10 zdań, które powtarzasz przed powrotem do eks (a nie powinnaś)

Zdecydowanie lepiej jest wyciągnąć wnioski z cudzych historii, aniżeli przeżywać zawód na własnej skórze. Kiedy więc powrót do byłego nie ma sensu? Jakie są najpopularniejsze myśli, które pojawiają się w naszej głowie, kiedy chcemy wejść po raz drugi do tej samej rzeki? A także - na jakie znaki ostrzegawcze warto zwrócić uwagę przed powrotem do swojego eks? Podpowiadamy!

  1. „Nie zasługuję na nikogo lepszego”

Naprawdę? A gdybyś usłyszała coś takiego od swojej przyjaciółki, co byś jej powiedziała? Jeżeli w twojej głowie pojawiają się tego rodzaju wątpliwości, przyjrzyj się dokładniej swojemu poczuciu własnej wartości. Być może największy problem wcale nie tkwi w samej relacji, a w twoim obrazie siebie? W takich chwilach warto porozmawiać nie tylko z kimś bliskim, ale też terapeutą. Profesjonalista pomoże ci znaleźć przyczynę takiego podejścia.

  1. „Muszę być w związku, bo sama nie dam sobie rady”

Dawałaś sobie radę bez tego związku przez sporą część swojego życia - poradzisz sobie i tym razem. Postaraj się budować swój świat na nowo, krok po kroku. Pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a twoje szczęście nie zależy od nikogo innego, poza tobą. W pierwszej kolejności porzuć więc czarne wizje i postaraj się obiektywnie ocenić swoją sytuację. Bycie z kimś tylko dlatego, że (według ciebie) nie dasz sobie bez niego rady, to chyba kiepski fundament związku, prawda?

  1. „Boję się samotności”

To jedna z najczęstszych myśli, które pojawiają się w naszej głowie po rozstaniu (szczególnie, kiedy związek trwał przez dłuższy czas). Nie ma niczego złego w tym, że boisz się samotności – większość z nas się jej obawia. Przyzwyczajenie do tego, że dzielisz z kimś życie każdego dnia, zasypiasz i budzisz się obok tej osoby – to też naturalne. Niech pozwól, żeby ten ten strach cię jednak paraliżował. Może dobrze będzie nauczyć się na nowo życia w pojedynkę? Tylko szczęśliwa ze samą sobą będziesz w stanie budować nową, zdrową relację. Kto wie – a nuż, w pełni świadomie, zdecydujesz się wówczas na singielskie życie? Coraz więcej osób podejmuje taką decyzję - są niezadowoleni z jakości swoich dotychczasowych relacji, więc stawiają na siebie. 

  1. „Jestem w stanie zrezygnować ze swoich potrzeb”

Nie, nie jesteś. A jeśli się zdecydujesz na taki krok, konsekwencje tej decyzji będą bardzo przykre. Oczywiście, że związek to kompromis i codzienna, ciężka praca, ale twoje potrzeby to twoje życie. Rezygnacja z rzeczy, które są dla ciebie ważne (i nie mamy tu na myśli spania w niedzielę do 12:00 albo chodzenia do kina wyłącznie na romantyczne filmy), to gwarancja, że za kilka lat staniesz się nieszczęśliwa, sfrustrowana i niespełniona. Naprawdę uważasz, że będziesz wówczas w stanie budować fajny związek? Jeżeli twój partner tego od ciebie oczekuje, jest to zdecydowanie zły znak.

  1. „To świetny gość - wszyscy go uwielbiają, więc powinnam poczuć coś więcej”

Doprawdy – „powinnam”? Miłość nie przychodzi do nas wtedy, kiedy sobie tego zażyczymy. Nie zmusisz się do uczucia, nawet jeżeli masz przed sobą najprzystojniejszego, najbardziej elokwentnego i najinteligentniejszego mężczyznę na świecie. To może być świetny gość, ty możesz być wspaniałą dziewczyną, ale takie (pozornie idealne) połączenie nie zawsze wypala. Jeśli minął już jakiś czas, a ty wciąż tego nie czujesz, nie zmuszaj się do niczego. W przeciwnym razie, prędzej czy później, zakończy się to cierpieniem dwóch osób.

  1. „Beze mnie sobie nie poradzi”

A zatem planujesz poświęcić swoje życie, żeby uszczęśliwić swojego (jeszcze) eks? Cóż za altruizm! Bycie z kimś ze względu na poczucie winy czy obowiązku to jedna z najgorszych rzeczy, jakie możesz zrobić - zarówno sobie, jak i swojemu partnerowi. Zdobądź się na szczerość, nawet jeśli jest to trudne. Jeżeli czujesz, że kiedy do niego nie wrócisz, stanie się coś złego (albo – co gorsza – on stosuje szantaż emocjonalny i wprost mówi ci, że tak będzie), powiadom o tym jego najbliższych. Zacznij żyć, stawiając swoje szczęście na 1. miejscu.

Zobacz także:

  1. „Ta relacja zabrnęła tak daleko, że nie ma już odwrotu”

Oczywiście, że jest. To zwykły (i naturalny) strach, który chwilowo kieruje twoim życiem. Jeśli mimo wszystko dzieli was więcej, niż łączy, rozważanie powrotu jest kiepskim pomysłem. Każdy z nas zna kogoś, kto po X lat małżeństwa, mając gromadkę dzieci i wspólne zobowiązania, zdecydował się odejść i zawalczyć o swoje szczęście. Wspólne dziecko, kredyt, zwierzak, mieszkanie? W podobnej sytuacji znalazło się wiele kobiet. Dały sobie radę, bo… wszystko da się poukładać. Czasem po prostu wymaga to trochę więcej czasu i zaangażowania.

  1. „Inaczej widzimy naszą przyszłość, ale na pewno w końcu się dotrzemy”

A więc mówisz, że on chce mieć gromadkę dzieci, a ty planujesz podróżować przez całe życie i zupełnie nie myślisz o zakładaniu rodziny? Jak się czujesz po przeczytaniu tego zdania – naprawdę uważasz, że to ma sens? Nie bez powodu mówi się, że w relacji ważnym jest, żeby patrzeć w jednym kierunku. Jeżeli skrajnie dzieli was wizja wspólnej przyszłości i oboje wiecie już, czego chcecie od życia, taki układ (w zdrowej wersji) ma marne szanse na przetrwanie. Prawdopodobnie oboje nie znajdziecie w nim szczęścia.

  1. „Przed nikim już nigdy się nie otworzę”

„Nigdy”– czy naprawdę musimy używać tak kategorycznych słów? To kolejna bzdura, którą dość często powtarzamy sobie po rozstaniu. Oczywistym jest, że skoro spędziliście ze sobą tyle czasu i dzieliliście nieskończoną ilość cudownych, romantycznych momentów, to właśnie z nim masz najwięcej wspomnień. Daj sobie czas, żeby dojście do siebie. Podjęcie decyzji o rozstaniu, wbrew pozorom, jest trudne dla dwóch stron. W pierwszej kolejności zbuduj ze sobą piękną relację, a na horyzoncie prędzej czy później pojawi się osoba, przed którą znów się otworzysz. To oczywiście wymaga czasu, więc bądź na to przygotowana.

  1. „Stracił nad sobą kontrolę tylko kilka razy – obiecał, że tym razem będzie mnie szanować”

… w dodatku przeprosił, pisze dla ciebie piękne wiersze, wysyła prezenty i zarzeka się, że to był ostatni raz? Ostatnia zdrada, ostatni siniak, ostatnie kłamstwo? Nawet jeżeli kocha cię najmocniej na świecie (doprawdy?), jeśli w związku pojawiała się wcześniej przemoc psychiczna lub fizyczna, mało prawdopodobnym jest, że (bez terapii i wsparcia) w magiczny sposób przestanie jej używać. Powrót do przemocowego partnera – pozwoliłabyś na to swojej przyjaciółce? No właśnie.

Przemoc ze strony byłego partnera – co robić?

Jesteś nękana przez swojego byłego partnera? W pierwszej kolejności postaw mu jasne, nieprzekraczalne granice. Jeżeli jednak to nie wystarcza, nie bój się szukać pomocy. Zapytaliśmy założycielkę Fundacji „À propos” (Fundacja pomocy prawno-psychologiczno-społecznej), Martę Paleczną, czym jest nękanie, a także co robić w sytuacji, kiedy po rozstaniu odczuwasz silny niepokój związany z zachowaniem twojego eks.

Nękanie to wprowadzanie drugiej osoby w stan niepokoju, który objawia się utratą poczucia bezpieczeństwa, lękiem oraz napięciem związanym z brakiem spokoju. Jest to stan, który wywołuje symptomy natury psychicznej, jak i somatycznej. Nękanie przez byłego partnera jest to zatem sytuacja określająca problem natury psychicznej, ale także prawnej - twierdzi Marta Paleczna.

Co zatem robić, kiedy nęka nas były chłopak?

Konieczne jest wielopoziomowe rozeznanie w omawianej sytuacji. Należy pamiętać, że w sytuacji niepokoju wywołanego nękaniem istotne będzie zadbanie o własny komfort psychiczny i fizyczny oraz bezpieczeństwo. W tym celu warto poprosić o pomoc bliskie, zaufane osoby lub zwrócić się do specjalistów z dziedziny psychologii. W tym stanie emocjonalnym wskazane będzie skupienie się na pozytywnych relacjach oraz pozytywnych doświadczeniach. Ważne jest, aby osoba nękana pamiętała, że nie jest odpowiedzialna za zachowanie prześladowcy. Zachowanie byłego partnera może być motywowane na przykład jego nieumiejętnością poradzenia sobie z utratą kontroli czy niskim poziomem samooceny - słyszymy w odpowiedzi. 

A jakie są kryteria nękania i kiedy dochodzi do przestępstwa?

Nękanie może przybierać różne formy. Znajduje ono swoją definicję w art. 107 Kodeksu wykroczeń jako „złośliwe niepokojenie drugiego człowieka”. Zgodnie z przepisem „kto w celu dokuczenia innej osobie złośliwie wprowadza ją w błąd lub w inny sposób złośliwie niepokoi, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych lub karze nagany”. Stworzeniem sytuacji niepokoju będzie zatem świadome zachowanie dążące do wzbudzenia lub wywołania niepokoju lub obawy u danej osoby. Takie działanie musi cechować się również złośliwością, czyli celem dokuczenia.

Co jeszcze grozi osobie, która nie daje nam spokoju?

Uporczywe nękanie zostało też uwzględnione w art. 190a Kodeksu karnego. Przepis wskazuje, że „kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza w niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność, podlega karze do 3 lat pozbawienia wolności”. Taka kara może być zaostrzona do lat 10, jeśli następstwem nękania będzie targnięcie się pokrzywdzonego na własne życie. Ściganie w takiej sprawie odbywa się na wniosek. W przypadku nękania możemy - w zależności od konkretnych jego form - mówić także o naruszaniu miru domowego czy odpowiedzialności karnej za groźbę bezprawną. Warto pamiętać, że ochronie prawnej podlegają nasze dobra osobiste, takie jak wolność, prywatność czy zdrowie - dodaje reprezentantka Fundacji „À propos”.