Drew Barrymore kontra Tinder kontra reszta świata

Myślicie, że coś jest z wami nie tak, bo macie pecha na Tinderze? Że to musi coś znaczyć, skoro matchujecie się z facetami/dziewczynami, z którymi wcale nie macie ochoty się zmatchować? Że ci, z którymi chcecie się matchować, zupełnie nie chcą się matchować z wami? To posłuchajcie tego: Drew Barrymore również ma ten problem.

Tak. Mówimy o tej gwieździe. Pięknej, zabawnej i bogatej. Zdobywczyni Złotego Globa i 10 innych prestiżowych nagród. Tej samej, która zagrała w „Szarych ogrodach”, „Aniołkach Charliego”, „Wystrzałowych dziewczynach”, „Wszyscy mówią kocham cię” i „50 pierwszych randkach” (a jako dziecko wystąpiła u Spielberga w „E.T.”). Tej, którą na Instagramie obserwuje 15 milinów osób. Nie tysiąc, nie pięć ani 15 tysięcy. 15 milionów. 

No więc ta sama Drew Barrymore szuka miłości w tych samych aplikacjach randkowych, których też używacie. Myślicie sobie pewnie: nic dziwnego, że dla nas, śmiertelniczek i śmiertelników, nic ciekawego nie zostało. Hollywoodzkie gwiazdy odsiewają ziarno od plew; ziarno biorą dla siebie, plewy rzucają plebsowi... Ha! Okazuje się, że to nieprawda.

Czaszkę rozsadza już sam fakt, że ktoś taki jak Drew Barrymore ląduje w ogóle na Tinderze. Przecież ona zna największych przystojniaków tego świata. Pracowała z Samem Rockwellem, Adamem Sandlerem, Timothym Olyphantem. A ostatnio stylizowała ją ekipa „Queer Eye”… Już to powinno was pocieszać w chwilach zwątpienia we własne miłosne podboje. Jeśli hollywoodzka gwiazda pokroju Drew też ma z tym kłopot, to może wcale nie chodzi o to, że z wami jest coś nie tak? Może po prostu randkowanie jest dziś brutalne?

Drew Barrymore o trudnej rzeczywistości aplikacji randkowych

46-letnia aktorka, osobowość telewizyjna i przedsiębiorczyni, a zarazem trzykrotna rozwódka, która wychowuje dwójkę dzieci (7 i 9 lat), już kilka razy opowiadała o swoich niepowodzeniach w życiu miłosnym. Prowadząca programu TV „Drew Barrymore Show” niedawno została zapytana przez publiczność o korzystanie z portali i aplikacji randkowych.

Barrymore opowiedziała, że wróciła na rynek randkowy podczas oglądania… „Bridgertonów”. W styczniu ubiegłego roku zasiadła do serialu znanego z odważnych scen erotycznych i – jak stwierdziła – coś w niej drgnęło: „Nie jestem martwa, pomyślałam”. Wówczas postanowiła założyć profil w aplikacji randkowej. Niestety sprawa okazała się bardziej skomplikowana, niż początkowo sądziła.

Nie żałujcie mnie, bo tak ma wiele kobiet, ale nikt nie chce się ze mną zmatchować – odpowiedziała.  – To sprawia, że czuję się jak przegryw – przyznała.

Na szczęście aktorka potrafi spojrzeć na całą sprawę z dystansem i powtarza, że do miłości potrzeba cierpliwości. A aplikacje randkowe są dziwnym, wymagającym miejscem, funkcjonującym na swoich zasadach i rządzącym się swoimi prawami.

Zobacz także:

Tam jest ciężko. Wszystkim tam jest ciężko - powiedziała. – Na żywo również jest ciężko. Próbujesz, zniechęcasz się, ale się nie poddajesz. Znalezienie miłości wymaga czasu… Wybaczcie „suchar” – dodała, nawiązując do tytułu jednego ze swoich filmów – ale być może trzeba do tego nawet… 50 pierwszych randek.

Drew Barrymore o tym, jak została wystawiona na randce

Jakiś czas temu gwiazda opowiedziała także o swoich próbach na ekskluzywnej aplikacji randkowej Raya. Raya to taki Tinder dla celebrytek i celebrytów. Członkostwo otrzymują tylko osoby, które odniosły sukces, mają wysoki status finansowy i duże zasięgi w mediach społecznościowych, choć i to nie gwarantuje przyjęcia w szeregi użytkowników. Aby móc założyć konto, należy przejść wstępną kwalifikację (kandydaturę zatwierdza anonimowe grono tworzone przez ponad 500 osób). Podobno miłości szukali tam m.in. Cara Delevingne, Ben Affleck, Moby, John Cusack i Matthew Perry.

Barrymore opowiedziała Andy’emu Cohenowi, że „szło jej tam strasznie”. Chociaż – jak przyznała – miała kontakt z „wieloma ekscytującymi osobami”, nic sensownego się z tego nie wykluło. Celebryta, z którym się umówiła na randkę, najzwyczajniej w świecie ją… wystawił.

Śmiała się też, że próbując znaleźć swoją „drugą połowę” za pośrednictwem aplikacji, miała wrażenie, że kartkuje tygodnik „Us” (amerykański magazyn o życiu celebrytów i rozrywce) – tak wiele było tam samotnych gwiazd. 

Jaki z tego wszystkiego morał? Że trzeba porzucić wszelką nadzieję? Że skoro nawet Drew Barrymore nie radzi sobie w randkowaniu online, to najlepiej się poddać? Absolutnie nie. Warto dalej wierzyć w miłość i próbować. Mając jednak świadomość, że żaden związek nie nada sensu waszemu życiu, więc lepiej się na tym nie fiksować.