Walka o równe prawa ze względu na płeć trwa o ponad stu lat. W tym czasie kobiety wywalczyły sobie naprawdę sporo: możliwość, pracowania, uczenia się, zarządzania własnym majątkiem, prawa wyborcze. To ogromna zmiana. Aczkolwiek mimo tego, że równouprawnienie jest w teorii, to już w praktyce wygląda to różnie.

Równouprawnienie w teorii i praktyce

Często nasze kompetencje są podważane, wciąż przede wszystkim ocenia się raczej nasz wygląd niż doświadczenie, wiedzę, zdolności. Kobiety na tych samych stanowiskach co mężczyźni w niektórych miejscach pracy nadal są gorzej opłacane. Dodajmy do tego trudności z awansowaniem czy to, że mimo bycia aktywną zawodowo, wciąż to na nas, kobiety czeka zwykle drugi etat w domu. Także to właśnie nas pyta się o dzieci, o macierzyństwo, kiedy facetom takich pytań się nie zadaje. Patrzy się na nas krzywo, jeśli wybieramy karierę zamiast rodziny. A kiedy wybierzemy rodzinę, to lekceważąco nazywa się nas kurami domowymi. A jeśli znowu próbujemy godzić oba te światy, to z fałszywą troską pyta się nas, jak nam się to udaje, rzucając nam przy okazji kłody pod nogi, choćby w postaci seksistowskich komentarzy. Doświadczyła tego na przykład posłanka Marcelina Zawisza, która na początku stycznia przyszła na posiedzenie komisji sejmowej z kilkumiesięcznym synkiem i jeszcze nie zawahała się go nakarmić piersią. Co najgorsze w tym wszystkim, w tym wciąż patriarchalnym podejściu do praw kobiet, do naszej wolności, to to, że my same również utrwalamy krzywdzące dla nas płciowe stereotypy i wysyłamy w świat komunikaty, które sprawiają, że kobiety mają ciężej, muszą przebijać szklane sufity, dwa razy bardziej walczyć o swoje. 

 

Beata Kempa podjęła kwestię kariery kobiet w polityce. Ma na ten temat kontrowersyjne zdanie

Ostatnio chociażby europosłanka Beata Kempa, a więc aktywna zawodowo osoba, podjęła temat kobiet w polityce. Z jednej strony reprezentuje ona konserwatywne poglądy i do ugrupowania o takich wartościach należy, z drugiej jednak jak najbardziej korzysta z wolności wywalczonych przez feministki. Podczas wideoczatu na Facebooku stwierdziła, że kwestia kobiet w polityce jest ciekawa i postanowiła powiedzieć, czy to w ogóle możliwe, byśmy karierę na tym polu zawodowym robiły i jak to wygląda w zderzeniu ze sprawami rodziny. Otóż według europosłanki, aby zrobić karierę w polityce wypada kobiecie najpierw uzyskać zgodę męża (można śmiało przypuszczać, że w ogóle wedle polityczki, by pracować, kobieta powinna mieć pozwolenie od partnera życiowego, oczywiście najlepiej połączonego z nią ślubnymi więzami). 

„Warto, abyśmy jako dziewczyny i kobiety się naprawdę angażowały. To jest do poukładania, ale warunek jeden: jeśli jest mąż, który potrafi pomóc i zaakceptuje to. Bo musi być pełna akceptacja tej drugiej połówki. Jeżeli tej akceptacji nie ma i nie będzie, z czego nie czynię zarzutu, to trzeba się zastanowić. Bo jednak rodzina jest tutaj na pierwszym miejscu” - powiedziała Beata Kempa.

Polityczka zaczęła niby obiecująco, wydawać by się mogło, że wręcz zachęca nas, kobiety, do aktywnego zaangażowania się w politykę, bo faktycznie wciąż nas w niej mało. I jak najbardziej pomoc męża czy partnera (albo partnerki) może być dla pracującej kobiety odciążeniem, wręcz wypada w XXI wieku sprawiedliwie dzielić obowiązki domowe, ale jednak pytanie go o zgodę, co do własnego życia, kariery to trochę przesada... Co innego oczywiście rozmowy, ustalenia, jeśli prowadzimy wspólne życie. Jednak szczęśliwie mamy za sobą czasy, kiedy nie mogłyśmy same decydować o sobie. Przekaz, który Beata Kempa wysyła w świat, jest mocno w patriarchalnym duchu. Pokazuje mężczyznom, że mogą wciąż próbować decydować o życiu swoich żon czy partnerek, a tym z kolei może odbierać sprawczość, ograniczać je w walce o swoje marzenia. Miejmy nadzieję, że niewiele osób jednak weźmie sobie słowa europosłanki do serca. Zwłaszcza patrząc na burzę w sieci, którą one wywołały, a dokładnie spotkały się z miażdżącą krytyką. Być może wobec tego polityczka postanowiła podzielić się dziś rano za pośrednictwem Instagrama zdjęciem ze swoim mężem i mu publicznie podziękować.