Jacinda Ardern miała 37 lat, kiedy w 2017 roku została najmłodszą szefową rządu na świecie. W sierpniu 2018 roku urodziła swoje pierwsze dziecko i nadal sprawnie rządziła Nową Zelandią. Jednak 19 stycznia 2023 roku świat obiegła wiadomość, że premierka rezygnuje ze stanowiska, co nastąpi formalnie 7 lutego. Szczerze opowiedziała o powodach swojej decyzji. I choć wywołała ona smutek, to także jest ważnym przesłaniem i to nie tylko dla kobiet, dla których Jacinda była i jest wzorem.

Jacinda Ardern ustępuje ze stanowiska premierki Nowej Zelandii

19 stycznia 2023 roku odbyło się spotkanie Partii Pracy w Nowej Zelandii, podczas którego Jacinda Ardern ogłosiła, że ​​7 lutego ustąpi ze stanowiska premierki kraju, argumentując szczerze, że nie ma już wystarczająco dużo paliwa w zbiorniku, aby wykonywać tę pracę odpowiednio. 

Odchodzę, ponieważ z tak uprzywilejowaną rolą wiąże się odpowiedzialność – odpowiedzialność za świadomość, kiedy jesteś odpowiednią osobą do kierowania, a kiedy nią nie jesteś – powiedziała. – Wiem, czego wymaga ta praca. Wiem, że w następstwie tej decyzji będzie wiele dyskusji na temat tak zwanego prawdziwego powodu… Jedynym ważnym powodem jest to, że po sześciu latach ciężkich wyzwań jestem wciąż człowiekiem. Politycy są ludźmi. Dajemy z siebie wszystko, co możemy, tak długo, jak możemy, a potem przychodzi nasz czas. Teraz mój czas.

Choć spekuluje się, że Ardern ustępuje, ponieważ według sondaży poparcie dla niej i jej partii maleje, to odniosła się ona i do tego: Nie odchodzę, bo nie wierzę, że wygramy następne wybory, ale dlatego, że wierzę, że możemy to zrobić i potrzebujemy świeżego zestawu ludzi, aby sprostać temu wyzwaniu. 

Swoim odejściem Jacinda Ardern pokazała, że można odejść świadomie, nie dlatego, że trzeba, na przykład w obliczu skandalu, ale ponieważ tak się czuje, zdaje sobie sprawę, co będzie najlepsze dla niej, dla partii, dla kraju i wyborców. Jak najbardziej też udowodniła, że jest polityczką, która odnajduje się w trudnych sytuacjach, jakich nie brakowało w jej kadencji. 

Jacinda Ardern – polityczka na miarę czasów

Dla wielu z nas 42-letnia dziś Jacinda Ardern jest i była superbohaterką, wzorem do naśladowania. Pokazała, że można pogodzić bardzo wymagającą funkcję z macierzyństwem (z trzymiesięczną córeczką Nebe Te Aroha pojawiła się na zgromadzeniu ONZ). Stanęła na wysokości zadania w trudnych czasach, w jakich przyszło jej kierować Nową Zelandią. Musiała zmierzyć się z atakami terrorystycznymi w Christchurch, pandemią COVID-19 i czy wybuchem wulkanu Whakaari na jednej z nowozelandzkich wysp w listopadzie 2022 roku.

Ona także wprowadzała rzeczy, które powinny być w XXI wieku na porządku dziennym. Dzięki jej działaniom we wszystkich szkołach w Nowej Zelandii od czerwca 2021 roku pojawiły się bezpłatne podpaski, tampony i inne środki higieniczne, aby zapewnić wszystkim równe szanse edukacyjne. A ubóstwo menstruacyjne było jedną z przeszkód. Także pod rządami Ardern Nowa Zelandia jako pierwszy kraj na świecie zapewniła osobom pracującym płatny urlop po poronieniu – osobie, która była w ciąży, ja i jej partnerowi czy partnerce. 

Jestem dumna, że ​​jesteśmy teraz narodem, w którym dziewczyny nie uważają wejścia do polityki ani bycia przywódczyniami za coś niezwykłego – napisała Ardern we wrześniowym wydaniu brytyjskiego „Vogue'a”.

Bez wątpienia Ardern jest świetnym wzorem dla dziewczyn. Nawet w obliczu swojej rezygnacji. Choć pojawiają się głosy, zwłaszcza mizoginów, że wraca do domu, gdzie jest miejsce kobiety, to wydaje się nam, że niewielu facetów miałoby tyle odwagi i samoświadomości, aby dobrowolnie pożegnać się ze stanowiskiem, takim stanowiskiem, i w dodatku przyznać, że robią to dla rodziny oraz by zadbać o siebie po kilku latach bardzo stresującej pracy. A w przemówieniu premierki Nowej Zelandii nie zabrakło i słów skierowanych do partnera oraz córki.

Neve, mama nie może się doczekać, kiedy zaczniesz szkołę w tym roku. Clarke – pobierzmy się wreszcie.

 

Zobacz także: