Quiet quitting to pojęcie znane nie tylko z rynku pracy. Takiej samej nazwy doczekał się bowiem trend urodowy. Na czym polega cicha rezygnacja w pielęgnacji? Tak jak w pracy ta zasada odnosi się do nie wykraczania poza przyjęte godziny i obowiązki (stoi w opozycji do kultury hustle), tak samo w kwestii urody skupia się na wykonaniu tylko tych etapów rytuału, które są naprawdę potrzebne. Bardzo rozbudowane zwyczaje pielęgnacyjne, które stały się takie podczas pandemii zaczynają być postrzegane negatywnie. W tej sytuacji pojawia się zachęta do obrania zupełnie przeciwnego kierunku. Skinmalism to tylko jeden z nich. Inną metodą na ograniczenie ilości używanych kosmetyków i wykonywanych zabiegów jest właśnie quiet quitting. Pękające w szwach rytuały pielęgnacyjne wcale nie muszą przynosić większych korzyści, a mogą wręcz szkodzić. W tym przypadku warto sięgnąć po filary urody Skandynawek. U nich powiedzenie, że mniej znaczy więcej, sprawdza się nie tylko w szafie, ale również w kosmetyczce.

Quiet quitting w pielęgnacji – co to jest?

Trend quiet quitting wychodzi z założenia, że warto skłonić się ku pielęgnacyjnemu minimalizmowi. Obejmuje to nie tylko reorganizację własnej kosmetyczki. Chodzi w nim także o to, żeby przestać brać udział w pogoni za coraz nowszymi i lepszymi składnikami. Zamiast ciągłych eksperymentów zaleca skupienie się na najprostszych elementach dotychczasowej pielęgnacji, które przynoszą skórze najwięcej dobrego. Za takim podejściem kryje się bardzo ważne przesłanie, które mówi o ucieczce od presji ciągłego upiększania się i zastąpieniu jej zwyczajną radością z codziennych zabiegów pielęgnacyjnych. Przewrotne w tym wszystkim jest to, że właśnie takie podejście jest w stanie nie tylko wpłynąć na nasze wnętrze, ale też poprawić kondycję skórę. Ciągły udział w wyścigu po idealnie gładką, jednolitą i rozświetloną cerę może bowiem nie tylko prowadzić do frustracji, ale też do niespodziewanego wysypu trądziku i czerwonych plam. Wiadomo nie od dziś, że co za dużo, to niezdrowo.

Quiet quitting w pielęgnacji – jakie daje korzyści?

Używanie wielu kosmetyków jeden po drugim może nie tylko obciążyć skórę, ale jeszcze prowadzić do reakcji krzyżowych. Niektórych produktów nie łączymy z oczywistych względów. Retinol zestawiany na własną rękę z witaminą C to tylko jeden z takich przykładów. W dodatku reakcja na konkretne składniki solo i w duecie może być zupełnie indywidualna. Właśnie z takiego ryzyka związanego z przesadą w pielęgnacji narodził się quiet quitting. Cicha rezygnacja zrywa też z wiarą w obietnice szybkich i spektakularnych korzyści. Zamiast na krótkoterminowym efekcie skupia się na długofalowych rezultatach, które daje chociażby nawilżanie. Wraz z takim podejściem mogą pojawić się nie tylko zaskakujące korzyści, które obejmują nie tylko poprawę kondycji skóry oraz jej ochronę przed ewentualnymi wypryskami i czerwonymi plamami, ale jeszcze oszczędność czasu, który obecnie jest niezwykle cenny.  Brzmi nierealnie? Najlepiej sprawdzić to na własnej skórze. Każdy z nas reaguje indywidualnie.

Quiet quitting w pielęgnacji – jakie kosmetyki wybrać?

Lista najpotrzebniejszych kosmetyków nie jest długa. Absolutną podstawą pielęgnacji za każdym razem jest oczyszczanie skóry. Z tego powodu to powinna być pierwsza pozycja, na której się skupimy. Tylko dobre przygotowanie cery do kolejnych etapów pielęgnacji, pozwoli zmaksymalizować korzyści. Co dalej? W naszej kosmetyczce powinno być także miejsce dla serum. Jego wersja na dzień i na noc może się różnić. Rano warto sięgnąć po dawkę antyoksydantów, które będą jak tarcza ochronna. Wieczorem natomiast dobrze pomyśleć o możliwościach, które daje nam nocna regeneracja i skupić się na konkretnych problemach cery lub po prostu porządnej dawce nawilżenia. Uzupełnieniem takiej pielęgnacji w obu przypadkach powinny być kremy. Na dzień najwięcej korzyści przyniesie kosmetyk z wysokim filtrem SPF. Na wieczór sprawdzi się natomiast krem nawilżający, który będzie współgrał z działaniem zaaplikowanego serum. W tym przypadku zamiast podążać za trendami warto skupić się na własnych potrzebach i oczywiście uwzględnić typ skóry. Fakt, że nie ma już tylu butelek i słoików walczących o miejsce na łazienkowej półce lub toaletce, nie oznacza, że skóra coś traci. Podstawowym założeniem cichego odstawienia kosmetyków jest mądrzejsze podejście do tego, co stosujesz i oparcie się na wielozadaniowych składnikach. Dobrym przykładem może być niacynamid, który nie tylko pomaga kontrolować nadmiar sebum i widocznie zmniejszyć wygląd rozszerzonych porów, ale także wygładza drobne linie i zmarszczki, poprawia nierówny koloryt skóry, przywraca blask, wzmacnia naturalną barierę ochronną i odnawia powierzchnię skóry, zmniejszając skutki szkód wyrządzonych przez środowisko. Cicha rezygnacja jako trend kosmetyczny może dopiero pojawić się na naszym radarze, ale ruch powolnej pielęgnacji skóry już od jakiegoś czasu zyskuje na sile i to nie jego pierwszy ani ostatni przejaw.