Ostrzeżenie: poniższy tekst zawiera treści związane z poronieniem, śmiercią ciężarnej

Nawiązując do tego wydarzenia, chciałam jednak przypomnieć, że problem jest zdecydowanie głębszy. Że być może tej dyskusji mogłoby nie być na tej płaszczyźnie. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej. W 1993 roku. 

Śmierć Agnieszki z Częstochowy

W środę nasz kraj obiegła informacja o kolejnej tragicznej śmierci kobiety w ciąży bliźniaczej dwujajowej. Z oświadczenia rodziny wynikało, że do zgonu doszło w wyniku opóźnienia przez lekarzy usunięcia martwego płodu (poronienie 23.12.2021), ponieważ drugi płód był żywy. Jego poronienie nastąpiło 29.12.2021 r. Kobieta jeszcze przed pierwszym poronieniem zgłosiła się po pomoc do szpitala, skarżąc się na bóle brzucha i poważne wymioty. Usłyszała, że ciąża bliźniacza ma prawo boleć…

Lekarze komentujący w mediach tę sytuację podkreślają, że wyrok TK ze stycznia zeszłego roku raczej do śmierci Agnieszki się nie przyczynił. Słyszymy, że oczywiście jest drakoński, może paraliżować działania części z nich, jak i powodować przerażenie osób w ciąży, to jednak w nim tym razem nie upatrują przyczyny tej tragedii. Mówią, że postąpiono zgodnie z procedurami dla takiego przypadku.

Osoba X chce przerwać ciążę w Polsce

Odbijmy się więc od tej historii. Wyobraźmy sobie osobę X w pierwszym trymestrze bliźniaczej dwujajowej ciąży. Pojedyncza ciąż to już obciążenie dla organizmu, a co dopiero mnoga. Owszem, ciąża to nie choroba. Ale każdy organizm reaguje inaczej, ma inne obciążenia. Być może myśl o wychowywaniu dwójki dzieci na raz jest przerażająca. Może to ekonomicznie niemożliwe. Jednak jesteśmy w Polsce. Ciąża jest. Idźmy dalej.

Zobacz także:

Bardzo szybko okazuje się, że ciąża wiąże się dla osoby X z ogromnym bólem, dyskomfortem, wymiotami, a co za tym idzie osłabieniem organizmu. Uniemożliwia dosłownie życie. Taka osoba przecież może poczuć, że nawet upragnionej ciąży nie jest w stanie kontynuować. Powinna móc ją przerwać. I koniec.

Ale, jak wiemy, osoba X żyje w Polsce. W Polsce, gdzie zeszłoroczny wyrok TK nie zaostrzył prawa aborcyjnego. On zaostrzył drakońskie prawo antyaborcyjne. Niby z trzema wyjątkami. Ale jednak nawet w przypadku tych wyjątków prawo zwykle niedziałające. Powodujące masę tragedii, zmuszające do gorączkowych poszukiwań pomocy poza polską służbą zdrowia. Osoby w ciąży zwykle znajdują sposób, o ile są na siłach – by przerwać ciążę, w której nie chcą być – z wielu najróżniejszych powodów. Ale właśnie – kiedy są na siłach, a czasem sytuacja zagrożenia życia pogarsza się błyskawicznie, warunki fizyczne i psychiczne uniemożliwiają szukanie możliwości aborcji poza granicami naszego kraju. Tu w 1993 roku rządzący przehandlowali nasze prawa człowieka, możliwość decydowania o swoim ciele, zdrowiu i życiu, by ułożyć się z Kościołem i zrobić prezent „naszemu” papieżowi.

Osoba X, chcąc nie chcąc, jest więc w ciąży. Jeden z płodów w jej macicy obumiera. W tym momencie powinna – po wysłuchaniu rzetelnej, wolnej od ideologii opinii lekarskiej, informacji o za i przeciw – mieć możliwość, by podjąć decyzję, co dalej z ciążą w całości. Bo może to już dla niej za dużo. Martwy płód wchłonie się, nie wchłonie – ona nie chce w tej ciąży być. I koniec. Nie zniesie tego – psychicznie, fizycznie. I koniec. Ale znowu nie koniec, bo przecież ten drugi płód żyje, nie zagraża ponoć życiu osoby X, więc ciąża trwa. Być może osoba X już działa, zdobywa kontakty, chce sama przerwać tę ciążę. Ale jej stan się pogarsza, trafia do szpitala. Tam ciąża jest podtrzymywana…

W tym miejscu przerwijmy tę hipotetyczną historię i liczmy, że zakończy się względnie szczęśliwie. Osoba X przeżyje.

Zauważmy jednak jak generalnie nasze koszty psychiczne nie są brane pod uwagę, a są one coraz wyższe. Bycie w ciąży w naszym kraju to raczej paraliżujący strach, zdanie się na łaskę i niełaskę nieludzkich przepisów. Stawianie płodu ponad zdrowie i życie dorosłej osoby, która ma rodzinę, przyjaciół, plany i marzenia.

Aborcja na żądanie to nie fanaberia. Każdy przypadek, kiedy uważamy, że ciąża, w której jesteśmy, powinna zostać przerwana, jest tak samo OK. A nie, że musimy być w ciąży z gwałtu czy z płodem z wadą letalną. Nie powinno być tak, że tylko tego typu traumatyczne sytuacje dają prawo przerwania ciąży. Czas skończyć ze stygmatyzacją aborcji i tym, że trzeba po niej cierpieć i się umartwiać. Każdy znowu mniej lub bardziej inaczej zareaguje. Zakończenie niechcianej ciąży często przynosi po prostu ulgę. Ale, co najważniejsze, to nasze życie, to nasze ciało. A ciąża to nie jest niewinne mgnienie oka, to 9 długich miesięcy kończących się porodem. To wszystko ma wpływ na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne. Nie każdy chce, nadaje się, by być w ciąży, rodzić, być rodzicem. Nie każdy może ponieść tego koszty psychiczne, fizyczne, ekonomiczne. I nikt nie powinien tego oceniać, bo nie jest w sytuacji tej osoby w ciąży, która najlepiej wie, co dla niej najlepsze.

Poza tym zakaz aborcji często niestety jawi się tak, jakby ciąża była karą za uprawianie seksu. Oczywiście dla osób z macicami. Niech ponoszą konsekwencje. Po co seks uprawiały, gdzie miały głowy. Cóż, nie ma stuprocentowo pewnej metody antykoncepcyjnej. Nie każda osoba może stosować antykoncepcję. Są najróżniejsze sytuacje w życiu. I jest stara jak świat aborcja.

Ronienie w Polsce? Nieludzkie…

W kulcie płodów i walki o każde narodziny, nawet te, które po kilku godzinach męczarni zakończą się śmiercią noworodka, zapomina się o ronieniu. To oczywiście osobny ogromny temat, ale też niezwykle ważny. Część ciąż kończy się obumarciem płodu. Niestety dochodzą do nas historie, które nie są regułą, jednak są niepokojąco częste, że osoby w ciąży, które ronią, nie są odpowiednio zaopiekowane. Często przebywają na salach z kobietami w ciąży, słyszą płacz nowo narodzonych dzieci, nie mają możliwości pochowania płodów… Cały proces ronienia jest traumatyczny, pogarsza zwykle często złą sytuację psychiczną związaną z utratą ciąży.

Ach, opieka okołoporodowa i pomoc dla młodych rodziców też nie są w naszym prorodzinnym kraju na najlepszym poziomie. Brakuje wsparcia. A co dopiero dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami… Ale w sumie po co? Przecież najważniejsze są dzieci niepoczęte.

Dodajmy do tego "klauzule sumienia", traktowanie przez medyczny personel osób w ciąży, rodzących, roniących przedmiotowo, niczym inkubatory. Oczywiście nie przez wszystkich, ale jednak wiele takich historii można usłyszeć. Pouczanie pacjentek i pacjentów, nie liczenie się z ich zdaniem, emocjami. Ma boleć, ma nie wrzeszczeć, ma tak się ułożyć jak wygodniej lekarce czy lekarzowi a nie jej...

Oczywiście to, co powyżej, to tylko kilka z masy powodów, które sprawiają, że strach w Polsce być w ciąży i rodzić. Po prostu strach. I jedna kreska na teście ciążowym to coraz częściej powód do odetchnięcia z ogromną ulgą.