Malcolm XD to nie tylko jeden z najpopularniejszych, ale również najbardziej charakterystycznych i tajemniczych pisarzy w Polsce. Internetowe pasty jego autorstwa cieszyły się dużą popularnością (nie tylko) wśród młodych odbiorców i odbiorczyń. Natomiast książki, które napisał, szybko stały się bestsellerami. Kilka lat temu Michał Tylka zdecydował się na ekranizację pasty „Mój stary jest fanatykiem wędkarstwa” (film „Fanatyk” z Piotrem Cyrwusem, Anną Radwan, Łukaszem Szczepanowskim, Mikołajem Kubackim i Sandrą Staniszewską Herbich można obejrzeć na Netfliksie). Potem powstał również spektakl. To jednak nie koniec sukcesów Malcolma XD. To był dopiero (świetny) początek. A świadczy o tym chociażby fakt, że zainteresował i zainspirował kolejnych twórców. W marcu 2023 światło dzienne ujrzał serial „Emigracja XD” na podstawie jego powieści o podobnym tytule. Jeśli chcecie wiedzieć, czy wyszło zabawnie czy może jednak cringe’owo i zastanawiacie się, czy warto obejrzeć nową produkcję CANAL+, świetnie trafiliście lub trafiłyście. Oto recenzja, która powstała po obejrzeniu czterech odcinków. 

Serial „Emigracja XD” już dostępny. Oto, co warto wiedzieć 

Na początek garść ważnych i przydatnych informacji. „Emigracja XD” jest serialową adaptacją bestsellerowej powieści wspomnianego autora. To historia Malcolma, który (ze względu chęć, a właściwie potrzebę szybkiego zdobycia pieniędzy) decyduje się na wyjazd do Londynu w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela – Stomila. W rolach głównych występują Tomasz Włosok i Michał Balicki, a na ekranie towarzyszą im m.in. Michał Czernecki, Agnieszka Suchora, Andrzej Zieliński, Adam Bobik, Piotr Trojan oraz Paulina Gałązka. Za reżyserię odpowiada Łukasz Kośmicki. Co więcej, jest on również współtwórcą scenariusza – pracował nad nim razem z Malcolmem XD. Od 17 marca tego roku serial jest dostępny online, a konkretnie na canalplus.pl, a także dla widzów oraz widzek kanału telewizyjnego CANAL+ PREMIUM. 

fot. materiały prasowe

„Emigracja XD”: recenzja. Podróż pełna wrażeń na podstawie bestsellerowej powieści Malcolma XD

Tworzenie filmów czy seriali na podstawie książek (jak również innych utworów literackich, gdzie mamy do czynienia z postaciami istniejącymi już w wyobraźni odbiorców i odbiorczyń) bywa trudne i skomplikowane. Szczególnie, jeśli mamy do czynienia z dziełem, którego fenomen polega na zręcznym użyciu, wręcz zabawą językiem. A tak jest właśnie w przypadku past czy powieści autorstwa Malcolma XD. Nic więc dziwnego, że jego fanki oraz fani obawiali się, czy twórcy i twórczynie serialu będą w stanie przenieść jego charakterystyczny styl do scenariusza, a następnie na ekran. 

Spoiler alert: udało się. Narracja została poprowadzona w taki sposób, że – mimo zmiany medium – Malcom XD jest w niej obecny. Całość uzupełniły dygresje i komentarze zza kamery, a także retrospekcje. Choć twórczynie i twórcy wprowadzili wiele wątków pobocznych, zachowali spójność. Wyszło dynamicznie, interesująco oraz świeżo. W związku z tym miłośnicy i miłośniczki jego twórczości mogą odetchnąć z ulgą. 

„Emigracja XD” – wyszło zabawnie czy cringe’owo? 

Kolejna trudność, z którą musieli zmierzyć się twórcy i twórczynie „Emigracji XD”, to – nazwijmy to – specyfika gatunku. Powiedzmy sobie szczerze: głównym problemem wielu realizowanych w Polsce komedii jest to, że... w ogóle nie śmieszą. Często opierają się na słabych, składanych jakby na siłę dialogach czy oklepanych, niekiedy wręcz krzywdzących żartach. W tym wypadku jest inaczej. Twórczynie i twórcy „Emigracji XD” (mam tu na myśli zarówno Malcolma XD, jak i osoby, które pracowały wyłącznie nad serialem) dokonali całkiem trafnej obserwacji naszego społeczeństwa. Nie odeszli całkowicie od stereotypów, raczej polemizowali z polską mentalnością, poza tym nie powstrzymywali się od wbijania nam – przedstawicielom oraz przedstawicielkom wspomnianego społeczeństwa – mniejszych lub większych szpileczek. Balansowali na granicy cringe’u, ale (przynajmniej w większości przypadków) nie przekroczyli jej. 

„Emigracja XD” to dość wierna adaptacja. Najpoważniejszą zmianą jest czas akcji. Powieść trafiła do rodzimych księgarń w 2019 roku, czyli jeszcze przed Brexitem. Na potrzeby scenariusza, który napisano kilka lat później, cała historia została uaktualniona. W dodatku lekko podkręcona. Natomiast, podobnie jak w przypadku książki, w serialu mamy do czynienia z bardzo charakterystycznymi postaciami, w których możemy (podkreślam: możemy, nie musimy) rozpoznać swoich znajomych, bliskich, a może nawet siebie. Ta produkcja może trafić do zarówno do osób z doświadczeniami emigracyjnymi, jak również do tych, które wiedzą, jak wygląda życie w małym miasteczku oraz z czym wiąże się to na co dzień. 

Zobacz także:

fot. materiały prasowe

„Emigracja XD”: obsada i Tomasz Włosok, jakiego jeszcze nie znacie

Warto jednak podkreślić, że postacie zostały nie tylko bardzo dobrze napisane, ale również świetnie zagrane. Jak wspomniałam na samym początku, w Malcolma wcielił się Tomasz Włosok, który uchodzi za jednego z najciekawszych i najbardziej utalentowanych aktorów w Polsce (choć sam za takiego się nie uważa, co podkreślił m.in. w wywiadzie dla Glamour.pl). Choć ma na swoim koncie wiele ról, w takim wydaniu jeszcze go nie widzieliście. Tym razem nie zagrał gangstera, ale „zwykłego” chłopaka, który dopiero poznaje dorosłe życie i związane z nim trudności, a jednocześnie jest czujnym obserwatorem. Zrobił to świetnie. A co za tym idzie: po raz kolejny udowodnił, że odnoszące się do jego talentu określenia, które coraz częściej pojawiają się obok jego nazwiska, nie są przypadkowe. 

Na uwagę zasługują również mniejsze kreacje. Michał Balicki wypadł świetnie jako nieogarnięty ziomek, którego prawdopodobnie każda i każdy z nas ma w swoim (bliższym albo dalszym) towarzystwie. Michał Czernecki rozbawił, a zarazem urzekł w roli pana Zbyszka, czyli kierowcy tira, który zna życie, a przy okazji ma wielkie serce. Z kolei Piotr Trojan... Cóż, jemu naprawdę nie sposób nie uwierzyć. 

Twórczynie i twórcy serialu „Emigracja XD” zabierają widzów oraz widzki w pełną wrażeń, momentami naprawdę zaskakującą podróż. Ten serial nie spodoba się wszystkim, ale warto dać mu chociaż szansę. Zanim jednak odpalicie pierwszy odcinek (który - warto wspomnieć - jest dostępny za darmo) zapnijcie pasy.