Trendy w randkowaniu

Życie singielki bądź singla jest (lub może być) cudowne. Schody najczęściej zaczynają się, kiedy zdecydujesz się umawiać na randki. Tinder co prawda poszerzył znacznie zakres możliwości, jednocześnie podarował nam mnóstwo patologii, czy też – jak mówią socjologowie – trendów randkowych. Jak zwał, tak zwał, grunt, że większość z nich opisuje niefajne zachowania.

Weźmy kolejno („typologia” za „Huffington Post”):

  • Ghosting – dość nieefektywna strategia randkowania polegająca na nagłym zniknięciu jednej strony;
  • Mosting – wykazująca jeszcze mniej litości metoda polegająca najpierw na przekonywaniu cię, że jesteś „naj” (ang. the most – stąd mosting), a następnie wyparowaniu;
  • Submarining – taki ghosting, tylko że z dodatkiem, to znaczy: po nagłym zniknięciu delikwent(ka) wynurza się za jakiś czas, jak gdyby nigdy nic się nie stało;
  • Orbiting – chyba nasz ulubiony; to wtedy, gdy druga strona nie wykazuje żadnej inicjatywy np. w sprawie kolejnego spotkania, ale za to wiernie śledzi wszystkie twoje media społecznościowe i ogląda każdą story.

Nie wspominając już o neggingu czy wokefishingu, naprawdę trudno się dziwić, że nawet najbardziej zdeterminowane singielki i najbardziej zdeterminowani single mają ochotę popełnić harakiri, kiedy słyszą słowo „randka”. Ale jest światełko w tunelu. Eksperci od relacji coraz częściej mówią, że pojawił się nowy trend w umawianiu się z ludźmi, który – w przeciwieństwie do dotychczasowych – jest dla singli i singielek dobry.

Hardballing, czyli „szybka piłka”

 „Hardballing” (z ang. dosłownie „twarda piłka”, po polsku raczej określilibyśmy to jako „szybka piłka”) to termin określający strategię randkowania polegającą na tym, że mówisz drugiej stronie o swoich oczekiwaniach z góry. Prosto z mostu. Najlepiej zanim jeszcze pójdziecie na pierwszą randkę. Bez owijania bawełnę, tracenia czasu i nerwów.

Chcesz w przyszłości ślubu, a druga strona w ogóle nie zakłada takiej możliwości? Na razie. Pragniesz mieć dzieci a „twoja randka” nie? Pa! I odwrotnie. Nie chcesz stałego związku, po prostu chcesz miło spędzić czas, druga strona liczy na coś więcej? Do widzenia. Po co ktoś ma ci suszyć głowę bez sensu?

Jak czytamy w Today.com, Susan Winter, autorka bestsellerów i ekspertka ds. relacji w „Breakup Triage: The Cure for Heartache”, opisuje „hardballing” jako „bezkompromisową metodę wyznaczania granic i romantycznych celów”. Zdaniem specjalistki daje obu stronom „jasną i klarowną wizję” potencjalnej wspólnej przyszłości. Informuje również, na co dokładnie możesz liczyć, gdy się zdecydujesz się na randkę z daną osobą.

Hardballing - nowy, pozytywny trend w randkowaniu

Jak szybka ma być „szybka piłka”? Najlepiej tak szybka i niosąca tak jasny przekaz, jak to tylko możliwe. W ten sposób nie ma miejsca na błędną interpretację. Oczywiście robimy to w przemyślany, dyplomatyczny, spokojny sposób, nie krzyczymy na kogoś, że ma inne pomysły na życie.

Zobacz także:

Kiedy dana osoba ma jasność, dlaczego umawia się na randki i czego chce od partnera, powinna otwarcie o tym mówić. Problemem, który mamy w dzisiejszych czasach, jest niejasność. Ona jest odpowiedzialna za układy typu „situationship” czy „friends with benefits”. Osoby w nich będące często trzymają się nadziei, że coś więcej się rozwinie – uważa cytowana przez Today.com Winter.

Może to i mało romantyczne, ale umówmy się: brak romantyzmu to nie jest największa zmora dzisiejszych singielek i singli. Co bardziej złośliwi nazywają tę strategię „randkowaniem w stylu prezeski/prezesa” (ang. dating like a CEO). I niech sobie nazywają, jak chcą. Grunt, że to twoje życie, twój czas, twoje potencjalne niefajne emocje i rozczarowania. Jeśli można ich uniknąć – warto.

Wyobraź sobie lata swojego życia, których nie zmarnowałeś/-aś w nadziei, że ktoś w końcu pokocha cię na tyle, by zdecydować się na „coś poważniejszego” – zauważa Susan Winter.

Trudno się z nią nie zgodzić.