Sophie Turner została sfotografowana, jak całuje się z brytyjskim arystokratą Peregrinem Pearsonem. Oficjalnie aktorka nie jest jeszcze rozwiedziona. Media zaczęły się rozpisywać się na temat mężczyzny i ogłosiły go jednym z najbardziej pożądanych kawalerów w Wielkiej Brytanii.

Pearson jest spadkobiercą majątku Cowdray i tytułu czwartego wicehrabiego. Majątek jego rodziny wyceniany jest na 224 miliony funtów. Peregrine rozstał się niedawno z córką chrzestną króla Karola, grecką księżniczką Marią-Olympią. Ich związek trwał 3 lata. Sophie widziana była w Paryżu, gdy szła na Stade de France. Tuż za nią był Brytyjczyk. Zaledwie kilka godzin wcześniej para została sfotografowana, jak całuje się przed dworcem Gare du Norde.

Od złożenia pozwu rozwodowego minął zaledwie miesiąc. Wszystko wskazuje na to, że Sophie „wyleczyła się” ze swojego małżeństwa dość szybko. Ale czy jest w tym coś złego? W internecie dużo osób wypowiada się na ten temat w dość potępiający sposób.

Sophie Turner ma kogoś nowego, niecałe dwa miesiące po rozstaniu z Joe, z którym była przez 7 lat – napisała jedna z użytkowniczek Twittera.

Bardzo wątpię w to, że chłopak Sophie Turner to coś nowego. Po tej dziewczynie widać, że jest zdolna do zdrady. Nikt nie robi tego tak szybko. Ona jest w związku małżeńskim. Ma dwójkę małych dzieci – napisał ktoś inny.

Niektórzy (pozornie zagorzali fani Jonasa) posunęli się nawet do wyzywania Sophie, czego nie będziemy tutaj cytować.

Wszystko zaczęło się od tego, że we wrześniu aktorka padła ofiarą mom-shamingu. Narracja wyglądała tak: Sophie imprezuje, a Joe w tym czasie zajmuje się ich dwiema córkami. Myśl o tym, że nie tylko matka zajmuje się dziećmi, jest dla niektórych nie do zniesienia. Teraz jednak ludzie mają inny problem – Sophie, która zbyt szybko związała się z innym mężczyzną. Niektórzy myślą chyba, że powinna pozostać „czysta” do czasu sfinalizowania rozwodu, ponieważ dopiero wtedy będzie mogła odzyskać swoją seksualną autonomię.

To seksistowska narracja, która powtarza się po rozstaniach związków. Kobiety określa się jako „paskudne”, „szalone”, „dz**ki”, a mężczyźni to ci opuszczeni, zranieni, niewinni. To oni otrzymują wsparcie i są wręcz zachęcani do tego, żeby próbowali żyć dalej swoim życiem. Czy jeśli to Joe zostałby przyłapany z inną kobietą, to też spotkałby się z taką samą reakcją? Pamięta ktoś przypadek Miley i Liama? No właśnie.

Tak naprawdę mężczyźni – sławni czy nie – rzadko są krytykowani za to, że szybko zmieniają partnerki. Wręcz przeciwnie – im ładniejsza kobietę zdobędzie, tym lepiej dla niego. Ale gdy to samo robią kobiety, od razu padają ofiarą slut-shamingu. Jesteśmy dz**kami, oszustkami, okropnymi matkami, powodami, dla których rozpadł się nasz związek. Jesteśmy problemem.

Zobacz także:

Nie można zapominać, że pomimo tego, że Sophie i Joe byli w medialnym związku, to tak naprawdę nie wiemy, co się w nim działo. Nie wiemy też, dlaczego ich małżeństwo rozpadło się. To po prostu nie nasza sprawa. Nie powinno nas też obchodzić to, z kim i kiedy zdecydują się związać dalej.

Czy nie przyszedł w końcu czas na to, żebyśmy porzucili te mizoginistyczne narracje? Musimy po prostu zaakceptować to, że po zerwaniu, kobiety mogą związać się z kimś innym tak szybko, jak im się to podoba. Zamiast nazywać Sophie niszczycielką rodziny, nazwijmy ją tym, kim jest: dorosłą kobietą, która może podejmować własne decyzje.

Ten artykuł pojawił się pierwotnie na Glamour UK