Od „Prince Charming” po „Taniec z Gwiazdami”, Jacek Jelonek wskoczył na głębokie wody najbardziej mainstreamowej telewizji, wcielając się w niej w rolę wielkiego różowego słonia - wyoutowanego geja. To zadziwiające, ale w całej 18-letniej historii „Tańca z Gwiazdami” nie było przed nim ani jednej osoby, która przyznała się do swojej nieheteronormatywności. Z kolei przed „Princem” nie istniał ani jeden program traktujący o społeczności LGBTQI+.

Czy homoseksualizm to w Polsce temat tabu? Podejrzewamy, że tak. A zakażenie HIV, sex working, kryzys bezdomności wśród nastolatków albo kradzież tożsamości w mediach społecznościowych? Niestety, chyba tym bardziej. Na fali popularności po występie w "TzG", Jacek Jelonek, we współpracy z partnerem Oliwerem Kubiakiem i mecenas Magdaleną Niewelt, przygląda się tym problemom w komiksie „Love Story Called Life”. Wydawnictwo, wydane pod patronatem Kampanii Przeciw Homofobii, w oparciu o 18 scenek prezentuje porady prawne dla społeczności LGBTQI+. Sytuacje są przeróżne, ale życiowe – od molestowania i prawa do odmowy zeznań aż po rozliczenie związku, założenie spółki i dziedziczenie ustawowe i testamentowe.

Na chwilę przed premierą komiksu rozmawiamy z Jackiem Jelonkiem, Oliwerem Kubiakiem i Magdaleną Niewelt o sile telewizji, pink washingu i aktywizmie w social mediach.  

Arek Zagata / GLAMOUR: Jacku, twój program „Prince Charming” to pierwszy – i nadal jedyny – polski reality show o osobach nieheteronormatywnych. Dalej: jesteś pierwszym wyoutowanym gejem w „Tańcu z Gwiazdami”. Opowiedz o tych projektach.

Jacek Jelonek: Oba programy okazały się ogromnym sukcesem. „Prince Charming”, bo pokazał chłopaków z różnych środowisk. W dodatku z problemami, które bardzo rzadko dotykają osoby heteronormatywne: bezdomnością, odrzuceniem przez rodziny, gnębieniem, i różnymi innymi kryzysami. Ich szczere historie trafiły do serc widzów. A „Taniec z Gwiazdami”? Bo to głosy publiczności doprowadziły nas, pierwszą jednopłciową parę, do finału! Jaki z tego wniosek -- że Polacy nie są aż tak homofobiczni, jak się utarło. Udział w programach nauczył mnie, by iść dalej. Jeśli ma to pomóc komuś poczuć się lepiej w swojej skórze, bo koleś z TV otwarcie mówi, że jest gejem, że ma partnera, że jest zakochany i pokazywać to u siebie na socialch i w największych stacjach telewizyjnych w Polsce to naprawdę jest to warte wszystkiego.

To ważna lekcja. A jak was ona doprowadziła do pomysłu „Love Story Called Life”?

JJ: Po zakończeniu Prince Charming i powstał pomysł podcastu, który poruszałby trudne kwestie związane ze zdrowiem osób LGBTQ+. Chciałem rozmawiać o HIV, sex workingu, pomysłów było wiele i dokładnie rok temu nagrałem już nawet pierwszy odcinek, z prezydentem Rafałem Trzaskowskim. Po TzG projekt ten schowałem do szuflady, cały czas szukając nowych możliwości, by jakoś przysłużyć się społeczności i wykorzystać głos, który niejako został mi dany.

Zobacz także:

Oliwer Kubiak: Pomysł narodził się spontanicznie podczas jednego z naszych spotkań z Magdą. Siedząc wspólnie przy kolacji, rozmowa zeszła na kwestie prawne. W trakcie rozmowy okazało się, że nie wiedzieliśmy o jednym ze swoich praw. Doszliśmy do wniosku, że skoro my nie wiemy (a uważamy się za osoby świadome), to ile innych osób musi o takich podstawowych kwestiach nie wiedzieć. I tak narodził się pomysł na „Love Story Called Life”.

Prawo w kontekście LGBTQI+ to temat szeroki jak ocean. Jak wybieraliście kazusy, które komiks porusza?

JJ: Ja chciałem, żeby nasza publikacja była gotowym rozwiązaniem, by każda osoba, która weźmie go do ręki dostała wszystko na srebrnej tacy! Magda uświadomiła nas, że każda sprawa i każdy problem jest zupełnie inny i nie możemy dać „gotowca”. Dlatego nasz komiks traktujemy jako drogowskaz. Po pierwsze ma uświadamiać o podstawach prawnych w każdej z historii, ale i podpowie, co zrobić, gdzie się udać i jakie pismo napisać. Poznawszy podstawę, łatwiej będzie nam zadać właściwe pytania adwokatowi.

Które z tematów znasz z autopsji?

JJ: Jak tylko światło dzienne ujrzała informacja, że mam być „Księciem”, w internecie wybuchła burza. Ilość wyssanych z palca historii była naprawdę przytłaczająca. Że jestem escortem, że jestem zarażony wirsuem HIV i wiele, wiele innych. Zdałem sobie sprawę, że nie jestem w tym sam. Większość ludzi dalej uważa, że w internecie jest się anonimowym – nic bardziej mylnego.

A który uważasz za najważniejszy?

JJ: Narażenie na zakażenie. Dla mnie kwestie zdrowia są bardzo ważne i wiele godzin poświęciłem na to, by edukować sam siebie. Młodzi nie wiedzą, co to jest PrEP (profilatyka przedekspozycyjna zakażenia HIV – dop. red.), albo że w Polsce trwają badania kliniczne nad szczepionką przeciwko HIV (miałem nawet brać w nich udział, ale plany zawodowe pokrzyżowały mi plany). Młodzi nie wiedzą, że umyślne zarażenie kogoś chorobami zakaźnymi jest karalne.

Komiks to fajna, ale rzadko spotykana forma. Skąd taki pomysł?

JJ: Wychowałem się z komiksami i dobrze pamiętam, jaką frajdę sprawiało mi ich czytanie. Od bardzo długiego czasu obserwuję rysowników i storyboardzistów na Instaramie i potrafię godzinami przeglądać ich prace -- wpadam w rabbit hole i znikam! Formę rysunkową zawsze uważałem za bardzo lekką i przystępną i w zasadzie wszystko, co jest narysowane, wygląda lepiej. Sam jestem po architekturze krajobrazu i fajny rysunek zawsze przykuwał moją uwagę

OK: Uznaliśmy, że komiks jest bardzo przystępną i lekką formą przekazu. Dlatego trochę zbalansuje skomplikowane kwestie prawne. Poza tym, kto nie chciałby zostać bohaterem komiksu? Nasze postacie stworzone przez Tysirr są genialne!

Komiks wychodzi z początkiem czerwca, czyli miesiąca dumy. Przez cały miesiąc w branży marketingowej roi się od kampanii, którymi marki chcą pokazać, że są sojusznikami LGBTQI+. Jak wyłapać wśród nich pink washing?

OK: Niestety problem pink washingu jest dosyć powszechny. Jako influencerzy, mamy pewną odpowiedzialność. Patrzymy, żeby promowane przez nas rzeczy miały nie tylko tęczę na produkcie, ale i realnie wspierały społeczność, także finansowo. Zanim zdecydujemy się na jakąkolwiek współpracę związaną z Pride Month, weryfikujemy czy dana firma rzeczywiście wspiera środowisko LGBTQ+ przez cały rok. Jeśli chodzi o udaną kampanię, to na pewno wiązałaby się z jakąś formą wsparcia dla którejś z organizacji walczących o lepszą sytuację osób LGBTQ+, oraz tym, że niosłaby ze sobą edukujące treści, mówiące np. o języku inkluzywnym.

Wy wspieracie, bo część dochodów, a dokładnie 8%, ze sprzedaży „Love Story Called Life” trafi do Kampanii Przeciw Homofobii. To również wasi patroni. Dlaczego wasz wybór padł akurat na tę organizację? 

OK: Kampania Przeciw Homofobii w ciągu 21 lat działania przyczyniła się w bardzo dużym stopniu do poprawienia sytuacji osób LGBTQ+ w Polsce. Nasza współpraca z KPH przy tym projekcie tworzy pełne koło – Kampania sprawdzała pod kątem języka inkluzywnego program „Prince Charming”. O to samo poprosiliśmy organizację względem tekstu naszego komiksu.

JJ: To ja może powiem skąd 8%… Otóż chcieliśmy zrobić fajna klamrę, która zepnie nasz projekt z tym co było. Pierwsza flaga LGBT stworzona Gilberta Bakera w 1978 miała właśnie 8 kolorów. Pomyśleliśmy, że to będzie symboliczny gest z nawiązaniem do przeszłości, która tak naprawdę jest przyszłością.

Magdalena Niewelt: Chcieliśmyby w komiksie zastosowano język inkluzywny. Nie jest to proste, bo musieliśmy korzystać z definicji ustawowych. Jednak dzięki pomocy Kampanii Przeciw Homofobii udało się to połączyć. Mamy nadzieję, że ułatwi to odbiór treści komiksu.

Czym jest dla was aktywizm?

OK i JJ: Nie nazwalibyśmy się aktywistami, niestety wiele osób już określa się tym słowem, nie mając z aktywizmem zbyt wiele wspólnego. Daleko nam do Barta Staszewskiego, którego można nazwać aktywista pełną gębą i którego podziwiamy za determinację i upór i pokłady cierpliwości i siły by walczyć z systemem. My staramy się pokazywać codzienność, normalność i nasze nudne życie J Wiele osób zmienia przez to percepcję związku dwóch chłopaków. Wydaje nam się, że właśnie przez taką codzienność, udaje nam się dotrzeć do większego grona osób nie tylko młodych, ale także tych starszych, którzy cenią sobie takie wartości jak związek, miłość i te „nudne” życie w związku. Jeśli ktoś uzna nas za aktywistów, to będzie nam bardzo miło J W naszym codziennym życiu walczymy na pewno o równe prawa oraz traktowanie osób ze środowiska LGBTQ+, mamy nadzieje że „Love Story Called Life” będzie małym krokiem właśnie w stronę równości.

Jakie są wasze nadzieje na przyszłość?

OK i JJ: Nadzieje są duże. Liczymy, że w Polsce pojawi się równość małżeńska a osoby LGBTQ+ przestaną być uznawane przez niektóre środowiska polityczne za ideologię. Liczymy po prostu na równe traktowanie.

Komiks „Love Story Called Life” jest dostępny w formie fizycznej i cyfrowej. 8% wpływów ze sprzedaży komiksu zostanie przekazane na rzecz Kampanii Przeciw Homofobii.