Tradycyjny model związku odchodzi do lamusa? Wszystko na to wskazuje. Media już od kilku dobrych lat nagłaśniają statystyki, które wyraźnie mówią, że młodzi ludzie nie chcą brać ślubów. Decyzje o powiedzeniu sobie sakramentalnego „tak” coraz częściej padają na długo po trzydziestce, a i wówczas niewiele par staje przed ołtarzem. Chętniej wybierają urząd stanu cywilnego. 

Wraz ze zmianami społecznymi dotyczącymi wzorców małżeństwa i związków, ewolucję przechodzi także model rodziny. Coraz więcej par wybiera bowiem alternatywny styl życia, który lepiej odpowiada ich indywidualnym potrzebom, wartościom lub po prostu okolicznościom gospodarczo-ekonomicznym. Jednym z modeli jest związek DINK, który niewątpliwie cieszy się największym powodzeniem wśród milenialsów i przedstawicieli oraz przedstawicielek pokolenia Z na całym świecie. Na czym polega?

Związek DINK, czyli „bezdzietne lambadziarstwo” z wyboru

DINK to angielski akronim oznaczający Double Income, No Kids, czyli po polsku „podwójny dochód, bez dzieci”. Jak można się domyślać, są to bezdzietne pary, które (z różnych względów) postanowiły nie mieć potomstwa.

Jednym z najbardziej oczywistych powodów, dla których pary decydują się na związek DINK, jest swoboda finansowa. Brak zobowiązań związanych z utrzymaniem dzieci pozwala partnerom na elastyczne zarządzanie swoimi finansami. Milenialsi (wśród których model DINK jest szczególnie popularny), zwykle mający doświadczenie z niepewnością ekonomiczną i kryzysami finansowymi, doceniają stabilność, którą mogą zapewnić sobie poprzez dwie pensje i brak zobowiązań związanych z utrzymaniem dzieci. Mogą skupić się na rozwoju kariery, inwestowaniu w siebie i spełnianiu własnych celów życiowych, nie martwiąc się o konieczność wspierania potomstwa. 

Aspekt ekonomiczny nie jest jednak jedynym, który przemawia do młodych ludzi, którzy decydują się na związek DINK. Wśród milenialsów i pokolenia Z panuje wysoka, wyższa niż kiedykolwiek wcześniej, świadomość ekologiczna. Pary często decydują się więc na życie we dwójkę z troski o środowisko naturalne. 

Warto jednak podkreślić, że DINK to także pary, które z różnych przyczyn nie mogą zostać rodzicami. Badania przeprowadzone w grudniu 2023 roku przez NerdWallet i Harris Poll na temat związków DINK  z wyboru wykazały, że 56 procent badanych bezdzietnych Amerykanów i Amerykanek nie planuje mieć dzieci w przyszłości. Aż 36 procent z nich przyznało, że decyzja ta była podyktowana sytuacją finansową.

Powinniśmy zapewnić rodzicom pomoc finansową. Tak po prostu, kropka. Masz dziecko, więc jako społeczeństwo powinniśmy zainwestować w nasze dzieci, pomóc ludziom wychowywać ich dzieci i tę społeczność, w której rękach spoczywać będzie nasza przyszłość. Niestety, ponieważ żyjemy w erze hiperkapitalizmu, ta społeczność będzie musiała na tym etapie powstać za pieniądze – wyjaśniła w rozmowie z Bussines Insider badaczka Priscilla Davis.

Wszyscy odczujemy konsekwencję popularności związków DINK

Choć dla niektórych model związku, na który decydują się młode pary, może to wydawać się kwestią jedynie indywidualnego wyboru, warto zwrócić uwagę na konsekwencje, jakie wybrane relacje mogą mieć dla szerokiego spektrum społeczeństwa. 

Zobacz także:

Z jednej strony – to właśnie wśród par DINK zaobserwować można największy popyt na dobra luksusowe i podróże, które bez wątpienia przyczyniają się do wzrostu aktywności gospodarczej. I choć pary DINK w sieci mają długą listę korzyści tego modelu relacji (Wśród nich: więcej środków na rozwijanie własnych potrzeb czy pasji, więcej wolnego czasu dla siebie, możliwość wysypiania się, częstych wyjazdów i poznawania świata), nie należy zapominać o ukrytych pułapkach, których konsekwencje odczujemy wszyscy.

Polska, podobnie zresztą jak większość krajów europejskich oraz przodująca w tym temacie Korea Południowa, zmaga się z kryzysem demograficznym. I choć w naszym kraju nie jest jeszcze tak źle (wskaźnik dzietności w 2022 roku wynosił 1,26), eksperci szacują, że ze względu na brak potomności, populacja Korei Południowej zmniejszy się do 2072 roku aż o 30 procent.

W społeczeństwach, gdzie coraz więcej par decyduje się na życie bez dzieci, obserwuje się więc spadek średniej liczby dzieci przypadających na jedną kobietę. To z kolei prowadzi do zmniejszenia przyrostu naturalnego populacji i starzenia się społeczeństwa. W dłuższej perspektywie może to skutkować wyzwaniem dla systemów emerytalnych i opieki zdrowotnej, które będą musiały radzić sobie z coraz większym obciążeniem związanym ze starzejącą się populacją.