Kobieta Roku Glamour 2023: kategoria Ikona – Natalia Przybysz

Jej wrażliwość jest bezcenna. Podziwiamy ją za empatię i mądrość. Szanujemy za wierność kobiecości głęboko zestrojonej z naturą. W wywiadzie okładkowym „Glamour” z marca 2022 roku Natalia Przybysz opowiadała o uzdrawiającej potędze wspólnoty. „Wierzę w to, że razem wytrwamy. I tylko razem. Jesteśmy plemieniem” – mówiła, a jej słowa z czasem nie tracą na sile, wręcz przeciwnie, tylko nabierają mocy. Niezmiennie rezonują też te o potrzebie pokochania samej siebie. „Mój nauczyciel śpiewu mówił, że piosenki o miłości, jak chociażby »I Will Always Love You«, trzeba umieć zaśpiewać przede wszystkim do samej siebie. To terapeutyczne i bardzo potrzebne. Chciałabym widzieć siebie i innych ludzi, którzy samym sobie mówią to zdanie. Zaczynam się od miłości (taki tytuł nosi album artystki z tekstami Kory – przyp. red.). Wiele rzeczy, często tych trudnych i bolesnych, wiele emocji, które czujemy, wiele tematów, które nas dotyczą, ma swój początek w miłości lub jej braku. Często coś, co przydarzyło nam się w dzieciństwie, rzutuje na nasze dorosłe życie. Dobrze jest mieć świadomość źródła i wracać do niego, bo to pomaga nazwać emocje, które czujemy. Ja też czasem gubię drogę do siebie i swojego źródła i wtedy »Zaczynam się od miłości« może być pomocną mantrą” – opowiadała w naszej rozmowie.

Jej talent jest bezdyskusyjny. Może się zmieniać z płyty na płytę, ale jedno pozostaje niezmienne: jej niezwykła, olbrzymia, naturalna muzykalność i wokalna wyobraźnia. Potrafi tłumaczyć klasykę soulu i bluesa na język współczesnej piosenki pop, uniwersalnej, ale głębokiej i charakternej. Bywa romantyczna, stanowcza albo zaskakująco radosna jak w „O czymś innym”, utworze, którym zapowiadała swoją najnowszą płytę i który wykonuje w duecie z Mrozem. „Całe życie moje drugie imię to Melancholia. Z niej czerpię inspiracje, środki do samorozumienia oraz często siłę. Podróż przez ocean, wyprawa na Hydrę – gdzie nagrywaliśmy płytę – oraz moje ostatnie lata życia w magiczny sposób obudziły we mnie odwagę do przeżywania przygód i czerpania z życia również w te słoneczne dni. Piosenka opowiada o apetycie na lepsze i głębsze czucie tego, co nas otacza” – tłumaczyła Natalia Przybysz przy okazji premiery piosenki. Słuchanie jej albumów to też przygoda, jedna z lepszych.

Jej głos ma znaczenie. Nie tylko, gdy śpiewa. Również gdy zabiera go, by zmieniać świat. Zależy jej na losie zwierząt, nie są jej obojętne kwestie ekologii, aktywnie włącza się do walki o prawa kobiet. Kiedy kilka lat temu opowiedziała o własnej aborcji, ośmieliła wiele kobiet, by podzieliły się podobnym doświadczeniem bez wstydu i wyrzutów sumienia. Jest też ambasadorką akcji społecznej „Stand Up”, wyrażającej sprzeciw wobec molestowania kobiet w przestrzeni publicznej, jednocześnie zwracającej uwagę na przerażającą skalę naruszeń. Bez piosenek Natalii Przybysz świat byłby dużo uboższy. Bez jej głosu byłby zwyczajnie nieznośny.

Kobieta Roku Glamour 2023: kategoria Misja – Małgorzata Rozenek-Majdan

Można ograniczyć się do beztroskiej monetyzacji rozpoznawalnej twarzy i znanego nazwiska. Nie ma w tym nic złego. To zresztą mało rozsądne rozliczać celebrytki i celebrytów, że nie chce im się zmieniać świata. Ale za to trzeba doceniać, gdy im się chce. Małgorzata Rozenek-Majdan jest tym chlubnym przypadkiem gwiazdy, która postanowiła użyć swoich zasięgów – a ma spore, tylko na Instagramie obserwuje ją 1,5 mln osób – by robić dobro. Stanowczo opowiada się za refundowaniem procedury in vitro. Mówi w imieniu i w interesie kobiet porzuconych przez publiczną ochronę zdrowia. Podejmuje ten temat na swoich kanałach społecznościowych, w wywiadach dla tradycyjnych mediów, wchodzi z nim do miejsc, w których jeszcze kilka lat temu pewnie sama się siebie nie spodziewała. Na nas też zrobiła wrażenie, gdy prze-mawiała z mównicy sejmowej – w ramach parlamentarnej debaty nad obywatelskim projektem refundacji in vitro. „Stoję przed wami jako aktywistka, wiceprzewodnicząca komitetu obywatelskiego »Tak dla In Vitro«, prezeska fundacji, dzięki której i dzięki lekarzom, którzy z nią współpracują, rodzą się dzieci bardzo chciane, bardzo kochane. Ale przede wszystkim staję przed wami jako matka. Matka trójki dzieci urodzonych dzięki metodzie in vitro” – mówiła Małgorzata Rozenek-Majdan w sejmie. „Jestem również przedstawicielką środowisk pacjenckich, bo bardzo długo byłam pacjentką klinik leczenia niepłodności. Gdyby nie możliwość, którą in vitro mi stworzyło, prawdopodobnie nie zostałabym mamą, a to chyba najważniejsza rzecz, którą w swoim życiu mogę przeżywać”. I pięknie rozstawiała po kątach parlamentarzystki i parlamentarzystów, którzy próbowali sprowadzić rozmowę o rewolucyjnej procedurze do ideologii. Na przykład tak: „Liczyłam, że przyjadę tutaj i będę mogła porozmawiać o in vitro jako o najskuteczniejszej obecnie, nagrodzonej Nagrodą Nobla w dziedzinie medycyny metodzie leczenie niepłodności. Każdy, kto mówi, że in vitro jest czymś więcej niż medycyną, ma rację, bo in vitro to jest cud. Cud, który w sytuacji demograficznej, jaką mamy w Polsce, powinien być traktowany szczególnie dobrze. Nasze wyniki demograficzne spowodują, że za kilka pokoleń będziemy mieli problem z wydolnością systemów finansowych państwa, a o to – jako mama trójki dzieci – naprawdę bardzo się martwię”. 

Jej aktywizm jest także krzepiącym przykładem szczerego odruchu siostrzeństwa. Ideały siostrzeństwa realizują się w końcu też wtedy, gdy kobieta zajmująca wysoką pozycję w strukturze społecznej – bo jest sławna, bogata albo ma władzę – używa swojego przywileju, by wspierać kobiety w mniej sprzyjającym położeniu. To co, najpierw tytuł Kobiety Roku Glamour, a za parę lat prezydentura? Po swoim sejmowym wystąpieniu Małgorzata Rozenek-Majdan nasz głos ma na pewno.

Kobieta Roku Glamour 2023: kategoria Styl – Zuza Kołodziejczyk

10 lat temu wygrała program „Top Model” i zaczęła wielką, wymarzoną karierę. Dość szybko zorientowała się, że weszła do świata, który zupełnie jej nie pasuje. Zamiast się dopasować, zaczęła po swojemu urządzać go na nowo. Mówili: znikniesz, zapomną o tobie. Zuza Kołodziejczyk nie zniknęła. Wręcz przeciwnie. Ma się świetnie. I właśnie odebrała statuetkę Kobieta Roku Glamour 2023 w kategorii Styl. 

Kobieta Roku Glamour 2023: kategoria Biznes – Marta Niedźwiecka 

Nie znasz Niedźwieckiej? To chyba życie ci miłe. Bo ci, którzy znają, wiedzą doskonale, że świat lekkim nie jest i trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby było nam względnie dobrze. W czym tkwi największa siła Marty Niedźwieckiej? Nie mizdrzy się do swoich słuchaczek i słuchaczy lukrowanymi frazesami o dobrostanie. Tysiące Polek i Polaków pokochały ją, bo powiedziała im, że są słabe i słabi w łóżku. I że kłamią, gdy twierdzą, że mają satysfakcjonujące życie seksualne. I jeszcze żeby pogodzili się z tym, że ta wielka miłość, o której naczytali się w kiepskich wierszach, może im się nigdy nie przydarzyć, ale za to mogą sobie zorganizować coś znacznie lepszego. Zdrową, zasilającą relację z samą i samym sobą. Fajny, karmiący, jakościowy związek z drugą osobą. Seks, który ma sens. Nikt tak nie objaśnia zawiłości interakcji międzyludzkich jak Marta Niedźwiecka, psycholożka, terapeutka, pierwsza w Polsce certyfikowana sex coachka i autorka jednego z najpopularniejszych polskich podcastów „O zmierzchu”, w którym rozpracowuje emocje, relacje, orgazmy, naturę, która zwodzi, i kulturę, która wyprowadza w pole. Gdzie byśmy dziś byli, gdyby nie otrzeźwiające nauki Niedźwieckiej? W miejsca tak pozbawione nadziei nie zapuszcza się pewnie nawet mroczna papieżyca polskiej psychologii.

Zobacz także:

Choć prowadzi działalność pomocową, ratując cudze pożycie, zdecydowaliśmy się nagrodzić ją w kategorii Biznes, bo Marta Niedźwiecka potwierdza, że misja może iść w parze z właśnie prężnie działającym biznesem. Zainteresowanie jej podcastem, webinarami, warsztatami uczy nas wartości specjalistycznego wsparcia psychologicznego i rzetelnej edukacji. Niedźwiecka robi biznes, który niesie zmianę. A właśnie do tego szerokiego portfolio, z którego oddani „zmierzchowcy” mogą czerpać, dochodzi książka – wydane 25 października potężne kompendium wiedzy przekazywanej do tej pory w podcaście. „Zmierzchy nie pokazują, jak żyć rozkosznie i bez trosk, jak codziennie zbliżać się do ideału i testować, czy niebo ma granice. Nie wierzę w duchowy eskapizm, nie wierzę w drogi na skróty, które oferuje nam rynek rozwoju osobistego. Mam pewność, że wszyscy jesteśmy w jakimś stopniu pokiereszowani, że po omacku próbujemy odnaleźć sposoby na to, żeby nasze życie stało się znośne – w świecie, który już dawno przestał być znośny” – mówiła autorka przy okazji premiery książki „O zmierzchu. Jak przestać bać się życia i przeżyć je po swojemu”. „Jest wiele rzeczy, których o sobie nie wiemy, a równie wiele spraw próbujemy odepchnąć i zagłuszyć, sięgając po źle rozumianą ulgę. Ale dostrzegając mroki, dajemy sobie nadzieję na integrację traum, transformację tego, co nas niszczy, na poszukiwanie wolności i autonomii. Na stawanie się coraz bardziej sobą, porzucając bzdury o bezkonfliktowym, idyllicznym życiu. Jednak ta droga to srogi, pełen niebezpieczeństw off road”. Możemy od czasu do czasu nie wyrobić na zakręcie – pod warunkiem że prowadzi Marta Niedźwiecka.

Kobieta Roku Glamour 2023: kategoria Popkultura – Helena Englert

Doczekaliśmy się pięknej pokoleniowej zmiany w polskiej kulturze. Młodzi artyści nie chowają się po kątach z poglądami ze strachu, że gdy powiedzą za dużo, zdystansują od siebie widownię. Nowe gwiazdy mają charyzmę i własne zdanie. Tak jak Helena Englert, obiecująca aktorka młodego pokolenia, która w ostatnim roku zagrała dwie głośne role: w filmie „Pokusa” i serialu „#BringBackAlice”. Helena Englert jest córką znanej aktorskiej pary, Beaty Ścibakówny i Jana Englerta, ale nie ma co wymyślać jej od ustawionego w branży dziecka sławnych rodziców, bo choć nazwisko otwiera drzwi, samo nie wystarczy, by cię za nie z powrotem nie wypchnęli. Wspaniale mówiła o tym w wywiadzie dla Glamour.pl: „Nie chcę korzystać ponadprogramowo ze swojego przywileju. To nazwisko jest zapożyczone. Sama chcę i muszę na siebie zapracować. Staram się być wszędzie na czas, zawsze »correct« i wykonywać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Wierzę, że w pewnym momencie to zacznie się bronić samo”. Naszym zdaniem to już się dzieje. Helena ma nie tylko niezłe geny, posiada też równie imponujące papiery, bo umiejętności aktorskie szlifowała w prestiżowej nowojorskiej Tisch School of the Arts. Choć jej kariera dopiero się rozkręca, już zyskała sporą popularność. „Udzielam się w mediach społecznościowych i związku z tym czuję pewną odpowiedzialność. Nie chcę się autocenzurować, bo to odbiera autentyczność, którą niezwykle sobie cenię, ale zanim wstawię zdjęcie ze szlugami, zastanowię się dwa razy” – mówiła kilka miesięcy temu w wywiadzie okładkowym dla „Glamour”. W tej samej rozmowie wyrażała zresztą stanowczy sprzeciw wobec dominującej w internecie i polityce mowy nienawiści. „Strasznie mi się nie podoba, że ludzie nie są dla siebie życzliwi. Ilość hejtu i jadu, która jest obecna w mediach społecznościowych, ale też na co dzień, jest przerażająca. I to zaczyna się od takich małych rzeczy, jak obsługa w sklepie albo polityka, a prowadzi do poniżania czy łamania praw grup mniejszościowych. Wszyscy powinni funkcjonować na równi bez względu na wyznawaną religię, płeć czy pochodzenie. Nie rozumiem ludzi, którzy myślą inaczej, i tego boję się w kontekście przyszłości. Że nic się nie zmieni, że ludzie będą trwać w stereotypach, które nigdzie nas nie doprowadzą” – mówiła. 

Helena była jedną z bohaterek naszej wrześniowej okładki „Pokolenie Zmiany”. Spotkaliśmy się na sesji zdjęciowej i mogliśmy obserwować, jak pracuje. 

Ma 23 lata, a zachwyciła nas dojrzałością, totalnie poważnym podejściem do pracy. W przerwach roześmiana, żartująca, typowa dziewczyna, kiedy zaczynaliśmy zdjęcia, w stu procentach skupiała się, by osiągnąć jak najlepszy efekt. I choć Helena Englert mówi, że boi się o jutro, my jesteśmy absolutnie spokojni. Bo wiemy, że przyszłość już budują i będą budować osoby, dla których fundamentalnymi wartościami są równość i szacunek dla różnorodności. Które nie uznają dyskryminacji ze względu na płeć, orientację seksualną czy kolor skóry. Które są świadome własnych granic i wrażliwe na cudze. I które nie milczą, gdy trzeba stanąć w obronie krzywdzonych. Lepszą przyszłość budują właśnie takie osoby jak Helena Englert.

Nagroda Specjalna Glamour x Bottica – Karolina Ferenstein-Kraśko 

Nagrodę specjalną wręczyliśmy kobiecie, która kocha naturę, docenia ją i prowadzi swoje życie w jej rytmie. „Kiedy kreowałam markę Bottica, moją wizją było stworzenie czegoś więcej niż tylko produktów kosmetycznych. Chciałam, aby Bottica była symbolem naturalnego piękna, bliskości z naturą, niezależności i prawdziwej kobiecości. To nasza miłość do ziemi, nasza wiara w lokalną społeczność i zobowiązanie do miejscowej produkcji” – powiedziała Magdalena Różniak, założycielka marki kosmetyków Bottica. Mając na uwadze słowa Magdy, postanowiliśmy oddać naszą wspólną nagrodę w ręce Karoliny Ferenstein-Kraśko. Chcemy docenić Karolinę za to, że od lat zachwyca nas niezachwianą wiarą w siebie, odwagą bycia sobą i podążania swoją ścieżką. Napędza ją miłość, pasja i przekonanie, że autentyczność to jedna z najwartościowszych cech dzisiejszego świata. Karolina kocha konie, od dziecka żyje z nimi w symbiozie, z wielkim sukcesem prowadzi w Gałkowie rodzinną stadninę koni Ferenstein. Mazury, dzika natura i zwierzęta są jej wielką miłością. Ale miłość to odpowiedzialność i ciężka praca. „Rodzina jest bardzo ważna. Staram się pielęgnować tradycje mojego domu rodzinnego, mam poczucie odpowiedzialności za stadninę, za to, co otrzymałam od rodziców, którzy ciężko pracowali na to przez wiele lat. Dbam o to, co stworzyli – czasem to przekleństwo, czasem błogosławieństwo” – powiedziała w jednym z wywiadów. Pasję przekazuje także trójce swoich dzieci, zaszczepiając im nie tylko miłość do koni, ale także odpowiedzialność za zwierzęta, obowiązkowość i szacunek do natury. Swoją postawą uczy otwartości serca. Nie zawahała się ani chwili, kiedy przyjaciółka powiedziała jej o Stópce, koniu trzymanym w zamknięciu, w koszmarnych warunkach. Natychmiast podjęła decyzję, że zabiera go do Gałkowa. Stópka była zaniedbana, zastraszona, nie dała się dotknąć. Aż któregoś dnia koń dał się pogłaskać… Larze, córce Karoliny. To dowód, że miłość przynosi efekty. 

Karolina od lat funkcjonuje w show-biznesie. I tu też działa na własnych zasadach. Jeśli pojawia się na wielkich imprezach, to nie tylko po to, by błyszczeć (choć jej naturalna uroda i niewymuszony styl to kolejne powody do przyznania nagrody Glamour x Boticca). Zawsze zjawia się po to, by propagować zdrowy styl życia i miłość do przyrody. Największe gwiazdy polskiego show-biznesu kilka razy w roku pojawiają się w Gałkowie (m.in. doroczny Hubertus), by celebrować mazurskie życie koniarzy – jak nazywa je Karolina. Jak sama przyznała, te wielkie wydarzenia są miłą odskocznią od codziennej pracy – kiedy w kraciastej koszuli, w kaloszach o świcie idzie przywitać się ze swoimi końmi. Ta międzypokoleniowa tradycja rodziny Ferensteinów uczy nas, że natura to jeden z naszych największych skarbów.

Mężczyzna Roku Glamour 2023 – Maciej Stuhr

Ostatnio był jedną z osób, które na gali rozdania Nagrody Literackiej „Nike” dały wyraz solidarności i wsparcia dla młodych kobiet, które ujawniły przemoc i przekroczenia, jakich dopuszczali się wobec nich znani, zasięgowi youtuberzy. Jego obecność w szeregu gwiazd, które okazały publicznie wsparcie ofiarom przemocy, w ogóle nie dziwi. Zresztą gdyby trzeba było wymienić te wszystkie sytuacje, w których Maciej Stuhr opowiedział się po stronie słabszych i pokrzywdzonych, zrobiłaby się z tego litania zasług, która nawet bardzo przyzwoitych ludzi wpędziłaby w kompleksy. Nam imponuje nie tylko to, że Maciej Stuhr pomaga chętnie i bez wahania, ale przede wszystkim to, że nie daje się złamać internetowym hejterom, którzy regularnie go atakują. Dalej otwarcie występuje przeciwko politykom, jeśli ci łamią prawa człowieka. Dalej jako aktor świadomie wybiera projekty stawiające polską widownię przed pytaniami, których często nie jest gotowa sobie zadać, albo konfrontujące z tematami, którymi wciąż niewygodnie jest się zajmować. Grał główną rolę w „Pokłosiu” Władysława Pasikowskiego, filmie nawiązującym do mordu na Żydach w Jedwabnem – i przy okazji obnażał antysemickie poglądy wielu Polaków. W filmie „Powrót do tamtych dni” Konrada Aksinowicza wcielił się w postać ojca pogrążonego w chorobie alkoholowej – włączając się do bardzo potrzebnej dyskusji o problemie alkoholowym w polskich rodzinach. We wrześniu do kin trafiła „Zielona granica” Agnieszki Holland, film o kryzysie humanitarnym na granicy z Białorusią, w którym Maciej Stuhr gra może niedużą, ale ważną rolę – mężczyzny, którego rodzina przyjmuje pod swój dach grupę młodych chłopaków w kryzysie uchodźczym. Maciej Stuhr wspólnie z żoną Katarzyną Błażejewską-Stuhr także gościli w swoim domu rodziny uchodźcze, raz czeczeńską, innym razem ukraińską. 

W „Zielonej granicy” Maciej Stuhr gra też ojca. To rola, która wychodzi mu nie tylko na ekranie. O mądrym, czułym, zaangażowanym ojcostwie pisze felietony – w tym roku ukazały się zebrane w książce „Tata 3D” – i opowiada w wywiadach. „Widzimy, że dzieci są dziś inne, niż myśmy byli. Możemy spojrzeć na to krytycznie i pytać: dlaczego oni nie chcą iść na swoje, dlaczego nie chcą iść szybko do pracy, dlaczego nie chcą pracować 25 godzin na dobę. Przecież myśmy harowali. Ja w ich wieku to już robiłem, zarabiałem pieniądze, a oni mi siedzą na głowie” – mówił w rozmowie z Magdą Mołek na jej kanale YT „W moim stylu”. „Jest pokusa, żeby tak myśleć, zwłaszcza jeśli czujemy się dumni z tego, co myśmy już w takim wieku osiągnęli. Nasze pokolenie żyło w bardzo niezwykłym czasie – jeszcze przemiany, ale już możliwości, z których pewna część z nas czerpała pełnymi garściami, zachłystywała się. Trzeba mieć dużą tolerancję w sobie, żeby pozwolić iść temu pokoleniu po swojemu”. A kto zrozumie potrzebę życia po swojemu lepiej niż mężczyzna tak wierny wyznawanym wartościom jak Maciej Stuhr?