Nie ma wątpliwości, że „Wilk” to produkcja stworzona z myślą o generacji Z i dopasowana do potrzeb jej przedstawicieli oraz przedstawicielek. I nie chodzi tylko o fabułę czy obsadę, ale również, a może nawet przede wszystkim o formę. Pierwszy sezon serialu w reżyserii Jana Dybusa składał się z zaledwie pięciu odcinków, a każdy z nich trwał około 10 minut. Po sukcesie, jaki osiągnął wśród młodych widzów i widzek, współpracujące ze sobą firmy Canal+ oraz Papaya Films podjęły decyzję o kontynuacji. Seria numer dwa ujrzy światło dzienne już 17 lutego tego roku. Poznamy w niej nowych bohaterów i bohaterki, którzy wchodzą w dorosłość w rzeczywistości ogarniętej rewolucją. 

„Wilk 2": recenzja miniserialu z Hubertem Urbańskim, Bedoesem i Kuqe

Akcja drugiego sezonu „Wilka” rozgrywa się w świecie, który znamy z poprzednich odcinków. Czyli w ogarniętym rewolucją kraju o nieznanej nam nazwie. Dokładna lokalizacja nie jest nam jednak potrzebna, ponieważ ta historia jest na tyle uniwersalna, że mogłaby wydarzyć się w dowolnym miejscu na świecie. To opowieść o młodych ludziach, którzy nie zgadzają się z rządzącym ich krajem dyktatorem i walczą o lepszą przyszłość. 

fot. materiały prasowe

W rolach głównych możemy oglądać Walerię Gorobets, debiutującą na ekranie Jessicę Polak oraz Huberta Urbańskiego, który w wielkim stylu przypomniał nam, że z wykształcenia jest aktorem. W nowych odcinkach „Wilka” wykreował niezwykle interesującego, wielowymiarowego bohatera. To właśnie on wciela się w Borysa, czyli wspomnianego dyktatora, a prywatnie ojca 20-letniej Igi. Zachwyca na ekranie, dlatego w imieniu widzek i widzów mam prośbę: Panie Hubercie, proszę grać więcej. „Wilk 2” to także ultra ciekawe postacie drugoplanowe. W serialu występują m.in. Tromba, Modny Tata, znany z pierwszej serii Bedoes oraz Kuqe. Choć jeszcze przed premierą zarzucano twórcom, że zaprosili do współpracy influencerów i raperów tylko dla ich zasięgów, to przynajmniej dwie ostatnie z wymienionych osób udowadniają, że jest inaczej. Bedoes, a właściwie Borys Przybylski pojawia się w serialu na zaledwie kilkadziesiąt sekund. Natomiast dodaje całości niezwykłego kolorytu. Na uwagę zasługuje również występ Łukasza Dziemińskiego, który na co dzień posługuje się pseudonimem Kuqe. Muzyką zajmuje się od blisko dekady, ale dopiero debiutuje jako aktor. W kontynuacji „Wilka” możemy oglądać go w roli przywódcy rebeliantów. To skomplikowana postać, dlatego chętnie dowiedziałabym się o niej czegoś więcej, poznała lepiej. 

fot. materiały prasowe

Obsada to mocny element 2. sezonu „Wilka”. Autorzy scenariusza napisali naprawdę ciekawą historię. Całość została idealnie uzupełniona przez zdjęcia autorstwa Igora Połaniewicza, a także muzykę od Adama Burzy Burzyńskiego oraz Kamila Holdena Kryszaka. Poza tym trudno oprzeć się wrażeniu, że Jan Dybus jest nie tylko świetnie zapowiadającym się, ale również utalentowanym i odważnym twórcą. Nie boi się eksperymentować. A dzięki temu udaje mu się zaskakiwać swoich odbiorców oraz odbiorczynie. 

„Wilk” zasługuje na więcej?

Miniserial od Canal+ i Papaya Films totalnie wpisuje się w trendy, w których zaczynają dominować krótkie, ale realizowane na najwyższym poziomie, lekko teledyskowe produkcje. „Kontrola” w reżyserii Nataszy Parzymies odniosła międzynarodowy sukces i najnowsze dzieło Jana Dybusa też ma szansę, by stać się viralem. Po seansie pojawia się jednak pytanie, czy „Wilk” nie zasługuje na więcej? Na więcej uwagi i czasu na zgłębianie detali. 

Zobacz także: