Temat pielęgnacji interesuje mnie od najmłodszych lat. Kiedy moje koleżanki w gimnazjum szalały na punkcie nowego tuszu do rzęs, pudru czy podkładu, ja zachwycałam się kremem nawilżającym, olejkiem do włosów i maseczkami w płachcie. Następnie podczas studiów zaczęłam pracę jako redaktorka urody i jeszcze bardziej wsiąknęłam w świat kosmetyków do pielęgnacji, składników aktywnych, domowych masaży twarzy, naturalnych produktów i całego skin care

Podglądam marki kosmetyczne gwiazd, testuję produkty lokalne i te światowych brandów, tanie i drogie, przepytuje na temat mitów pielęgnacji ekspertów, robię wywiady z dermatologami. Właśnie podczas jednej z takich rozmów jedna z lekarek uświadomiła mi kluczową zasadę pielęgnacji, o której mama mówiła mi już od dawna (za co jestem jej bardzo wdzięczna). Dermatolożka uzmysłowiła mi, że jeden z najważniejszych kosmetyków to krem przeciwsłoneczny SPF50, który powinien być stosowany codziennie (bez względu na pogodę, ponieważ promieniowanie, mające negatywny wpływ na naszą cerę, oddziałuje na nas cały rok). Wówczas tego typu kosmetyk kojarzył mi się z tłustą, ciężką formułą, widocznym, białym filmem i lepiącą konsystencją. To wtedy rozpoczęłam poszukiwania idealnego kremu z SPF50, ponieważ wzięłam sobie do serca słowa, że to najlepszy krem przeciwzmarszczkowy i chociaż po drodze testowałam kilka kosmetyków bliskich ideału, dopiero niedawno trafiłam na ten jedyny, który jest doskonały.

Bez tego kosmetyku moja pielęgnacja nie istnieje 

Krem z filtrem to mój must-have. Nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez nałożenia na twarz produktu, który jest wielozadaniowcem, jeśli chodzi o ochronę – nie tylko przeciwsłoneczną! Moim ostatnim odkryciem w tym temacie jest zaawansowany krem do twarzy SPF50 Ready to Wear 365 polskiej marki Resibo. Kiedy lokalny brand jakiś czas temu wypuścił linię kosmetyków do twarzy i ciała z ochroną przeciwsłoneczną wiedziałam, że muszę ją przetestować. Akurat tak się złożyło, że wspomniany krem podarowała mi moja przyjaciółka i to była miłość od pierwszego wejrzenia. 

Co mnie zachwyciło w kremie SPF50 Resibo? Właściwie wszystko, ale zacznijmy po kolei. Ma bardzo subtelny, kwiatowy zapach, który nie pachnie jak typowy filtr przeciwsłoneczny. Następna rzecz, która mnie w nim ujęła, to konsystencja – kolejna cecha, wymykająca się typowym standardom produktów z wysoką ochroną przeciwsłoneczną. Jest lekka (mimo tego, że mam wersję bogatą), łatwo się rozprowadza, nie pozostawia smug, szybko się wchłania (mogę zacząć się malować już po kilku minutach) i nie lepi się. 

Ale krem Resibo z SPF50 to przede wszystkim szereg właściwości pielęgnacyjnych, które służą mojej cerze. Najważniejsza z nich to wysoka ochrona przed fotostarzeniem i różnymi rodzajami promieniowania (UVA i UVB oraz HEV i IR). Zawarte w nim składniki aktywne głęboko nawilżają, działają antyoksydacyjnie i regenerująco. Dzięki temu mam 2 w 1 - krem nawilżający i filtr przeciwsłoneczny. Dzięki zawartości takich składników jak m.in. betaina, witamina E i stabilne filtry UVA i UVB nowej generacji wiem, że moja skóra jest zabezpieczona przed wolnymi rodnikami, przyspieszającymi procesy starzenia. Odkąd stosuję krem Resibo, mam nawilżoną twarz z naturalnym glow. Brak suchych obszarów i miękka w dotyku skóra to najlepszy dowód na to, że ten produkt spełnia swoje założenia. 

Podsumowując, krem Ready to Wear 365 mógłby być po prostu dobrym kremem nawilżającym do twarzy, ale szereg właściwości ochronnych sprawiają, że to produkt z kategorii wspaniałych. Jeżeli wciąż szukacie kosmetyku z wysokim filtrem, który sprawdzi się pod makijaż, zdecydowanie warto wziąć pod uwagę ten od polskiej marki.