Takiego skandalu podczas oscarowej gali już dawno nie było. Po niewybrednym i bez wątpienia absolutnie zbędnym żarcie z łysiny Jady Pinkett Smith, oburzony słowami prowadzącego galę, Chrisa Rocka, Will Smith nie tylko powiedział, co o tym wszystkim myśli, ale i postanowił przekazać to nieco bardziej dobitnie. Dosłownie! Miliony widzów śledzących uroczystość przed telewizorami (nie mówiąc już o gościach wydarzenia) było świadkami, jak Will Smith policzkuje Chrisa Rocka, nie mogąc uspokoić emocji. Sprawą tą żyliśmy zresztą także kolejnymi dniami (jeśli nie dłużej). 

Za swoje zachowanie Will Smith został surowo ukarany. Bo choć nie musiał oddać statuetki dla najlepszego aktora, którą zdobył po chwili od incydentu, przez 10 lat ma zakaz wstępu na oscarowe gale. Spotkał się także z ogromną krytyką, a co za tym idzie kryzysem wizerunkowym. W efekcie postanowił zniknąć z życia publicznego na kilka miesięcy. Aż do teraz. Po lakonicznych przeprosinach skierowanych do Chrisa Rocka na Instagramie, postanowił zrobić to porządnie. W efekcie do sieci trafiło emocjonalne wideo z udziałem aktora, w którym Will Smith odpowiada na najczęściej zadawane w związku z całą sytuacją pytania. 

Will Smith przeprasza Chrisa Rocka za spoliczkowanie – wideo

W pierwszych słowach Will Smith tłumaczy, że bardzo chciałby przeprosić Chrisa Rocka także osobiście. 

Powiedziałbym ci, Chris, że cię przepraszam. Moje zachowanie było nie do zaakceptowania – deklaruje.

Ale ten nie jest jeszcze gotowy na spotkanie z aktorem. I w sumie wcale mu się nie dziwimy. Być może jednak zmieni zdanie po obejrzeniu wideo, które Smith opublikował na swoim kanale You Tube. Tym bardziej, że gwiazdor przeprasza w nim także najbliższych kolegi. Chciałbym przeprosić matkę Chrisa (...), jego całą rodzinę, w szczególności brata Tony'ego Rocka – mówi. 

Na łamach pięciominutowego filmiku Will Smith skruchę okazuje także wobec swoich fanów, których – jak przyznaje – słusznie rozczarował. Pozwolił więc sobie na słowa samokrytyki. 

Najbardziej boję się rozczarować innych. Nienawidzę, kiedy nie staję na wysokości zadania. Boli mnie to psychologicznie i emocjonalnie, bo wiem, że nie udało mi się dorównać do tego, jak wysokie mniemanie o mnie mają moi fani. Praca, którą nad sobą wykonuję, polega na tym, że staram się nie wstydzić się tego, kim jestem, będąc jednocześnie skruszonym po tym, co zrobiłem – powiedział. I podsumował: Wiem, że to było szokujące, ale obiecuję wam, w stu procentach poświęcam się przekazywaniu w świat światła, miłości i radości. Podkreślił także, że już nic nie zostało z tego człowieka, któremu wydawało się w tamtej sytuacji, że przemoc jest najlepszym rozwiązaniem. 

 

Zobacz także: