Plotki okazały się prawdą – Taylor Swift spotyka się obecnie z Travisem Kelce, futbolistą drużyny Kansas City Chiefs (która wygrała tegoroczny Super Bowl). Początkowe zaskoczenie fanów i fanek szybko przeobraziło się w zachwyt nad nowym potencjalnym chłopakiem wokalistki. Dlaczego? Powodów jest kilka, wszystkie jednak wskazują na to, że sportowiec może okazać się być „tym jedynym”. Travis co prawda nie wpasowuje się w typ mężczyzny, z którym zazwyczaj widywana byłaby wokalistka, jednak wiele osób uważa, że to dobrze! Kelce wydawać się więc może zupełnym przeciwieństwem poprzedniego partnera (a raczej partnerów) Taylor. Oto kilka argumentów za tym, że zmiana o 180 stopni może wyjść artystce na dobre.

Nowy chłopak Taylor Swift nie jest w jej typie (i dobrze)

Analizując listę byłych partnerów Taylor Swift, nie da się nie zauważyć pewnego schematu. Artystka zazwyczaj spotykała się z artystami, muzykami, rzadziej aktorami (często dużo starszymi, rzadziej młodszymi, jednak i takie przypadki się zdarzały). Od pierwszych lat w show-biznesie łączona była z największymi nazwiskami w branży, sama powoli i sukcesywnie wspinając się po drabinie sukcesu, pieniędzy i sławy. Będąc w relacji ze znacznie starszymi mężczyznami (Jake Gyllenhaal czy Tom Hiddleston), często dorównywała im majątkiem czy popularnością. Muzycy czuli się przytłoczeni i zagrożeni jej sukcesem, aktorzy nie chcieli łatki „chłopaka Taylor Swift”.

Ta na 6 lat została przyszyta Joe Alwynowi – brytyjskiemu aktorowi, z którym artystka była w związku przez ponad pół dekady i wszyscy przekonani byli, że to właśnie on będzie „tym jedynym”. Niemałym zaskoczeniem była więc wiadomość, która pojawiła się w sieci na początku 2023 rokuJoe nie radził sobie ze sławą Taylor i uwagą, jaka była na nich przez to skupiona. Kilka miesięcy wcześniej Taylor i Joe poważnie rozmawiali o małżeństwie. Niestety, Taylor nie widziała już przyszłości tej relacji i stąd nagły koniec związku – czytaliśmy wówczas wypowiedzi informatora magazynu „People”. 

Sława, która okazała się być deal breakerem i powodem zakończenia 6-letniego związku, niestraszna jest Travisowi Kelce. Dlaczego? Ponieważ, w przeciwieństwie do wszystkich poprzednich partnerów Taylor, 33-latek nie jest związany z show-biznesem, a potencjalny związek z Taylor Swift nie odbije się bezpośrednio na jego karierze oraz reputacji. Choć wokalistka bez wątpienia jest bardziej popularna i może pochwalić się międzynarodową sławą oraz pokaźnym majątkiem, Kelce jest absolutną legendą NFL i jednym z najlepszych graczy amerykańskiego futbolu. Tym samym Travis nie czuje żadnego zagrożenia ze strony Taylor, jednocześnie rozumiejąc poświęcenie, jakiego wymaga jej zawód oraz konkurencyjność branży. 

Travis Kelce przez ostatnie kilka tygodni mówił o Taylor Swift więcej, niż Joe Alwyn przez 6 lat ich relacji – piszą na Twitterze fanki i fani wokalistki, a ona sama podobno była zachwycona, że Kelce publicznie próbował ją poderwać. Wygląda na to, że artystka ma dość samotnych gal rozdania nagród i wiecznego uciekania przed paparazzi. Po 6 latach ukrywania swojego związku przyszedł czas na mężczyznę, który nie boi się pojawiać się u jej boku, który otwarcie uczęszcza na koncerty artystki i którego sama może publicznie wspierać (tak jak w miniony weekend, podczas meczu drużyny Kelce).

Czy Travis i Taylor staną się power couple, jakiej jeszcze nie było? Nie wiadomo. Wiemy jednak, że po wielu latach i kilku nieudanych związkach, zmiana typu potencjalnego kandydata na partnera może wyjść wokalistce tylko na dobre. Trzymamy więc kciuki, by sportowiec okazał się „tym jedynym”. W końcu internauci i internautki są przkonani/ne, że 33-latkowie są sobie przeznaczeni – Kelce urodził się bowiem tego samego dnia, co ukochana babcia Taylor (5 października), a w piosence „Oh My, My, My” artystka śpiewa: You'll be 87 and I'll be 89 (87 to cyfra na koszulce atlety, a 89 to rok urodzenia zarówno Kelce, jak i Swift). 

 

Zobacz także: