Była już mowa o „cichym luksusie”, który w ostatnim czasie zawładnął światem mody. Na pierwszy rzut oka to estetyka nieróżniąca się niczym od znanego nam dziś minimalizmu lub trendu na normcore, który cieszył się ogromną popularnością jeszcze kilka lat temu. Gdy jednak zgłębimy się w ideę stojącą za popularnym trendem, zdamy sobie sprawę, że quiet luxury to coś więcej, niż ubrania. Cichy luksus to bowiem nowe wydanie minimalizmu, skupiające się na świadomym konsumpcjonizmie i inwestowaniu w ponadczasowe, wysokogatunkowe ubrania, które zagoszczą w naszych szafach nie tylko na lata, ale i dekady. Luksusu, który gości w nazwie trendu, nie należy jednak kojarzyć z emblematami znanych domów mody, charakterystyczną szachownicą Louis Vuitton czy słynną kratą brytyjskiego Burberry. Myślą przewodnią quiet luxury ma być bowiem odejście od logo, bez rezygnacji z wysokiej jakości produktów, jakie oferują marki luksusowe.

Antytrendy, czyli bunt mody w słusznej sprawie

Kilka miesięcy po pojawieniu się terminu określającego odejście od emblematów na rzecz jakości i ubrań, które cechują się nieśmiertelnością, przyszedł czas na nowy fenomen, który zawładnął branżą mody. Antytrendy to (w telegraficznym skrócie) sprzeciw wobec galopującemu trendowi na fast fashion, wysokim wskaźnikom konsumpcji oraz ignorancji wielkich marek w stosunku do dyskusji na temat wpływu mody na środowisko. Nie jest to jednak nowy trend, który wyrósł na fali coraz to bardziej ekologicznie świadomego pokolenia Z, które walczy o przyszłość naszej planety czy rozmów na temat greenwashingu. By sięgnąć do początków antytrendów należy cofnąć się aż do lat końca lat 60. i początku 70. XX wieku – wówczas to hipisi głośno sprzeciwiali się konsumpcji i krytykowali materializm (począwszy od drogich zegarków, kończąc na najmodniejszych w danym sezonie ubraniach).

W ostatnich latach antytrendy obserwowaliśmy i obserwowałyśmy w projektach takich marek jak The Row, Totême, Tove czy Proenza Schouler, które zbudowały swój cały wizerunek na wyrafinowanym krawiectwie i prostych, ponadczasowych formach, które nie wychodzą z mody (a tym samym można je nosić przez lata i zawsze wyglądać dobrze). Królową nowej definicji minimalizmu Phoebe Philo, która wprowadziła klasyczne i nieśmiertelne kroje do kolekcji Celine (od 2001 do 2006 roku) lub Chloé (od 2008 do 2018 roku), będąc dyrektor kreatywną marek. 

„Niemodne” stylizacje stworzone zgodnie z antytrendami za nic sobie mają najnowsze wybiegowe trendy oraz nowości lansowane w mediach społecznościowych przez pokolenie TikToka. Mimo to od lat pozostają aktualne, podczas gdy kolejne mikrotrendy wspinają się na szczyt popularności, by chwilę później umrzeć niemalże natychmiastową śmiercią naturalną. Zebrałyśmy więc 5 propozycji, które warto mieć w swojej szafie, by cieszyć się nieśmiertelnymi rozwiązaniami, które nigdy nie wypadnie z obiegu.

Antytrendy w stylizacjach minimalistek – wakacyjny dress code

Spodnie garniturowe, choć obecnie cieszą się niemałą popularnością, bez wątpienia przypisać możemy jako jeden z elementów garderoby, który z powodzeniem mógłby znaleźć się w szafie kapsułowej. Klasyczna forma w połączeniu z luźną nogawką to kompromis pomiędzy tym, co modne oraz propozycją, która nie zna daty przydatności. W zestawieniu z niepodważalnie nieśmiertelną koszulą tworzą duet, który w sam raz sprawdzi się jako wakacyjny mundurek do biura, który wpisuje się w obowiązujący dress code. Eleganckie buty na płaskiej podeszwie (np. baleriny, które niejednokrotnie udowodniły już nam, że zawsze powracają jak bumerang) oraz duża i pakowna shopperka dopełnią jakże „niemodną”, a jednocześnie ponadczasową stylizację, którą nie pogardziłyby siostry Mary-Kate i Ashley Olsen.

Black and white, czyli ponadczasowy minimalizm

Chcąc postawić na ponadczasowe rozwiązania, warto zadbać również o odpowiednią kolorystykę. Zapomnijcie więc o podążaniu za barbiecore oraz kompletowaniu szafy pod kolor roku według Instytutu Kolorów Pantone. Duet, który od lat uważany jest za niepodważalną klasykę i najbardziej nieśmiertelne zestawienie kolorystyczne to (kto by się spodziewał!) czerń i biel. Jak wpleść to zestawienie do „niemodnych” stylizacji? Latem stawiając na białe jeansy warto dobrać czarny top lub koszulę. Biała góra bez wątpienia polubi się natomiast z czarną spódnicą, która uważana jest za wakacyjnego pewniaka, który nigdy nie wychodzi z mody. Możliwości jest naprawdę wiele, więc każdy i każda znajdzie bez wątpienia połączenie, w którym będzie chodzić non stop.

Niemała i nieczarna 

Prosta, przewiewna i przyjemna w noszeniu – nie ma wątpliwości, że sukienka maxi na zawsze pozostanie letnim klasykiem w szafie każdej entuzjastki mody. W końcu w czasie upalnego lata nie ma nic wygodniejszego, niż długa sukienka, która już w pojedynkę tworzy idealną stylizację na wakacje. Czym Jakie cechy musi spełnić ubranie, by móc wejść w skład ubrań, które wpisują się w nurt na antytrendy? Przede wszystkim wyróżniać się prostotą – ponadczasowe rozwiązania to gładkie materiały bez wzorów, zbędnych falban czy zdobień. Długa sukienka w białym kolorze sprawdzi się tu więc najlepiej – jest tu stuprocentowa pewność, że nigdy nie wyjdzie z mody, a do tego pasuje naprawdę do wszystkiego. 

Zobacz także:

Klasyczna konkurencja dla piżamy

Elegancja może iść w parze z wygodą i nie oznacza to wcale, że idziemy na kompromis w kwestii klasycznych rozwiązań. Podstawą komfortowych, a jednocześnie nieśmiertelnych stylizacji musi być więc stawianie na pewne modele, które od lat cieszą się popularnością wśród minimalistek na całym świecie. Latem to właśnie lniane bermudy detronizują m.in. jeansowe spodenki czy lansowane obecnie przez gen Z jorty. W zestawieniu z luźną koszulą z wysokogatunkowego materiału tworzą duet, który choć nieśmiertelny, z powodzeniem mógłby konkurować z ulubioną piżamą w kwestii wygody użytkowania.

Mundurek nie tylko na lato, ale i na lata

Czarna spódnica sięgająca połowy uda wielu osobom kojarzyć się może z preppy style, czyli stylem wylansowanym w latach 70. XX wieku przez bogate dzieciaki elitarnych amerykańskich szkół wyższych Ligii Bluszczowej. Czyż sam fakt, że czarna mini dziś, po 50 latach, nadal uważana jest za klasyczny element garderoby nie wystarczy, by ogłosić ją nieśmiertelną? Podobnie jest w przypadku białego T-shirtu, który niezmienne, od dekad, traktowany jest jako  podstawa stylizacji na każdą okazję. Razem czarna mini i biały T-shirt tworzą duet, który nie ma nic wspólnego z najnowszymi trendami, za to doskonale wpisuje się w ideę antytrendów.