Dziś na tapetę bierzemy PMS, czyli winowajcę burzowych chmur nad głowami wszystkich menstruujących. Chmur oczywistych dla wszystkich dookoła. „O-o, ktoś chyba ma okres”. Owszem, ma. Ktoś ma. Albo miał. Albo będzie miał. Bo w zasadzie bezpośrednio ma go połowa społeczeństwa, a pośrednio - wszyscy mamy okres. Jeśli nie będziemy umieli radzić sobie z PMS własnym i/lub bliskich nam osób, trudniej będzie nam pielęgnować wspólne relacje, co w obecnych czasach jest i tak utrudnione.

Czym jest PMS?

PMS (ang. premenstrual syndrome) to zespół psychicznych, emocjonalnych i fizycznych objawów poprzedzających pojawienie się miesiączki. A musicie wiedzieć, że kombinacja tych trzech rodzajów objawów, to naprawdę mieszanka wybuchowa.

Ale jak to wytłumaczyć obrazowo?

PMS jest wtedy, gdy chlipiesz w poduchę, lody z popcornem zagryzasz czekoladą, a gołąb na dachu ma TAAKIE SMUTNE OCZY! 

No dobra, tak jest tylko u niektórych. Warto zaznaczyć, że dolegliwości związane z PMS są różne u każdej osoby, a nawet mogą się zmieniać u danej osoby z miesiąca na miesiąc. Uważa się, że jest to związane m. in. ze stylem życia (dużo ruchu i zdrowsza dieta powinny złagodzić objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego), stanem psychicznym (więcej stresu może oznaczać gorszy PMS) czy pogodą (nie bez powodu objawy nasilają się w sezonie jesień-zima).

Do objawów fizycznych PMS zaliczamy: wypryski, tkliwość piersi, zatrzymanie wody w organizmie, zaokrąglony brzuch, skurcze, zaparcia lub przeciwnie - biegunka, bóle głowy, mdłości, zwiększony apetyt, osłabienie, gwałtowne zmiany nastroju, trudności z koncentracją, ataki płaczu, ogólne uczucie rozdrażnienia, obniżoną odporność.

Czy może być gorzej?

W sumie to… może. Szacuje się, że od 3 do 5% z nas cierpi na jeszcze cięższą odmianę PMS – PMDD (premenstrual dysphoric disorder). Są to przedmiesiączkowe zaburzenia dysforyczne, które wymagają konsultacji z ginekologiem i indywidualnej kuracji. W sytuacji, gdy podejrzewasz u siebie PMDD - warto zdecydować się na badania hormonów i odpowiednie leczenie.

Jak nie wiadomo kto jest winny, to... 

...winne są hormony! 

Większość badaczy jest zgodna, że zespół napięcia przedmiesiączkowego jest przede wszystkim skutkiem ubocznym zmian hormonalnych. To one odpowiadają za cały roller coaster, w który co miesiąc wsiadamy czy tego chcemy, czy nie.

Zobacz także:

...lub geny

Istnieje teoria, według której na zaburzenia cyklu miesiączkowego duży wpływ mają geny - objawy PMS częściej występują u osób, których mamy cierpiały na podobne dolegliwości.

Jak żyć z PMS? Złote rady

Na szczęście, istnieje kilka sposobów na złagodzenie objawów PMS

  1. Tylko spokój może nas uratować. Rozumiesz, co się z tobą dzieje. Wiesz też, że to normalne. Bądź więc dla siebie dobra i wyrozumiała. Zwolnij, odpuść, oddychaj.
  2. Zadbaj o ciało. Niektórym w tym momencie cyklu pomaga aktywność fizyczna - uwalnia umysł i ciało, podnosząc poziom serotoniny. Jeśli jednak to nie jest twoja bajka, to może celowa „nieaktywność” fizyczna? W internecie jest mnóstwo materiałów, z których dowiesz się jak zacząć przygodę z medytacją lub jogą (choć tę ostatnią ciężko nazwać „nieaktywnością” fizyczną). A co powiesz na masaż po ciężkim dniu? Kilka kropel olejku oraz ręce bliskiej osoby mogą zdziałać cuda. 
  3. Siostra (syjamska!) aktywności fizycznej, czyli zbilansowana DIETA. Zaleca się, aby na około półtora tygodnia przed miesiączką wzbogacać jadłospis między innymi o produkty bogate w magnez, żelazo, wapń, błonnik i witaminy A, B6 oraz E (możesz wspomóc się suplementacją). Postaw na większą ilość świeżych owoców i warzyw (omijając jednocześnie te, które mogą wywołać wzdęcia, np. strączkowe), wymień tłuszcz zwierzęcy na roślinny, w ogóle rozważ przejście w tym okresie na dietę wegetariańską (o ile jeszcze tego nie zrobiłaś i zdrowie Ci na to pozwala). Częściej sięgaj po naturalne środki moczopędne (np. natka pietruszki) produkty, które regulują pracę przewodu pokarmowego (np. jogurt). Postaraj się unikać soli, cukru i używek, ale też nic na siłę. Rób to, co dobre dla Ciebie i Twojej macicy.
  4. Antykoncepcja. Stałe stężenie hormonów płciowych we krwi jest w stanie złagodzić, a nawet całkowicie zlikwidować dolegliwości związane z PMS. Ważne, aby w tym celu wybrać leki jednofazowe (czyli te, które mają tę samą dawkę hormonów w każdej tabletce). Zapytaj o ich działanie podczas następnego badania ginekologicznego. 

Na koniec najważniejsze. Mimo burz, mimo szlochów, mimo wszystko. Pamiętaj - nie jesteś sam_a!

Po raz kolejny zapraszamy do naszego internetowego domu, gdzie każdy jest zawsze mile widziany. Mamy ciepłe kakao, najlepsze na świecie krówki, pachnące świece i tyle miłości, że już sami tracimy nad tym kontrolę! 

Do zobaczenia w kolejnej odsłonie Bleed it Out x Your KAYA. Nie możemy się doczekać!