Horror z przymrużeniem oka, gdzie bohaterowie giną w niewyjaśnionych okolicznościach, trafił nie tylko do kin, ale również na platformę Netflix, która to zdecydowała się kontynuować produkcję. Premiera zaplanowana jest na 27 października 2021.

W „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2” po raz kolejny zobaczymy Julię Wieniawę, ale przede wszystkim zupełnie nowe twarze. W obsadzie kontynuacji slashera znaleźli się m.in. Mateusz Więcławek, którego możecie kojarzyć choćby z innego polskiego filmu Netflixa – „Wszyscy moi przyjaciele nie żyją”, a także Zofia Wichłacz – ostatnio widziana m.in. w 2. sezonie serialu „Rojst’97”. Za reżyserię ponownie odpowiada Bartosz M. Kowalski, który przy scenariuszu ponownie połączył siły z Mirellą Zaradkiewicz, czyli również producentką kreatywną. Producentem po raz kolejny jest także Jan Kwieciński.

Czego możemy spodziewać się po 2. części „W lesie dziś nie zaśnie nikt”? O to mieliśmy okazję zapytać członków obsady, czyli Mateusza Więcławka oraz Zofię Wichłacz, a także twórców – Mirellę Zaradkiewicz i Jana Kwiecińskiego. W tym celu przenieśliśmy się na plan produkcji, która – gwarantujemy – stylistycznie mocno was zaskoczy. Oto, czego się dowiedzieliśmy!

„W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”: obsada i twórcy zdradzili nam szczegóły kontynuacji slashera

Kim są wasi bohaterowie?

Zofia Wichłacz: Vanessa, w którą się wcielam, jest koleżanką Adama granego przez Mateusza Więcławka. Choć to on bardziej uznaje ją za swoją koleżankę, niż ona jego (śmiech). Można powiedzieć, że ta relacja nie jest równa i wzajemna.

Mateusz Więcławek: Zgadza się, to mój bohater bardziej zabiega o względy Vanessy niż odwrotnie. 

Zofia Wichłacz: Dodam, że nie miałam jeszcze okazji grać postaci, która byłaby tak niemiła i nie przejmowała się tym, w jaki sposób odnosi się do ludzi. 

Zobacz także:

Co, podczas pracy przy 2. części „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, było dla was absolutną nowością?

Mateusz Więcławek: Pod względem aktorskim, przy realizacji tego filmu pojawiło się dużo ciekawych pomysłów, których nie było do tej pory w takiej formie i skali w polskiej kinematografii np. w obszarze charakteryzacji. Podczas pracy na planie „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2” nie stosowaliśmy też szczególnej aktorskiej metody, a bardziej staraliśmy się o to, aby to co robimy było atrakcyjne i intrygujące. 

Zofia Wichłacz: Ta konwencja slashera narzuciła nam pewne rozwiązania i myślę, że my się tym po prostu bawiliśmy. Poprzez próbę odnalezienia się w tym gatunku okazało się, że możemy sobie pozwolić na więcej niż np. w dramacie. W przypadku „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2” wszystko realizowaliśmy z przymrużeniem oka. To dało nam aktorom dużo wolności, z czego bardzo chętnie korzystaliśmy. 

Czy w takim razie na planie „W lesie dziś nie zaśnie nikt 2” mieliście okazję dorzucać swoje pomysły?

Zofia Wichłacz: Tak, na planie była bardzo duża przestrzeń do improwizacji. Wręcz byliśmy do tego zapraszani przez reżysera. I to jest wspaniałe. Ja przeżyłam to już na etapie castingu, kiedy mogłam bardzo dużo proponować, co zadziałało na plus.  

Kiedy pojawił się pomysł na kontynuację „W lesie dziś nie zaśnie nikt”?

Mirella Zaradkiewicz: Pomysł na drugą część pojawił się chwilę po tym, jak skończyliśmy pierwszą. I mocno walczyliśmy o to, aby ta była tą bardziej zakręconą. Z kolei pomysł, który wykorzystaliśmy przy kręceniu kontynuacji, to pomysł Bartosza (M. Kowalskiego, reżysera – przyp.red.) jeszcze z jego studenckich czasów. 

Pod jakim względem druga część „W lesie dziś nie zaśnie nikt” najbardziej różni się od pierwszej?

Jan Kwieciński: Na warsztat wzięliśmy tutaj szeroko pojęte zło tego świata i dużo o nim opowiadamy. Druga część jest bardziej pogłębiona intelektualnie i odważniejsza w porównaniu z pierwszą. 

Mirella Zaradkiewicz: Poruszamy w niej też dużo życiowych problemów, które dotykają nas na co dzień. Wydaje mi się, że oprócz tego, że ten film jest bardzo ładnie opowiedziany stylistycznie, jest przygodowy, trochę straszny, trochę wzruszający, to jest też mądry. I ma w sobie dużo elementów, które komentują dzisiejszy świat.

Czy nowe osoby w obsadzie były od początku waszym pierwszym wyborem, czy okazały się objawieniem dopiero na castingu?

Mirella Zaradkiewicz: W przypadku Mateusza Więcławka było tak, że on spodobał się nam już na castingach do pierwszej części, ale wtedy uznaliśmy, że wiekowo nieco odstaje od reszty, więc nie zdecydowaliśmy się na niego. Został nam jednak w pamięci i tworząc postać Adama, to właśnie Mateusza mieliśmy przed oczami.