Wylałam na nim hektolitry łez. Zapomniany dramat romantyczny z Anne Hathaway hitem Netflixa
W pewnym momencie zaczniecie płakać i już do końca nie przestaniecie. Ten film to pozycja obowiązkowa dla fanów i fanek romantycznych historii z nieoczywistym happy endem.

To jeden z tych filmów, które sprawiają, że serce bije szybciej, a oczy napełniają się łzami. „Miłość i inne używki” po raz pierwszy obejrzałam jako 15-latka, dziś pomimo upływu równo 15 lat, wzrusza mnie tak samo. Uważam, że naprawdę warto go obejrzeć.
„Miłość i inne używki” – fabuła, obsada i twórcy
Film opowiada historię Maggie (Anne Hathaway), młodej kobiety zmagającej się z chorobą Parkinsona oraz Jamiego (Jake Gyllenhaal), ambitnego przedstawiciela medycznego, który specjalizuje się w sprzedaży Viagry. Ich przypadkowe spotkanie przeradza się w nieoczywisty romans, pełen namiętności, frustracji, ale też niewyobrażalnie trudnych decyzji, z którymi muszą się zmierzyć, by przy sobie wytrwać. Choć początkowo relacja między nimi ma charakter czysto fizyczny, z czasem zaczynają budować coś więcej – więź, której nie potrafią ani zdefiniować, ani się wyprzeć. Czy będzie im dane szczęśliwe zakończenie?
W parę głównych bohaterów wcieli się Anne Hathaway i Jake Gyllenhaal. Na ekranie towarzyszą im m.in. Oliver Platt i Josh Gad. Za reżyserię odpowiada Edward Zwick, twórca „Wichrów namiętności”, czy „Ostatniego samuraja”. Scenariusz powstał na podstawie bestsellerowej powieści „Hard Sell: The Evolution of a Viagra Salesman”.
„Miłość i inne używki” [recenzja]
„Miłość i inne używki” to film, który wymyka się schematom. Z pozoru to komedia romantyczna z nutą erotyki, w rzeczywistości jest czymś znacznie głębszym – dojrzałym dramatem o kruchości życia, trudnej miłości i nieuchronności przemijania. Z początku jest lekki, zabawny, wręcz kokieteryjny, z czasem zmienia się w poruszającą opowieść o lęku przed zaangażowaniem, walce z chorobą i o tym, czym właściwie jest oddanie.
Maggie, w którą wciela się doskonała Anne Hathaway, to kobieta świadoma upływu czasu, pogodzona z chorobą, ale też chroniąca się przed bliskością, która mogłaby ją zranić. To postać, której jednak nie przypisujemy roli ofiary – jest waleczna, nie brakuje jej inteligencji i sarkazmu, a jej emocje nie są przerysowane. Partnerujący jej Jamie (Jake Gyllenhaal) to beztroski chłopak, który z czasem przeobraża się w kogoś, kto dla miłości zrobi więcej, niż kiedykolwiek mógłby przypuszczać. Dojrzewa i pokornieje, ale bez nadmiernego dramatyzmu, co czyni jego przemianę jeszcze bardziej przekonującą.
Chemia między głównymi bohaterami jest niepodważalna – namiętna, żywa, momentami wręcz duszna. Ich relacja jest daleka od ideału, niepozbawiona egoizmu, frustracji i wzajemnego ranienia się. I to właśnie w niedoskonałości tkwi jej siła.

Reżyser Edward Zwick tworzy opowieść pełną kontrastów – z jednej strony pokazuje brutalność codzienności, niepewność jutra i dramat choroby neurodegeneracyjnej, z drugiej – nie boi się odważnego humoru i smacznej pikanterii. To połączenie, którego potrzebujemy w obliczu zalewających platformy streamingowe słodkich historii bez polotu.
„Miłość i inne używki” – gdzie obejrzeć?
„Miłość i inne używki” obejrzycie w ramach netflixowej subskrypcji. Film możecie również znaleźć na CDA oraz wypożyczyć za pośrednictwem Amazon Prime Video lub AppleTV.


