Umówmy się – Brad Pitt nawet w worku na ziemniaki będzie wyglądał jak milion dolarów. Jego urok osobisty i wrodzona nonszalancja to coś, czego nie da się mu odmówić. Potwierdził to po raz kolejny podczas 93. ceremonii wręczenia Oscarów, na których pojawił się, by wręczyć statuetkę dla najlepszej aktorki drugoplanowej Yuh-Jung Youn z obsady filmu „Minari”. Oboje szybko przyczynili się do jednego z najbardziej zabawnych momentów podczas tegorocznej gali. „To pan! Wreszcie, Brad Pitt. Miło pana poznać. Gdzie pan był, kiedy kręciliśmy film?” – zwróciła się do Pitta wyraźnie zachwycona jego widokiem 73-letnia koreańska aktorka, rozbawiając tym samym publiczność zgromadzoną w Union Station w Los Angeles. 

Ale sam Brad Pitt, choć w tym roku bez nominacji i bez statuetki (dostał ją rok temu za rolę w filmie „Pewnego razu.. w Hollywood” Quentina Tarantino), również miał swoje własne 5 minut, szczególnie w oczach internautów. Ci bowiem zachwycili się jego nową fryzurą, a mianowicie włosami związanymi we frywolną kitkę, z której niechlujnie wydobywało się kilka kosmyków. Wątpimy, czy ktokolwiek inny mógłby wyglądać w takim wydaniu równie dobrze. Sorry, Margot Robbie (która na Oscarach również zachwyciła wszystkich metamorfozą w postaci grzywki), ale Oscar za największe zaskoczenie fryzurą na tegorocznej gali ląduje w rękach Brada. 

Na Twitterze namnożyło się postów wychwalających pod niebiosa nowy look Pitta. Czytamy w nich, że 57-letni(!) aktor wygląda teraz jak za czasów „Wywiadu z wampirem” i „Wichrów namiętności”, czyli hitów z jego udziałem z początku lat 90., oraz z okresu, kiedy był mężem Angeliny Jolie, kiedy to również miał długie włosy – zajrzyjcie do galerii i zobaczcie zdjęcia. Nie wiemy, czy to lockdown, czy przygotowywania do nowej roli przyczyniły się do aktualnego wyglądu aktora, ale nie mamy nic przeciwko, aby utrzymał się on nieco dłużej.