„Nie chcę być już rodzinnym Kopciuszkiem”

Wiola przez większość swojego ponad 30-letniego życia była praktycznie na usługach swojej rodziny. Byłam takim domowym Kopciuszkiem  spałam w kuchni na wersalce, gotowałam, sprzątałam, biegałam po zakupy. Opiekowałam się również babcią, która nie wstawała z łóżka  wylicza.
Czara goryczy przelała się, gdy po śmierci babci, na jej miejsce wprowadziła się przemocowa ciotka. Wiola postanowiła wyprowadzić się do innego miasta, co było szokiem dla jej rodziny. Jeszcze większym była jej decyzja o nieprzyjeżdżaniu na grudniowe święta. W jej podjęciu pomógł Wioli psychiatra, który zauważył, że rodzina negatywnie odbija się na jej zdrowiu psychicznym. Przyszło jej jeszcze zmierzyć się z reakcją na święta poza domem.

 Zaczął się szantaż emocjonalny. Bliscy pytali mnie, kto zajmie się wszystkimi obowiązkami, dlaczego nie pomogę, a w końcu też żalili się, jak będzie im beze mnie smutno. Próbowałam im wytłumaczyć moją decyzję i w końcu rzeczywiście zaczęli zastanawiać się, że skoro wolę zostać na stancji z marną choinką z supermarketu, to coś jest na rzeczy.

Wiola wie, że rodzina ją na swój sposób kocha, ale lepiej jest im osobno.

Musiałam być konsekwentna i nie zawsze było łatwo. Kiedy poznałam mojego chłopaka, mama próbowała mnie znowu przyciągnąć, licząc na to, że będę się wstydziła przed nim tego, że "odrzuciłam" swoją rodzinę. Ale nie zdołała zmienić mojego zdania.

„Potrzebuję takiego doświadczenia”

Adam ma 28 lat i od jakiegoś czasu nie mieszka w Polsce. Jego kontakt z rodziną poluźnił się do tego stopnia, że rzadko rozmawiają. Dzwonią do mnie tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują. Brakuje pytań o to, co u mnie, jak sobie radzę. Czuję się trochę niepotrzebny, odstawiony na bok - wyznaje.
Dlatego na te święta postanowił nie wracać do Polski. Może czas na test dla mojej rodziny? Wiem jedno, że potrzebuję takiego doświadczenia. Jest mi trochę smutno, ale zaakceptowałem tę sytuację  zapewnia Adam, który na ten temat sporo rozmawiał z terapeutą. Teraz 28-latek próbuje odciąć się od świątecznej atmosfery.

Sprawdzam, czy da się w ogóle bez tego żyć w grudniu. Nie robię tego dlatego, że mi w jakiś sposób ona przeszkadza. To taki eksperyment. Na razie chodząc po sklepach myślę: obłędny kapitalizm! Chociaż niedługo planuję wyjazd, podczas którego od świątecznego klimatu nie ucieknę, bo będę w stolicy kraju. Iluminacje, ozdoby na każdym kroku – próbuję przygotować się na to psychicznie!

„Święta beze mnie? Rodzina przyjęła to pozytywnie”

Natalia ma 37 lat i w unikaniu rodzinnych świąt jest już weteranką, bo robi to od ponad 5 lat. Relacje z członkami rodziny ma poprawne, ale zauważyła, że nie ma w nich głębi. Zaczęło mi przeszkadzać to, że chociaż przez telefon dogadujemy się i możemy na siebie liczyć, na żywo wszystko jest takie powierzchowne – mówi. Do tego święta zawsze kojarzyły jej się ze stresem.

Kłótnie, zdenerwowana mama nad garnkami, magii świąt w tym wszystkim nie było. Od lat zbierałam się, aby sobie to wszystko odpuścić – mówi Natalia.

Ostatecznie zdecydowała się na to po tym, jak weszła w związek. Poznałam fajnego człowieka z którym cały grudzień marudziliśmy na święta. Pamiętam, że z tego przymusu i stresu bolały nas brzuchy. Podczas jednego ze spacerów w parku postanowiliśmy, że święta spędzimy razem – wyjaśnia.

Mama Natalii ucieszyła się, że córka poznała kogoś, z kim chce spędzić ten czas. Bo ona sama tych całych świąt też nie lubi. Tak naprawdę różni członkowie rodziny Natalii zaczęli spędzać je po swojemu. Bywa, że mama jest w pracy, siostra na wakacjach w jakimś cieplejszym kraju, a ja mam święty spokój. Zresztą zawsze w okolicy świąt odwiedzam rodzinę i przysięgam, że gotowanie świątecznych potraw, ale w innym terminie, jest o wiele przyjemniejsze – zapewnia Natalia.

Nie chcesz jechać? To nie jedź - dla własnego dobra

Psychoterapeutka i seksuolożka Monika Jasielska z Centrum Terapii "Dialog" przyznaje, że zjawisko rezygnacji z tradycyjnego spędzania świąt Bożego Narodzenia w gronie rodzinnym jest interesującym fenomenem, który można analizować wielowymiarowo z perspektywy psychologicznej.

Zobacz także:

Wzrastająca tendencja do szukania alternatywnych form świętowania, może być rozumiana jako odbicie zmieniających się wartości społecznych, preferencji indywidualnych, a także jako reakcja na doświadczenia z przeszłości czy brak zgody na określone zachowania pozostałych członków rodziny wobec nas podczas spotkań świątecznych – komentuje ekspertka.
Jak wymienia, ludzie rezygnują z rodzinnych świąt z powodu przykrych i wciąż żywych wspomnień z dzieciństwa z okresu bożonarodzeniowego, a także aktualnych relacji z rodziną, w tym niedomkniętych konfliktów między jej członkami. Czasami kuszą nas po prostu inne opcje, jak możliwość zagranicznego wyjazdu w czasie wolnym od pracy.

Dla wielu osób decyzja o nieuczestniczeniu w rodzinnych świętach jest formą ochrony własnego zdrowia psychicznego. Unikanie sytuacji, które są źródłem stresu, napięć i negatywnych emocji, staje się sposobem na zachowanie równowagi emocjonalnej i dobrego samopoczucia – tłumaczy Jasielska.

Co, jeśli rodzina mocno naciska na udział we wspólnym świętowaniu. Czy warto zastanowić się nad zmianą decyzji? Bycie autentycznym i wiernym sobie jest podstawą zdrowych relacji. Kiedy działamy wbrew sobie, tylko aby zadowolić innych, ryzykujemy utratę własnej tożsamości i poczucia własnej wartości. Długoterminowo, to może prowadzić do frustracji, rezygnacji, żalu, a nawet nasilonego lęku czy też obniżonego nastroju – mówi psycholożka. I dodaje:

Ustalanie zdrowych granic jest niezmiernie ważne dla dobrego samopoczucia i bycia w zgodzie ze sobą. Zmuszanie się do robienia czegoś, co jest wewnętrznie sprzeczne z naszymi potrzebami i przekonaniami, to naruszenie własnych granic. Utrzymanie tych granic jest więc kluczowe w ochronie swojego zdrowia psychicznego.