Jak głosowały kobiety w pierwszej turze wyborów prezydenckich? Według danych late poll IPSOS największe poparcie żeńskiego elektoratu zdobył ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda – na obecnego prezydenta zagłosowało 43,6% kobiet, a drugi był Rafał Trzaskowski z poparciem na poziomie 31,2%. I to właśnie na nich wyborcy będą mogli oddać głos ponownie 12 lipca. 15-procentowym poparciem ze strony Polek cieszył się bezpartyjny Szymon Hołownia, zaś na 4. pozycji uplasował się kandydat Konfederacji, Krzysztof Bosak. Jest to szczególnie ciekawy przypadek, gdyż u niego rozbieżność głosów była największa. Na Bosaka zagłosowało bowiem 9,9% mężczyzn i 4,3% kobiet. Bardzo podobny wynik miał miejsce w przypadku wyborów parlamentarnych w październiku 2019 roku, kiedy na Konfederację zagłosowało 4,1% kobiet i 9,9% mężczyzn. Bosakowi, nazywającemu swoją partię „trzecią siłą w Polsce”, nie udało się więc zachęcić do głosowania więcej kobiet, jak to sobie postawił za cel.
Janusz Korwin-Mikke o wyborczyniach Konfederacji: „To mężczyźni torują drogę do zmian. Kobiety i tak w przyszłości podążają za mężczyznami”.
Zupełnie inne podejście do zdobywania poparcia żeńskiego elektoratu ma jego kolega z partii, Janusz Korwin-Mikke. Jeden z liderów Konfederacji wiele razy okazał już swój stosunek do kobiet, choćby mówiąc w Parlamencie Europejskim, że „są słabsze, mniejsze i mniej inteligentne”. Ostatnio postanowił wyrazić swoją opinię o płci przeciwnej w kontekście wyborów i na Twitterze napisał: „Nie ukrywam, że martwi mnie wyrażenie radości, że spadł procent popierających Konfederację mężczyzn. Moim celem jest mieć poparcie 40% mężczyzn i 5%kobiet. To mężczyźni torują drogę do zmian. Kobiety i tak w przyszłości podążają za mężczyznami”. Do tych słów szybko ustosunkował się wystawiony przez Konfederację na kandydata na prezydenta Krzysztof Bosak, pisząc: „Być może na początku XX wieku kobiety polityczne podążały z mężczyznami. Dziś tak nie jest, czego świadectwem jest różny rozkład poparcia w obu grupach płciowych. Jednym z celów mojej kampanii było przekonanie do nas większej liczby pań. Protekcjonalne wypowiedzi temu nie służą”.
Nie ukrywam, że martwi mnie wyrażanie radości, że spadł procent popierających KONFEDERACJĘ mężczyzn. Moim celem jest mieć poparcie 40% mężczyzn i 5% kobiet. To mężczyźni torują drogę do zmian. Kobiety i tak w przyszłości podążają za mężczyznami. pic.twitter.com/8LpYLboWow
— Janusz.Korwin.Mikke (@JkmMikke) June 29, 2020
„Rządzić muszą mężczyźni, a kobiety muszą ich słuchać”
Nieco inna retoryka Krzysztofa Bosaka nie zrobiła na liderze Konfederacji żadnego wrażenia. Polityk Konfederacji dzień później zamieścił znacznie dłuższy wpis ze swoimi poglądami na temat kobiet z prawami wyborczymi. A jego puenta była dość klarowna: prawa te należy kobietom odebrać. W swoim wywodzie obok zdjęć trzech kobiet: posłanek Anny Sobeckiej i Marceliny Zawiszy oraz profesor Magdaleny Środy Janusz Korwin-Mikke napisał, że „cywilizacja upada – a przyczyną jest wprowadzenie d***kracji, a następnie rozszerzenie jej na kobiety. Mądre kobiety doskonale widzą, że w ich interesie leży, by kobiety NIE MIAŁY czynnego prawa wyborczego. Bo co z tego, że ona sobie zagłosuje – skoro prawo głosu otrzymają również wyznawczynie p.prof. Magdaleny Środowej, p. Anny Sobeckiej czy p. Marceliny Zawiszy??!? W d***kracji jej jeden głos nie ma znaczenia. Te miliony głosów – mają. (…) Być może więcej głosów uzyska się schlebiając kobietom – ale głosić trzeba, że rządzić muszą mężczyźni, a kobiety muszą ich słuchać (…) I lepiej słuchać męża, którego się sobie samej wybrało, niż pp. Sobeckiej, Środowej i Zawiszy!! A to one rządzą w d***kracji.” Pod wpisem na facebook’owym profilu Janusza Korwin-Mikkego pojawiło się mnóstwo komentarzy użytkowniczek portalu społecznościowego – w większości tych krytycznych, ale i tych, których autorki zarzucają Korwin-Mikkemu obniżanie standardów Konfederatów, do których zdążył najwyraźniej wyborczynie przyzwyczaić i przekonać Krzysztof Bosak.
Wybory prezydenckie 2020: Który z kandydatów zadba o prawa kobiet? >>>
Gilead na życzenie, czyli na co głosowały wyborczynie Konfederacji
Krzysztof Bosak w trakcie kampanii robił wszystko, by na jego partię zagłosowało jak najwięcej osób. Osób, które czują się patriotami i patriotkami, negują duopol, którym zależy na wartościach chrześcijańskich oraz pokładają wiarę w silne, suwerenne państwo, niezależne od jakichkolwiek struktur zewnętrzych, jak Unia Europejska. Na wiecach chętnie mówił o swoich pięciu punktach dotyczących gospodarki, czyli o tym, że jako prezydent nie podpisze żadnej ustawy podnoszącej podatki, że opowiada się za wprowadzeniem dobrowolnego ZUS-u, usunięciem zbędnej biurokracji i uproszczeniu przepisów. Nic dziwnego, że zagłosowali na niego ludzie ze średnim i wyższym wykształceniem. W swoim programie „Nowy porządek”, nazywającym się tak samo jak niegdyś plan dla powojennej Europy Adolfa Hitlera, Bosak zawarł również swoją wizję kobiet w Polsce. Czyli kobiet, które nie będą mogły dokonać aborcji nawet, jeśli ciąża pochodziła z gwałtu, czynu kazirodczego lub zagrażała życiu matki. Kobiet, które choć zawsze czuły się mężczyznami, ale nie mogą dokonać korekcji płci. Kobiet, którym nadrzędnym celem jest bycie przykładną żoną i najlepszą matką i jest to jedyne pole, na jakim będą chciały się w życiu realizować. Aż w końcu kobiet, które żyjąc w toksycznym związku z przemocowcem nie będą mogły wziąć rozwodu. Tymi postulatami Krzysztof Bosak już tak chętnie na spotkaniach ze swoimi wyborczyniami nie rzucał. Dał się poznać jako szarmancki, dobiegający czterdziestki mężczyzna, z całkiem niezłą fryzurą i w dobrze skrojonym garniturze, z uśmiechniętą i nad wyraz skromną żoną u boku – swoją drogą, czy czegoś wam to nie przypomina – Gilead, białe czepki i te sprawy? Bosak był też do tego stopnia przekonujący, że nawet jeden z "komendantów Konfederacji" usunął się chwilowo w cień. Ale jak widać, tylko na kilka odcinków.
Odmowa dostępu do legalnej aborcji jest torturą. Tak twierdzi ONZ >>>