Reklama

Taka właśnie jest droga wielu kobiet w Mary Kay – pełna rozwoju, relacji i odwagi, by żyć na własnych zasadach.

Reklama

Iwona Kutnik

Iwona Kutnik ma 48 lat. Mieszka w niewielkiej wiosce Smolarzyny, niedaleko Łańcuta. Swoją zawodową drogę w Mary Kay rozpoczęła w momencie, gdy jej dzieci opuściły dom rodzinny. Dziś prowadzi własny Beauty Room, inspiruje kobiety do działania i buduje silny, lojalny zespół.

Czym zajmowałaś się, zanim trafiłaś do Mary Kay?

Przez wiele lat byłam przede wszystkim mamą. Karolinę urodziłam jako osiemnastolatka, a trzy lata później na świecie pojawił się Wiktor. Studia robiłam równolegle z wychowywaniem dzieci, ale zawodowe plany odłożyłam na później – w pełni skupiłam się na rodzinie. Nie żałuję tej decyzji, bo bycie przy dzieciach w ich najważniejszych momentach było dla mnie bezcenne.

Oboje trenowali zawodniczo pływanie, co wiązało się z dużym zaangażowaniem i intensywnym trybem życia. W pewnym momencie poczułam jednak, że chcę się rozwijać, pracować, być niezależna finansowo. Skończyłam ekonomię, ale szybko zrozumiałam, że to nie moja droga.

Fotografia była zawsze moją pasją – dlatego zdecydowałam się aplikować na studia podyplomowe w Europejskiej Akademii Fotografii w Warszawie. To były dwa inspirujące lata, które dały mi wiatru w żagle. Po ich ukończeniu otworzyłam studio fotograficzne w Łańcucie. Niestety, prowadzenie biznesu w pojedynkę okazało się trudniejsze, niż się spodziewałam. I właśnie wtedy pojawiła się Kinga Dudzińska z Mary Kay – i świat, który całkowicie odmienił moje życie.

Tak po prostu?

Spotkałyśmy się na warsztatach pielęgnacyjnych u mojej siostry. Kinga od razu zrobiła na mnie ogromne wrażenie – była ciepła, pewna siebie, z klasą. Pamiętam jej różowy samochód i pasję, z jaką opowiadała o kosmetykach. Zapytała, czy nie chciałabym zorganizować takich warsztatów u siebie, z moimi przyjaciółkami. Odpowiedziałam: „Dlaczego nie?”

Poznałyśmy się bliżej, a po kilku tygodniach Kinga powiedziała mi coś, co mocno zapadło mi w pamięć: „Potrzebuję ambitnych i pracowitych kobiet. Masz wokół siebie świetne przyjaciółki – może spróbujesz?” Pomyślałam wtedy: sprawdzę, czy naprawdę jestem ambitna i gotowa na coś więcej.

Jak wypadł sprawdzian?

Zdałam! (śmiech). Przyjęłam propozycję Kingi. Po pół roku zamknęłam studio fotograficzne, zdecydowałam się na program dyrektorski i właśnie mija 14 lat, odkąd współpracuję z Mary Kay. Okazało się, że to biznes dla mnie. Uwielbiam kontakt z ludźmi, nie znoszę rutyny. A tutaj każdego dnia coś się dzieje. Wracam do domu uśmiechnięta – i jeszcze dobrze przy tym zarabiam.

Mary Kay pojawiło się w moim życiu w idealnym momencie. Moje dzieci były już samodzielne – Karolina poszła do liceum, Wiktor do gimnazjum. Mąż rozwijał swój biznes, a mnie został niedomagający biznes fotograficzny i... psy z kotem. I wtedy właśnie poznałam Kingę.

Czego dowiedziałaś się o sobie, odkąd zaczęłaś pracować?

Że jestem odpowiedzialna i dotrzymuję słowa. Mam w sobie dużo obowiązkowości i ludzie mi ufają. To cenne.

Zrozumiałam też, że pewność siebie można zbudować – krok po kroku, dzień po dniu. W moim przypadku ogromną rolę odegrały kobiety, które we mnie uwierzyły, zanim sama do końca w siebie uwierzyłam. Dzięki nim odważyłam się sięgać po więcej i dziś mogę być tym wsparciem dla innych kobiet.

Czy praca Cię zmieniła?

Zdecydowanie. Przede wszystkim nauczyła mnie odwagi – tej cichej, codziennej, która pozwala podejmować decyzje i iść swoją drogą, nawet jeśli nie wszystko jest pewne.

Odkryłam w sobie liderkę – nie kogoś, kto musi dominować, ale osobę, która potrafi słuchać, inspirować i być obok. Zmieniło się też moje spojrzenie na kobiecość i sukces. Dziś wiem, że największy sukces to życie w zgodzie ze sobą – ze swoimi wartościami, stylem, wrażliwością. Mary Kay dało mi przestrzeń, by to odkrywać i rozwijać. Teraz tworzę miejsce, w którym inne kobiety mogą rozkwitać – i to jest prawdziwa zmiana.

Co oznacza dla Ciebie kariera?

Kariera to dla mnie nie wyścig ani tytuł. To droga dojrzewania do siebie – z odwagą, pokorą i autentycznością. To proces, w którym uczę się siebie, swoich możliwości i granic. Dziś wiem, że największe sukcesy to często te, których nie widać – kiedy ktoś mówi: „Dzięki Tobie spróbowałam.”

Kariera ma sens wtedy, gdy nie jesteś w niej sama. Gdy możesz iść ramię w ramię z innymi kobietami, wspierać je, inspirować, dzielić się doświadczeniem. I wiedzieć, że to, co robisz, zostawia ślad – w sercach i w relacjach.

Warto o siebie dbać?

Tak, bo troska o siebie to nie luksus – to czułość, którą tak często omijamy. Latami łatwo było mi dbać o wszystkich wokół – dzieci, rodzinę, bliskich. Najtrudniej było zatroszczyć się o siebie... bez poczucia winy.

Dbanie o siebie to codzienne akty odwagi: że się zatrzymam, że powiem „potrzebuję”, że spojrzę w lustro i zobaczę kobietę, która daje z siebie wszystko. Czasem to chwila z kremem, czasem spokojna herbata. To sposób, by nie zgubić siebie w pędzie.

To nie egoizm – to wybór. By być dla siebie przyjaciółką. Bo kobieta blisko siebie jest silna, piękna i prawdziwa. A świat tego właśnie potrzebuje.

Codziennie przed wyjściem z domu mówisz do siebie: “jesteś fajna”?

Może nie zawsze na głos – ale każdego dnia staram się spojrzeć na siebie z czułością. To mój wewnętrzny rytuał: spojrzeć w lustro i zobaczyć kobietę, która wiele przeszła, która daje z siebie dużo, która się boi – ale mimo to idzie dalej.

Tego nauczyły mnie kobiety, które spotkałam w Mary Kay i w życiu. Dziś przekazuję to dalej – moim klientkom, moim dzieciom oraz kobietom, z którymi pracuję: że nie musimy być idealne, by być wartościowe. Że możemy być z siebie dumne, nawet jeśli nikt akurat nie patrzy.

Bo to, co mówimy sobie w ciszy, buduje nas najgłębiej.

3-339

Karolina Mianowska

Kobieta z misją, mama czwórki dzieci, mentorka, liderka i niezależna Dyrektor Mary Kay z 10-letnim doświadczeniem. Z wykształcenia pedagog, z serca wizjonerka. Zanim odkryła świat Mary Kay, pracowała m.in. w banku, ale dopiero tutaj poczuła, że może łączyć wolność, rozwój osobisty i prawdziwą misję – wspierania innych kobiet w odkrywaniu ich piękna, wartości i potencjału.

Uważa, że kariera to styl życia, który daje niezależność finansową, czasową i emocjonalną. Od lat inspiruje kobiety w Polsce do wiary w siebie i budowania życia na własnych zasadach. Nieustannie się rozwija, marzy odważnie i zaraża pasją. Tworzy przestrzeń, w której kobiecość, siła i czułość idą w parze z przedsiębiorczością i wartościami. Jej motto? “Niemożliwe nie istnieje. Zawsze startujemy z pozycji zwycięzcy.”

Czym zajmowałaś się, zanim trafiłaś do Mary Kay?

Przed Mary Kay pracowałam w różnych miejscach, moje wykształcenie jest pedagogiczne. Tuż przed rozpoczęciem pracy w Mary Kay byłam zatrudniona w banku, gdzie przepracowałam kilka lat. Wyszłam za mąż, urodziłam dwójkę dzieci i choć z zewnątrz mogło to wyglądać na spokojne, poukładane życie – czułam, że to nie jest droga, o jakiej marzyłam. Nie wyobrażałam sobie, że całe życie będę sprzedawać ludziom kredyty. Dziś z uśmiechem myślę, że zamiast kredytów sprzedaję… marzenia.

Od zawsze marzyłam o dużej rodzinie – o czwórce dzieci – i to marzenie się spełniło dzięki pracy w Mary Kay.

Gdy kończył mi się urlop macierzyński w banku, stanęłam przed dylematem: wracać na etat czy zostać w domu z dwójką jeszcze wtedy dzieci. Chciałam pracować, ale nie kosztem bycia mamą. Szukałam czegoś elastycznego, czegoś mojego. Miałam za sobą dwie nieudane próby prowadzenia działalności – brakowało mi odwagi, by zaryzykować. Ale w głębi duszy wiedziałam, że nie chcę wracać do pracy na etat. Chciałam robić coś wartościowego, mieć wpływ na swoje życie, być dla siebie szefem. I wtedy trafiłam na spotkanie kosmetyczne Mary Kay, które na tamten czas było dla mnie odpowiedzią na to czego szukałam, potraktowałam tą propozycję jak znak i możliwość zmiany.

Czego dowiedziałaś się o sobie, odkąd zaczęłaś pracować?

Odkąd zaczęłam pracę w Mary Kay, zmieniło się wszystko – przede wszystkim ja sama. Wcześniej nie znałam świata rozwoju osobistego, a dziś wiem, że mogę wszystko, w co uwierzę. Zbudowałam wiarę w siebie, pewność siebie i poczucie własnej wartości. Filozofia Mary Kay — wiara, rodzina, kariera — była dla mnie jak światło w tunelu. Zafascynowały mnie etyka, wartości i postać Mary Kay Ash. Dzięki temu odkryłam swoją niezłomność, odwagę i to, że niemożliwe… nie istnieje. Dziś uczę moje dzieci, że zawsze warto startować z pozycji zwycięzcy. Nawet jeśli nie wszystko rozumiem — ufam. I idę dalej.

Co oznacza dla Ciebie kariera?

Kariera to dla mnie nie tylko sukcesy czy awanse — to styl życia, stan umysłu i przede wszystkim wolność: finansowa, czasowa, emocjonalna. To droga pełna wzlotów i upadków, codziennej pracy nad sobą, nad przekonaniami, pokorą i wdzięcznością. Kariera to nie tylko scena i blask reflektorów — to także pościerane kolana i ciche zwycięstwa. To rozwój mój i mojego zespołu. To, że sama kieruję swoim życiem i że mogę inspirować innych, by też odważyli się żyć po swojemu.

Warto o siebie dbać?

Zdecydowanie warto o siebie dbać — bo nikt nie zadba o nas z taką troską, czułością i miłością, jak my same. To my jesteśmy najważniejszymi osobami w swoim życiu. Wierzę, że dbanie o siebie — i wewnętrznie, i zewnętrznie — to fundament szczęścia. Kiedy ja jestem spełniona i szczęśliwa, promieniuje to na moją rodzinę, moje dzieci, małżeństwo, pracę. Jak mam wierzyć w innych, jeśli nie wierzę w siebie? Uczę kobiety, że warto zacząć od siebie — bo piękno, pewność siebie i dobro, które chcemy dawać światu, rodzą się w nas.

Za co najbardziej cenisz Mary Kay?

Najbardziej cenię Mary Kay za wolność — tę czasową, finansową i życiową. Za to, że mogę prowadzić swój niezależny biznes, pracować z domu, być na wszystkich przedstawieniach i wydarzeniach u moich dzieci w szkole i przedszkolu i sama decydować o swoim grafiku. To miejsce ogromnego rozwoju, pełne wartości, relacji, wsparcia i wzajemnej inspiracji. Pracuję z kobietami, które nie są moimi rywalkami, tylko towarzyszkami w drodze. Cenię za szkolenia, wyróżnienia, wyjazdy, sceny, a najbardziej — za to, jak bardzo zmieniło się moje życie. Jestem za to wszystko głęboko wdzięczna.

Jak widzisz swoją karierę i życie prywatne za kilka lat?

Za kilka lat widzę siebie jako spełnioną kobietę – bizneswoman pełną pokoju, radości i satysfakcji. Mam apetyt na więcej, bo wierzę w siłę marzeń i wiem, że każde z nich jest w zasięgu ręki, jeśli tylko mądrze i wytrwale po nie sięgamy. Chcę dalej się rozwijać, inspirować kobiety w Polsce i na świecie, być jedną z najlepszych w Europie. Widzę swoją karierę jako pasję i misję, a życie prywatne jako źródło harmonii i szczęścia. Wierzę, że można pięknie łączyć jedno z drugim.

Gdyby nie Mary Kay, to co?

To pytanie wracało do mnie wiele razy, zwłaszcza w trudniejszych momentach. I zawsze wtedy uświadamiałam sobie jedno – jeśli nie Mary Kay, to… nic. Nie widzę siebie nigdzie indziej. W tej firmie mam wszystko: niezależność, rozwój, piękno, gotowy i sprawdzony system, który działa od ponad 60 lat. Nawet gdybym rozważała własny biznes, nie dawałby mi on tego, co mam tutaj – wolności bez ryzyka, możliwości bez wielkich inwestycji, a przede wszystkim sensu i misji. Mary Kay to mój gotowy rower – wsiadam i jadę, rozwijam się i pomagam innym robić to samo.

3-338

Anna Kinal

Przyszła Naczelna Dyrektor Sprzedaży Mary Kay. Od ponad 13 lat z pasją rozwija swój biznes w Mary Kay, inspirując setki kobiet do życia w zgodzie z własnym potencjałem. Wielokrotna laureatka wyjazdów dla Top Dyrektorów, jeździ drugim różowym samochodem Mary Kay. Charyzmatyczna liderka, która łączy autentyczność, strategię i serce w budowaniu biznesu opartego na wartościach. Prywatnie żona Macieja – wspólnie tworzą patchworkową rodzinę i wychowują pięcioro dzieci. Wierzy, że każda kobieta może rozwinąć skrzydła – wystarczy, że zaufa sobie i zrobi pierwszy krok.

Czym zajmowałaś się, zanim trafiłaś do Mary Kay?

Zanim dołączyłam do Mary Kay, moje życie kręciło się wokół domu i dzieci – dosłownie 24 godziny na dobę. Choć wtedy nie traktowałam tego jako „zawód”, z perspektywy czasu widzę, że było to intensywne szkolenie z organizacji, logistyki, zarządzania czasem i wytrwałości. Bycie mamą nauczyło mnie szybkiego podejmowania decyzji, elastyczności i działania mimo zmęczenia. I właśnie wtedy – nieświadomie – rozwijałam zasoby, które dziś są kluczowe w mojej pracy z kobietami. Okazało się, że dom może być najlepszym miejscem do odkrycia swojej siły

Czego dowiedziałaś się o sobie, odkąd zaczęłaś pracować?

Zanim zaczęłam pracować z Mary Kay, myślałam, że idealnie odnajdę się w pracy biurowej. Okazało się, że moją prawdziwą pasją jest praca z ludźmi – inspirowanie ich, wspieranie, rozwijanie potencjału. Odkryłam, że mam dar budowania i że ogromną radość sprawia mi obserwowanie transformacji innych. Największy przełom przyniosło jednak zrozumienie, że moje dzisiejsze życie jest efektem mojego wczorajszego myślenia. Od tego momentu zaczęłam świadomie kształtować swoje myśli i tym samym swoją przyszłość.

Co oznacza dla Ciebie kariera?

Dla mnie kariera to realizowanie wewnętrznego potencjału, który każdy z nas nosi w sobie. To droga wzrastania – nie tylko zawodowego, ale przede wszystkim osobistego. Kariera to nie stanowisko, tylko nieustanny rozwój, dzięki któremu mogę z każdym dniem być lepszą wersją siebie. To także budowanie czegoś większego niż ja sama – wpływu, przestrzeni dla innych kobiet, które również chcą sięgać po więcej.

Czy warto o siebie dbać?

To, jak dbamy o siebie, jest komunikatem do świata – pokazujemy, jak inni mają nas traktować. Dbanie o siebie to nie egoizm, tylko wyraz szacunku do życia i wdzięczności za to, kim jesteśmy. W Mary Kay uczymy, że nie dajemy z pustego – dzielimy się z innymi tym, co w nas najlepsze, a to wymaga troski o siebie. Gdy czuję się dobrze we własnej skórze – dosłownie i w przenośni – mogę lepiej wspierać inne kobiety. Piękno zewnętrzne zaczyna się od wewnętrznego światła.

Za co najbardziej cenisz Mary Kay?

Mary Kay nie pyta, skąd jesteś ani co masz – pyta, dokąd chcesz dojść. To firma, która daje kobietom narzędzia do budowania życia na własnych zasadach. Cenię ją za misję budzenia przedsiębiorczości w kobietach i tworzenia im przestrzeni do nieograniczonego rozwoju. Mary Kay to dla mnie inkubator marzeń – miejsce, w którym każda kobieta może poczuć, że jest ważna, wystarczająca i gotowa na więcej.

Jak widzisz swoją karierę i życie prywatne za kilka lat?

Widzę siebie jako liderkę obszaru Mary Kay, który inspiruje kobiety do życia w zgodzie z własnymi wartościami i talentami. Mój „obszar mocy” to społeczność kobiet, które odkryły, że mogą więcej – dla siebie, swoich rodzin i otoczenia. Dzięki pracy w Mary Kay nie muszę wybierać między rodziną a karierą – tu priorytety są jasne: Bóg, rodzina, a dopiero potem praca. Marzę o podróżach, o domu w ciepłym miejscu, o tym, by moje dzieci mogły wybierać swoją drogę z pełnią wolności. I wiem, że jestem na dobrej ścieżce, by to wszystko urzeczywistnić.

Gdyby nie Mary Kay, to co?

Reklama

Na szczęście nie muszę sobie tego pytania zadawać. Mary Kay to przestrzeń, w której czuję się bezpieczna – nikt nie może mnie z niej „zwolnić”, nikt nie wybierze innej osoby na moje miejsce. To miejsce, gdzie zasady są jasne, a wartości czytelne i wspierające dla każdej kobiety. I właśnie to poczucie stabilności – w świecie, który zmienia się tak szybko – jest dla mnie bezcenne. Mary Kay to nie tylko praca, to moje miejsce na ziemi, które daje wolność, rozwój i pewność, że to, co buduję, naprawdę zależy ode mnie.

3-337
Reklama
Reklama
Reklama