Film 365 dni na postawie bestsellerowej erotycznej powieści Blanki Lipińskiej od początku czerwca święci triumfy na platformie Netflix. Obrazowi, który opowiada historię Laury (Anna Maria Sieklucka) porwanej i rozkochiwanej przez włoskiego mafioso Massimo (Michele Morrone), udało się osiągnąć to, co żadnem innemu filmowi na platformie, stając się tym samym najpopularniejszą polską produkcją dostępną w tym serwisie streamingowym. Nie wszyscy jednak uważają, że film powinien być szeroko dostępny, gdyż promuje kulturę gwałtu, handel ludźmi, uprzedmiotawianie kobiet oraz idealizuje tzw. syndrom sztokholmski. W tym tonie wypowiedziały się choćby aktywistki z brytyjskiej organizacji Pro Empower, która w liście do Netflixa domaga się usunięcia polskiego obrazu w platformy. Tego samego domaga się teraz także walijska piosenkarka Duffy. Ta niedawno przyznała się do tego, że kilka lat temu została porwana oraz zgwałcona.

Duffy napisała list otwarty do CEO Netflixa, gdzie krytykuje film 365 dni: „Przykro mi, że Netflix dostarcza na platformę tego typu kino, które zniekształca i bagatelizuje przemoc seksualną oraz handel ludźmi”

Wywieziono mnie do obcego kraju (…). Umieszczono mnie w pokoju hotelowym, a gdy sprawca wrócił, zgwałcił mnie. Pamiętam ból i to, że staram się być przytomna po tym, jak to się stało (…). Utknęłam z nim na kolejny dzień. Myślałam o ucieczce do sąsiedniego miasteczka, ale nie miałam gotówki (…)”  wyznała autorka takich hitów, jak Mercy, Stepping Stone czy Warwick Avenue, a ostatnio nowego singla Something Beautiful. Jej słowa wyjaśniły to, dlaczego po sukcesach, jakie zaczęła odnosić w ponad dekadę temu nagle zniknęła. Właśnie z powodu tego, co ją spotkało, Brytyjka postanowiła, że musi zabrać głos w sprawie filmu 365 dni, którego fabuła jest bardzo zbliżona do traumatycznych wspomnień Duffy.


Chris D’Elia, aktor z serialu „You”, oskarżony o molestowanie seksualne. Penn Badgley skomentował te doniesienia >>>
 

W liście otwartym do CEO Netfixa Reeda Hastingsa piosenkarka pisze: „Przykro mi, że Netflix dostarcza na platformę tego typu kino, które zniekształca i bagatelizuje przemoc seksualną oraz handel ludźmi. Nie rozumiem, jak Netflix mógł nie zauważyć, jak bardzo nieodpowiedzialne, niewrażliwe i niebezpieczne jest udostępnianie takiego obrazu. Wiemy, że Netflix nie zamieści nic, co gloryfikowałoby pedofilię, rasizm, homofobię, morderstwa czy jakiekolwiek inne zbrodnie przeciwko ludzkości. Gdyby tak się stało, wszyscy byliby oburzeni. Niestety, ofiary handlu ludźmi są niewidoczne, a film „365 dni” pokazuje ich cierpienie jako erotyczny dramat” – czytamy.


Ansel Elgort oskarżony o molestowanie seksualne. Aktor z „Gwiazd naszych wina” odpowiedział na zarzuty >>>
 

Duffy wspomina także, że seans 365 dni dzięki Netflixowi, zachęcił niektóre młode kobiety do tego, by oczywiście w żartach zgłaszały się jako chętne do porwania przez odtwórcę jednej z głównych ról, czyli Michele Morrone. Póki co Netflix nie zajął jeszcze stanowiska w sprawie licznych próśb o usunięcie filmu w reżyserii Barbary Białowąs i Tomasza Mandesa. Warto dodać, że od zeszłego tygodnia w sieci dostępna jest także petycja, gdzie każdy może dodać swój głos sprzeciwu i domagać się reakcji ze strony platformy. Na ten moment głosów jest już ponad 5 tysięcy.