Co jakiś czas w Polsce rozpoczyna się dyskusja nad tym, czemu coraz mniej kobiet decyduje się na macierzyństwo. Liczba urodzeń spada bowiem od kilku lat. W 2022 roku na świat przyszło najmniej dzieci od czasów II wojny światowej, bo nieco ponad 305 tys. – poinformował Główny Urząd Statystyczny. Ostatecznie, w roczniku demograficznym opublikowanym jesienią 2023 roku, podano liczbę 306 tys. urodzeń. 
Wszystko wskazuje na to, że ten trend nie uległ zmianie, a pogłębił się. Ze wstępnych danych GUS za okres styczeń-wrzesień 2023 wynika, że zarejestrowano około 210 tys. urodzeń żywych, o około 25 tys. mniej niż przed rokiem. Ekonomista Rafał Mundry prognozował, że w 2023 roku po raz pierwszy Polska odnotuje dwucyfrowy spadek urodzeń: o 11 proc.

Pokolenie Z nie chce mieć dzieci? „Zwyczajnie mnie nie stać”

Za ten niepokojący trend winieni są często młodzi ludzie, którzy świadomie rezygnują z potomstwa. Sporo pisze się na temat pokolenia Z, bo jego przedstawiciele głośno mówią, że dzieci nie planują lub rozważą ich posiadanie dopiero wtedy, gdy osiągną określone przez siebie cele. Komentatorzy – często mężczyźni – dziwią się i niekiedy ostro komentują decyzje o braku dzieci. Ale „Zetki, czyli osoby urodzone po 1995 roku, mają swoje powody. 

Zosia ma 27 lat, stałą pracę i partnera, ale w swoich planach nie ma macierzyństwa. Jedną z przeszkód są problemy ze zdrowiem psychicznym. Jestem na etapie układania swojego życia i nie wyobrażam sobie być za kogoś odpowiedzialna. Na pewno by mnie to przytłoczyło, jak wszystkie inne moje obowiązki   mówi. I jak podkreśla, wiele jej problemów ze zdrowiem wynika z sytuacji w kraju. 

Stresuje mnie to, że nie mogę pozwolić sobie na kupno mieszkania, a z samym wynajmem jest ciężko. Nie stać mnie na wakacje, chyba, że będę mocno oszczędzała i odmawiała sobie drobnych przyjemności – przyznaje.

27-latka nie widzi w swoim życiu miejsca na dziecko. Mam wrażenie, że to by było takie załatanie dziury. Bo czy bym dała radę? Pewnie tak, ale jakim kosztem –  mówi. I dodaje: Ewentualne zakładanie rodziny staje się tak odległe, że pojawiają się nawet myśli, że pewnie to się nigdy nie wydarzy, bo w końcu już fizjologiczne i fizycznie nie będę w stanie.

„Decyzja o dziecku w tym momencie byłaby egoistyczna”

Podobne przemyślenia ma 28-letnia Kasia, która od lat zastanawia się nad założeniem rodziny. Ma partnera, oboje pracują, ale wynajmują mieszkanie. Nie stać ich na własne. Obecne koszty wynajmu nie pozwalają mi na oszczędzanie w celu uzbierania na wkład własny. Nie wyobrażam sobie wychowywania dziecka jako osoba wynajmująca – mówi Kasia, która widzi siebie w ciąży. Ale wtedy momentalnie pojawia się też strach o zdrowie jej i dziecka.

Wiele czytała w mediach i słyszała od znajomych o nieodpowiedniej opiece medycznej w Polsce. To mnie przeraża. Sama mam już nieprzyjemne wspomnienia ze szpitala, gdzie zbagatelizowano moje objawy i mogłam stracić życie. Wtedy uratowała mnie interwencja moich bliskich – wspomina. 28-latka zamierza dalej obserwować sytuację w kraju i na świecie pod kątem decyzji o macierzyństwie.

Jeśli uznam, że rodząc dziecko, mogę być w miarę spokojna o jego życie, być może zdecyduję się na ten krok. Decyzja o dziecku w momencie, gdy nie jestem w stanie zapewnić mu odpowiednich warunków do życia, byłaby moim zdaniem egoistyczna – kończy Kasia.

„Boję się, że będą zła matką”

26-letnia Ola ma męża i własne mieszkanie, co wielu uznałoby za dobre warunki do powiększenia ich na razie dwuosobowej rodziny. Ale Ola z mężem dzieci nie planują. Leczę się na depresję i zaburzenia lękowe. Łatwo wybucham i brak mi cierpliwości. Nie toleruję wysokich dźwięków i łatwo się przebodźcowuję   mówi.

Zobacz także:

Przez to wszystko boję się, że będę złą matką. Naturalnie obawiam się też, że przekażę to wszystko swojemu dziecku: że będzie ono mierzyło się z traumami moimi i poprzednich pokoleń.

Ola, tak jak Kasia, obawia się pobytu w szpitalu. Jest we mnie w pełni uzasadniona niechęć do państwowej opieki zdrowotnej. Z każdym rokiem szanse, że płód będzie rozwijał się nieprawidłowo, są coraz większe. Czy zostanę o tym poinformowana? Czy dostanę należytą pomoc? Wszystkie kobiety w Polsce znają odpowiedzi na te pytania  uważa 26-latka.

„Nie chcę mieć dziecka i później żałować”

Milena dobiega 30. roku życia i od siedmiu lat jest w związku. Parę stać na dziecko, ale świadomie z niego zrezygnowała. Dlaczego? Jest cytat, który właściwie mógłby być odpowiedzią na pytanie, dlaczego nie chcę mieć dzieci. Wychowuje się dzieci dla świata i dla nich samych, nie dla siebie. I totalnie się z nim zgadzam – zaczyna Milena.

Zaznacza, że dzieci nie są po to, aby rodzicom podać szklankę wody na starość. To zdaniem 30-latki rodzaj życiowego spełnienia.

Posiadanie dzieci określa nasze życie, narzuca nam pewne schematy. Coś nam daje, ale i coś zabiera. Decydując się na rodzicielstwo, należy o tym pamiętać i później nie narzekać, że bycie mamą/tatą coś nam zabrało.

W otoczeniu Mileny jest wiele rodziców, którzy właśnie narzekają na swój los. Znam osoby, które otwarcie mówią, że kochają swoje dzieci, a jednak zawsze mają jakieś „ale”: ale jestem zmęczona, mam w domu drugi etat, przez dzieci musiałam porzucić pasję. Słyszę, że rodzice czekają, aż ich dziecko pójdzie do szkoły, żeby to nauczyciele się z nim męczyli  mówi. I dodaje:

Nie chciałabym być dzieckiem rodzica, który wypowiada takie słowa, nie chciałabym, będąc rodzicem czegoś takiego czuć. Ani trochę nie chcę tego drugiego etatu, bo wiem, że nie uczyni mnie lepszym, szczęśliwszym, bardziej wartościowym człowiekiem.

Milena zaznacza, że nie ma żadnych traum, miała szczęśliwe dzieciństwo, tak samo jej partner. Oboje lubią dzieci, ale przebywanie z nimi nie sprawia, że pragną mieć swoje. Tłumaczy:

Chcę żyć po swojemu, „oddawać siebie innym” po swojemu. Chcę się spełniać jako partnerka, córka, siostra, ciocia, przyjaciółka, psia mama, koleżanka z pracy, wolontariuszka. Nie mam poczucia, że nie będę wartościowa, dopóki nie będę miała dziecka.

Mam 30 lat i jestem wartościowa. Kocham i czuję się kochana  podsumowuje.