To właśnie jej Damiano David zadedykował utwór „Coraline”, który tak poruszająco wykonał na scenie w San Remo kilka dni temu. Kilka tygodni wcześniej przesunął zobowiązania zawodowe, by wspierać ją podczas konferencji w Rzymie, kiedy opowiadała o wulwodynii, z którą żyje od kilku lat. Choć Damiano jest międzynarodową gwiazdą rocka a jego narzeczona Giorgia Soleri modelką i influencerką, to ich miłość kwitnie i to z dala od kamer. A choroba wydaje się ich tylko silniej łączyć. Prawdziwe love story?

Damiano David i Giorgia Soleri – historia miłości

Wspólne mieszkanie w Rzymie, dwa słodkie koty (Legolas, w skrócie Lego, i Bidet, imię tego drugiego wzięło się ponoć od tego, że pierwszego dnia w  domu Giorgii i Damiano utknął w tym właśnie urządzeniu sanitarnym!), międzynarodowa gwiazda rocka wciąż w trasie i influencerka walcząca o prawa włoskich kobiet. Czy to może się udać? Póki co Damiano David i Giorgia Soleri udowadniają, że wszystko jest możliwe. Byleby nie odbywało się w świetle kamer i blasku fleszy. Mimo młodego wieku para jest pewna swojego uczucia i ma poważne plany na dalsze wspólne życie. 

26-letnia Giorgia i 23-letni Damiano są razem od 2017 roku. W maju 2021 roku Damiano w relacji na Instagramie podzielił się zdjęciem z ukochaną (a jest to rzadkość w jego mediach społecznościowych) i zasugerował, że zdecydowali się z Giorgią na zaręczyny, a co za tym idzie zapewne także na ślub. Podejrzewalibyście, że ta gorąca para ma takie podejście do swojego związku? Jedno jest pewne: będzie to ślub na ich zasadach i z daleka od mediów.

Damiano David wspiera Giorgię w walce z wulwodynią

Choć oficjalnie rzadko możemy zobaczyć Damiano i Giorgię razem, to w listopadzie zeszłego roku nastąpił wyjątek. Tuż po koncercie z The Rolling Stones w Las Vegas Damiano wrócił do Rzymu, by pojawić się na ważnym dla Giorgii wydarzeniu. Tak tylko nadmieniamy, by umiejscowić to w czasie. To żaden heroizm, nawet jeśli Damiano musiał pogimnastykować się nad kalendarzem. Tak właśnie powinno być w zdrowym związku, że tworzące go osoby wspierają się wzajemnie, zwłaszcza w takich chwilach.

Wróćmy jednak do wydarzenia. Otóż Giorgia została zaproszona na konferencję dotyczącą wulwodynii, czyli choroby, z którą zmaga się, od kiedy jest nastolatką i o której opowiada w swoich kanałach społecznościowych, by nagłośnić sprawę. A zwłaszcza to, że lekarze nie wierzą pacjentkom uskarżającym się na potworny ból, który uniemożliwia im funkcjonowanie na co dzień. Podczas wspomnianej konferencji włoskie organizacje wspierające osoby z wulwodynią przedstawiły projekt ustawy o uznaniu wulwodynii za przewlekłą chorobę i objęciu zmagających się z nią osób opieką w ramach włoskiego systemu zdrowia. Giorgia jako jedna z uczestniczek wydarzenia opowiedziała o swoich doświadczeniach, jak i tym, że ból okazuje się polityczny, że kobiety są wciąż dyskryminowane, a ich zdrowie lekceważone.

Giorgia przytoczyła część swojego przemówienia w poście na Instagramie:

Ból jest sprawą intymną, osobistą i zawsze subiektywną. Każda osoba doświadcza go inaczej i to do niej należy decyzja, czy chce o swoim bólu opowiadać. Zdarzają się jednak przypadki, w których ból staje się polityczny. A staje się takim, gdy jest tak powszechny, że jest to problem społeczny, a państwo i państwowa służba zdrowia tego nie rozpoznają. Gdy postawienie diagnozy zajmuje średnio 4 lata, a w 67% przypadków więcej niż 4 – opowiadała Giorgia. 

Damiano nie ukrywał dumy z wystąpienia Giorgii, nie wahał się zamanifestować publicznie swoich uczuć dla niej, bo wspiera ją w jej działalności aktywistycznej od początku ich związku, ale przede wszystkim w walce z bólem. 

Zobacz także:

Giorgia Soleri – historia choroby. Czym jest wulwodynia?

Giorgia w dalszej części swojej przemowy przytaczała kolejne dane. Choćby takie, że wulwodynia wcale nie jest rzadką przypadłością. Dotyka ona od 14 do 16% kobiet. Jednak specjalistów czy specjalistek zajmujących się tym schorzeniem jest garstka. Nie mówiąc już o tym, że masa osób lekceważy je, nie wierzy w opis objawów i odmawia pomocy wykończonym bólem osobom. Giorgia podkreślała też to, że w całej tej sytuacji leczenie się, szukanie uśmierzenia, by choć trochę poprawić sobie jakość życia, generuje bardzo wysokie koszty. Niestety niewiele osób na to stać. Dlatego też Giorgia zdecydowała się opowiedzieć o swoich zmaganiach i dolegliwościach, aby coś zmienić. Zaapelowała do władz o podjęcie działań i wsparcie. 

Wyjaśnijmy więc w tym miejscu, że wulwodynia to problem bardzo poważny i rzeczywiście mało rozpoznany, lekceważony, nie tylko we Włoszech. Czym jest wulwodynia? Jak się objawia? Ogólnie rzecz biorąc, jest to chroniczny, przewlekły ból czy też dyskomfort w obrębie narządów intymnych uznawanych za żeńskie w naszym społeczeństwie. W zależności od osoby może mieć on większe lub mniejsze natężenie i przybierać nieco inną formę, być zlokalizowany w innymi miejscu. Osoby uskarżają się na palenie, kłucie, podrażnienie, bolesność miejscową lub rozlaną, przychodzącą falami czy też nieustępującą ani na chwilę. A temu wszystkiemu nie towarzyszy infekcja czy mechaniczne uszkodzenie ciała. Trzeba też dodać, że często ból ten pojawia się podczas seksu albo tuż po nim (dyspareunia). Ale też wszelkie inne czynności wokół narządów intymnych mogą go spowodować (badanie ginekologiczne, jazda na rowerze czy inny rodzaj sportu, zakładanie tamponów czy kubeczków menstruacyjnych a nawet siedzenie czy ubranie bardziej przylegające do ciała...). Co więcej, 75% przypadków wulwodynii dotyczy kobiet młodych, poniżej 34. roku życia. Wspomnijmy, że Giorgia już jako nastolatka, gdy zaczęła dojrzewać, zaczęła też zmagać się z bólem wywołanym przez wulwodynię!

Przyczyny wulwodynii póki co nie są znane, jednak to nie oznacza, że ona nie istnieje. Choć objawy się różnią, to są na tyle charakterystyczne, że dało się wulwodynię wyodrębnić. Obecnie panuje teoria, że ta choroba ma podłoże genetyczne, choć nie tylko. Problemem bez wątpienia jest diagnostyka, która zajmuje zbyt dużo czasu, podczas gdy ból uniemożliwia normalne funkcjonowanie w społeczeństwie i może istotnie wpływać również na stan psychiczny chorujących.

Jak leczy się wulwodynię? Liczy się podejście indywidualne, ale przede wszystkim chodzi o znalezienie odpowiedniego w danym przypadku sposobu na uśmierzenie bólu, ponieważ jak wspomnieliśmy, trudno walczyć z jego przyczyną, która do końca nie jest rozpoznana. Jakie rodzaje terapii są stosowane? Leczenie środkami przeciwbólowymi, zwykle silnymi, ale i zabiegi chirurgiczne, fizjoterapia, jak i wsparcie psychoseksuologiczne są na liście sposobów uśmierzania bólu w przypadku wulwodynii.

Giorgia dopiero w zeszłym roku została odpowiednio zdiagnozowana, choć cierpi od lat. Kiedy udało jej się wreszcie uzyskać diagnozę, zdecydowała się na operację mającą ją uwolnić od bólu. Wciąż jednak jest rzeczniczką tej tak ważnej dla niej sprawy. I jak możemy wnioskować na bazie jej ostatnich relacji na Instagramie wciąż ma gorsze dni i cierpi.

Pierwszy krok do zmiany włoskiego prawa w związku z wulwodynią  

Giorgia Soleri może być jednak z siebie dumna, ponieważ wysiłki wspomnianych organizacji, które wspiera, zaczynają przynosić owoce. Kilka dni temu na Instagramie Giorgi i Damiano można było zobaczyć posty z włoskich mediów, które zaczęły szeroko pisać o chorobie a włoski region Lacjum jednogłośnie zatwierdził wniosek, który zobowiązuje go do włączenia wulwodynii, neuropatii sromowej i fibromialgii do Regionalnego Podstawowego Poziomu Pomocy, wskazania specjalistycznych placówek zdrowia publicznego, gdzie można pomoc uzyskać w przypadku tych chorób, jak i zapewnienia odpowiedniego szkolenia medycznego oraz przeprowadzania kampanii uświadamiających na ten temat w szkołach, by zapobiegać późnym diagnozom i jak najszybciej podejmować walkę z bólem. To bardzo ważny pierwszy krok do zmiany we włoskich regulacjach, choć póki co tylko na poziomie regionu. 

„Coraline” – geneza utworu. Czy poruszająca piosenka opowiada o zmaganiach Giorgii z chorobą?

Pisząc o historii Giorgii i Damiano w cieniu choroby pojawia się jeszcze jeden wątek. Po pełnym emocji występie w San Remo na początku lutego z utworem „Coraline” lider grupy Måneskin postanowił podziękować kilku osobom za możliwość jego wykonania. Damiano podziękował na końcu swojego wpisu w mediach społecznościowych także Giorgii, sugerując, że piosenka powstała dla niej i/lub jest o niej. Co oczywiście rozpaliło internet do czerwoności. Czy to ona jest Coraline? W końcu ma to imię wytatuowane na prawym ramieniu od jakiegoś czasu!

Fanki i fani bardzo szybko zinterpretowali słowa piosenki jako opis bólu spowodowanego wulwodynią i lat szukania diagnozy, chwil zwątpienia i nabierania nowych sił do walki. Zwłaszcza że w maju 2021 roku Damiano tak wyjaśniał znaczenie utworu podczas jednego z wywiadów:

To nie jest historia rycerza, który niczym czarujący książę ratuje księżniczkę w niebezpieczeństwie. Tu nie ma happy endu, to bajka, która się źle kończy, jak to często bywa w życiu...  To historia o więdnięciu dziewczyny, wspaniałego kwiatu, a rycerz jest jedynie swego rodzaju bezradnym świadkiem...

Dla jednych taka interpretacja okazała się szalenie romantyczna, wskazująca, jak bardzo emocjonalny i empatyczny jest Damiano i jak blisko jest swojej narzeczonej. Inni uznali to jednak za zbieranie poklasku na trudnych doświadczeniach, na bólu, który przeżyła Giorgia i która ma do tej historii prawo. Wydaje się jednak, że Soleri mimo wszystko docenia wsparcie, które daje jej w walce z chorobą Damiano i nie ma nic przeciwko wykorzystaniu tej historii (W trakcie występu Måneskin w San Remo wrzuciła na swoje instastories screen z zapłakanym Damiano na scenie). O ile właśnie o niej tak naprawdę opowiada utwór „Coraline”.