Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który słynie m.in. z bardzo konserwatywnych poglądów na temat miejsca kobiet w społeczeństwie oraz niechęci do mniejszości seksualnych, po raz kolejny próbował uargumentować wyższość osób będących w związkach małżeńskich i posiadających dzieci nad tymi, którzy nie są po ślubie, a potomstwa nie mają lub nie planują. W trakcie konferencji pt. „Kościół – państwo – społeczeństwo obywatelskie w służbie rodzin w Polsce” zorganizowanej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim przekonywał np. „że rodzina przeżywa kryzys”, gdyż „jest moda na bycie singlem”

Przemysław Czarnek chce promować zakładanie rodziny oraz zawieranie małżeństw i walczyć „modą na bycie singlem”

- Kryzys wynika jak zwykle z jakiegoś niezrozumienia albo odejścia od prawdy o rodzinie. To odejście od prawdy o rodzinie obserwujemy na różnych płaszczyznach: na tej płaszczyźnie prawniczej, aksjologicznej, systemowej, ale również, jak sądzę, możemy mówić o jakimś kryzysie w pojmowania rodziny, małżeństwa, również na płaszczyźnie Kościoła. Może akurat nie Kościoła w Polsce, za co panu Bogu dziękujemy – mówił Czarnek. Szef resortu edukacji i nauki stwierdził, że programy socjalne to za mało, by wpłynąć na decyzję o potomstwie: - Musi iść za tym wielka promocja rodziny, wielka promocja małżeństwa, musi iść za tym cały program wychowawczy naszego społeczeństwa, młodzieży, dzieci, który będzie realizować i państwo, i samorząd, i Kościół

Polityk Zjednoczonej Prawicy, kontynuując swój wywód jak zwykle mocno oderwany od rzeczywistości, mówił, że „każda ofensywa ideologii aspołecznej, antyrodzinnej, antyludzkiej to ofensywa kłamstwa. Nie da się przekonać społeczeństwa do czegoś, co jest obiektywnie złe, jeśli się nie będzie kłamało i przedstawiało czegoś w sposób wylukrowany”. Próbował zatem przekonywać, że jedyną słuszną życiową decyzją, jest posiadanie dzieci, a każdy, kto się na to nie zdecyduje, działa na niekorzyść społeczeństwa. 

Minister edukacji uważa, że posiadanie rodziny i dzieci to nasz obowiązek

Kolejną absurdalna wypowiedź ministra edukacji, w nawiązaniu do braku odpowiedzialności, czego efektem jest brak potomstwa, to opinia, że wszyscy mamy prawa:
- Myśmy na przestrzeni ostatnich kilku dekad zaprzestali wychowywać i uczyć o obowiązkach. Wszyscy mają prawa. Każdy jeden ma prawo. Już dzisiaj nawet się mówi o prawach zwierząt. W sobotę w zeszłym tygodniu był ogólnopolski dzień praw zwierząt, na przykład prawo do życia kury. Serio?! Przecież jeszcze kilka tygodni temu Czarnek mówił publicznie, broniąc słów wiceministra edukacji Tomasza Rzymowskiego, że nie ma czegoś takiego jak prawa zwierząt. Próbując posiłkować się wiedzą prawnicza, a raczej niewiedzą, mówił, że zwierzęta nie mają żadnych praw, bo nie mają zdolności do czynności prawnych. Zapomniał niestety, że dzieci do 13. roku życia oraz osoby całkowicie ubezwłasnowolnione też nie mają zdolności do czynności prawnych. W takim razie, w mniemaniu ministra Czarnka, również nie mają praw. - Wszyscy mają dzisiaj prawa, łącznie ze zwierzętami, a gdzie są obowiązki? Tymczasem korelatem każdego prawa jest obowiązek. Nie ma prawa bez obowiązku. Jeśli my nie wrócimy do takiego systemowego nauczania obowiązków człowieka i odpowiedzialności człowieka, to też będziemy przegrywać – tłumaczył minister. 

Jak rząd zamierza wspierać tych, którzy mają dzieci, a najlepiej dużo dzieci?

Przemysław Czarnek, który uważa, że miejsce kobiety jest w domu, a jej głównym życiowym celem jest rodzenie dzieci, a nie kariera zawodowa, to jeden z najaktywniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości w promowaniu wartości prorodzinnych, będących mocnym filarem programu obozu rządzącego. PiS dwoi się i troi, by namawiać Polaków do zakładania rodziny. W ramach nowego projektu rządu, czyli „Nowego Polskiego Ładu”, premier Mateusz Morawiecki zapowiedział wprowadzenie 12 tysięcy złotych dla każdej rodziny – na drugie, trzecie i kolejne dzieci. Środki te będą elastyczne, czyli będzie można je wykorzystać w dowolnym momencie między 12. a 36. miesiącem życia, np. na żłobek. Innym z zapewnień jest pomoc Polakom w wieku od 20 do 40 lat w zaciąganiu kredytów mieszkaniowych, oferując im gwarancję lub dofinansowanie wkładu własnego. Natomiast ci, którzy mają dzieci – a im więcej tym lepiej, mogą liczyć na jeszcze większe wsparcie państw, gdyż od ilości potomstwa będzie zależała wysokość dopłaty – maksymalnie do 160 tysięcy złotych.