Kilka dni temu Jay-Z świętował swoje urodziny w gronie kilku bliskich przyjaciół. Zabawa zaczęła się od sytej kolacji w jednej z najdroższych nowojorskich restauracji. Do dyspozycji jubilata oraz jego gości były homary, sushi oraz steki najwyższej jakości, które finalnie kosztowały 13000 dolarów. I mimo totalnie nierozsądnej sumy, którą zostawił tam raper, impreza dopiero się rozkręcała.

Finalnie Jay-Z oraz jego przyjaciele trafili do klubu Playroom, w którym spędzili upojną (dosłownie!) noc. Zabawę urodzinową 48-letniego rapera uświetniały luksusowe trunki wysokoprocentowe, którymi wciąż i wciąż raczył swoich gości. Na imprezie artysty skorzystały także inne osoby, które tej nocy postanowiły odwiedzić Playroom, bowiem i oni zostali poczęstowani wódką i szampanem z najwyższej półki - tak, raper postanowił rozdać kilka butelek kompletnie przypadkowym osobom, które bawiły się obok jego stolika!

ZOBACZ TAKŻE: Q&A z Gigi Hadid: modelka opowiada o nowej kolekcji TommyXGigi

Gest muzyka był dość kosztowny… Rachunek za alkohol wyniósł 80000 dolarów, ale mimo to Jay-Z zdecydował się zostawić równie hojny napiwek równy 11000 dolarów. Wydaje Wam się, że to dużo? Nam także, jednak niektórzy fani mają swojego idola za skąpca. W końcu nie jest to nawet 15% wydanej w klubie sumy! Swoją drogą, ciekawe co na to Beyoncé.