Pamiętacie „Stowarzyszenie wędrujących jeansów”? Gdyby powstała wersja o wędrującej szmince, byłaby właśnie o tej. Aż trudno w to uwierzyć, ale kosmetyk z kolekcji świątecznej Charlotte Tilbury pasuje każdemu. Ma piękny odcień, do tego wyróżnia się niesamowitą trwałością. Tej szminki nie zmażą jej pocałunki, ani kawa (sprawdziłam to). Redaktorki urody ją uwielbiają. 

Charlotte Tilbury – marka od makijażystki (nie tylko) dla makijażystek i makijażystów 

Regularnie testuję nowe produkty do pielęgnacji oraz makijażu. Zarówno te lepsze, jak i (niestety) gorsze. Swoimi ulubieńcami, które po wspomnianych testach trafiają do mojej kosmetyczki na stałe, chętnie dzielę się na Glamour.pl. Pisałam już o Charlotte Tilbury, ponieważ uważam, że jest to jedna z najlepszych marek beauty na świecie. Za jej stworzenie odpowiada profesjonalna makijażystka, która doskonale zna i rozumie potrzeby skóry. Dzięki niej nie tylko eksperci oraz ekspertki mają dostęp do topowych produktów, niczym nieustępującym tym, używanym na planach czy sesjach zdjęciowych. W moim zestawieniu TOP kosmetyków z jej portfolio są: korektor rozświetlający, tusz do rzęs Pillow Talk Push Up Lashes oraz bestsellerowa pomadka w odcieniu Pillow Talk (możesz przeczytać o nich więcej, klikając w poniższy link). Ostatnio pokochałam również szminkę z kolekcji świątecznej. Czuję, że będę jej używać nie tylko w najchłodniejsze miesiące w roku. 

Szminka Charlotte Tilbury to hit wśród redaktorek urody

Na co dzień używam dosłownie kilku kosmetyków do makijażu. A jeśli chodzi o produkty do ust, sięgam zazwyczaj po balsamy albo pomadki w odcieniach jak najbardziej zbliżonych do naturalnego. Dlatego na początku szminka ze świątecznej kolekcji Charlotte Tilbury w odcieniu Ready for Lust, który można określić jako borówkową czerwień, nie wzbudziła mojej ekscytacji. Dopiero gdy zobaczyłam, jak cudownie wygląda u moich koleżanek z branży, stwierdziłam, że warto ją przetestować. No i rzeczywiście – było warto. Jak wspomniałam na samym początku, ta szminka zachwyca odcieniem, który (wbrew pozorom) jest bardzo uniwersalny, a do tego trwałością. Dla mnie liczy się również to, że ma kremową formułę uzupełnioną m.in. o olejki i witaminę E, dzięki czemu po pierwsze: posiada właściwości pielęgnujące, po drugie: jej aplikacja jest łatwa, szybka i przyjemna, a po trzecie: można eksperymentować z jej intensywnością czyli, po prostu, kontrolować to, jak bardzo jest widoczna na ustach. 

fot. materiały prasowe

Muszę przyznać, że mam swój własny sposób na nakładanie tej szminki. Aplikuję ją punktowo. Na początku maluję kilka kropek na ustach, a następnie (jeszcze zanim zaschnie) rozcieram produkt palcami. Nie pomijam linii warg. Wiem, że konturówki powróciły do łask, ale zamiast wyraźnego obrysu, wolę subtelnie rozmycie. Pokuszę się o stwierdzenie, że taki makijaż przypadnie do gustu fankom oraz fanom francuskiego stylu. 

fot. Asia Twaróg (archiwum prywatne)

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o całej kolekcji świątecznej, z której pochodzi ta hitowa szminka, a także promującej ją kampanii. Marka przygotowała dla swoich klientek i klientów kilka produktów w limitowanych opakowaniach. Co ciekawe, znalazły się wśród nich nie tylko kosmetyki do makijażu, ale również akcesoria, a konkretnie kopertówka w stylu glamour, ale z dodatkiem rockowego vibe’u. Kampania też wpisuje się w tę estetykę. Jej twarzą został Elton John (!!!). W sesji zdjęciowej zapowiadającej nadchodzące święta udział wzięły także Kate Moss i Jourdan Dunn. Powiedzmy sobie szczerze: wow. 

Zobacz także:

fot. materiały prasowe