Przepych i maksymalizm gryzący się z kiczem i błyskotkami. Mowa o Y2K? Absolutnie nie, tym razem chodzi nam o jej kilka lat młodszą młodszą koleżankę. Ten styl z wzajemnością kochała Paris Hilton, uwielbiała Ashley Tisdale (a jeszcze bardziej Sharpay Evans, w której rolę się wcielała), nosiła Britney Spears, Rihanna i każda gwiazda, która choć raz stanęła na czerwonym dywanie w latach 2000.

Czym właściwie jest McBling? W przeciwieństwie do stylu Y2K, które swoje początki miał jeszcze pod koniec lat 90., McBling to zdecydowanie modowe Gen Z, bo geneza tej estetyki datowana jest na połowę lat 2000. Wydawać by się mogło, że spodnie z niskim stanem, ciasne crop topy, buty na platformie czy torebki bagietki w różnych kolorach to krzykliwe rozwiązanie. No cóż, można powiedzieć, że moda Y2K to spokojniejsza, starsza siostra błyszczącej, welurowej lub różowej McBling. Kojarzyć się może z estetyką Paris Hilton, króliczkami Playboya, początkami marki Victoria's Secret oraz stylizacjami bohaterek filmów „Legalna blondynka”, „Dziewczyny Cheetah” czy „Wredne dziewczyny”. W końcu w myśl stylu McBling róż nosimy nie tylko we środy. Na próżno szukać przykładu polskiej reprezentantki ekstrawaganckiego trendu? Tak powiedzą chyba tylko te i ci, którzy nie oglądali „Niani Frani” i nie zachwycali się absolutnie przesadzonymi, ale jakże boskimi kreacjami Frani Maj. 

fot. Getty Images

fot. Getty Images

fot. Getty Images

Zapewne znajdą się takie i tacy, którzy zafascynowani (podobnie jak my) modą sprzed dwudziestu lat, zechcą odtworzyć najbardziej kultowe stylizacje ikon wczesnych lat 2000. Choć wiemy, że w poszukiwaniu autentycznych vintage ubrań z pomocą przychodzą second handy, vintage story i wszelkiego rodzaju ebay'e, mamy dla was wybory prosto ze sklepowych półek. Te propozycje są nie do odrzucenia.

Moda w stylu McBling – ulubione dresy Paris Hilton

Wygodne i stylowe. Mowa o dresowych kompletach, które upodobała sobie szczególnie Paris Hilton. Jak to możliwe? Modelka gustowała w jednokolorowych zestawach dresowych od znanej wówczas (jak i dziś) marki Juicy Couture. Zresztą nie tylko ona uwielbiała wygodne połączenia. Welurowe dresy nosiły Britney SpearsEva Longoria, Jennifer Lopez, Vanessa Hudgens czy Lindsay Lohan. Szybko przeniknęły do mainstreamu, a te miękkie komplety zagościły w latach 2000. na szkolnych korytarzach i były wyznacznikiem dobrego stylu. Naprawdę! 

Zobacz także:

fot. Getty Images

Welurowe komplety dresowe od Juicy Couture charakteryzowały się ozdobnym napisem z kryształków na pośladkach spodni oraz plecach buzy. Bardzo w stylu McBling (a może Blink?). Poza tym królowały takie marki jak Baby Phat czy Bebe, które w swoim designie także przewidywały błyskotki i dekoracyjne zdobienie.

Moda w stylu McBling – róż nosimy nie tylko w środę

Czy myślimy, że słynne powiedzenie z filmu „Wredne dziewczyny” przyczyniło się do wzrostu popularności różu na początku XX wieku? Być może! Jedno jest pewne, w latach 2000. gwiazdy kochały nosić różowy tak samo, jak dzisiejsi celebryci, którzy podążają w myśl Barbiecore. To właśnie wówczas przeżywaliśmy prawdziwy czas inspiracji najsłynniejszą lalką świata. W myśl McBling, wszystko co różowe (i najlepiej świecące!) powinno znaleźć swoją szczęśliwą właścicielkę, która powtórzy ulubione powiedzenie Paris Hilton: That's hot! W końcu róż to (obok czarnego i srebrnego) jeden z kluczowych kolorów tego błyszczącego trendu.

fot. Getty Images

Różowe topy, świecące bluzki, płaszcze, sukienki, buty, minispódniczki czy motorole z klapką (pamiętacie takie?) – nic co różowe, nie jest obce osobom, które kochają McBling. Swoją sławę i kluczową rolę w trendzie róż zdecydowanie zawdzięcza Paris Hilton, która w późnych latach 2000. ubierała się jak chodząca laleczka Barbie, inspirując innych do tego samego.

Moda w stylu McBling – more is more!

Minimalizm? Takie słowo nie pojawiało się w słownikach w latach 2000. (i to nie tylko za sprawą McBling). Kilkanaście lat temu gwiazdy kochały dodatki, długie naszyjniki, kolczyki, zakładanie kilku ozdobnych pasków, ozdoby we włosach i po prostu błyskotki. Wówczas królowało srebro i nikt nie myślał o tym, by zakładać drobne złote kolczyki koła. W erze McBling serio panowała zasada more is more

 Choć dziś ciężko o kiczowaty (i źle przeliterowany) pasek w stylu Beyonce, łatwo możemy odtworzyć chociaż namiastkę końcówki lat 2000. za pomocą biżuterii. Stawiając na duże, srebrne dodatki zdecydowanie wpisujemy się w ówczesną modę, przecząc jednocześnie aktualnemu złotemu minimalizmowi.