Kiedy polubię kosmetyki jakiejś marki, to nie poprzestaję na tych, które zrobiły na mnie wrażenie i zaczynam szukać kolejnych hitów z tym samym logo. Ostatnio dokładnie taka konsekwencja doprowadziła mnie do odkrycia pięknej szminki w kolorze nude. Punktem wyjścia do jej poszukiwań były moje pozytywne doświadczenia z rozświetlającym trio, najpiękniejszym pod słońcem rozświetlaczem i kryjącym podkładem do makijażu make-up no make-up. Wszystkie łączyła ta sama marka – Charlotte Tilbury. Słyszałam też wiele o szminkach tego kosmetycznego brandu, więc w końcu postanowiłam przekonać się o ich możliwościach na własnych ustach. Od pierwszego użytku mogę żałować tylko jednego, że nie zrobiłam tego wcześniej. Poza kolorem, który oczywiście jest kwestią gustu i indywidualnych upodobań, przekonała mnie do siebie niezwykle kremową formułą i trwałością. Okazało się też, że nieprzypadkowo ten odcień nazywa się Nude Kate, co nie ukrywam, że też zadziałało jako wartość dodana. W końcu chodzi o prawdziwą ikonę, do której stylizacji wracam od lat.

Szminka nude dedykowana Kate Moss

Wśród szminek Charlotte Tilbury nie brakuje nazw odcieni ze znajomymi imionami. Wybór ten nie jest przypadkowy. Makijażystka gwiazd bowiem przyjaźni się z wieloma z nich i czerpie od nich inspiracje, których odbicie jest potem widoczne w palecie kolorów. Secret Salma, Hot Emily czy Super Cindy od razu przywodzą na myśl konkretne osoby. Inaczej nie jest też w przypadku pomadki w odcieniu Nude Kate. W latach 2000. Kate Moss słynęła nie tylko z przydymionego oka, ale również cielistych warg. Nie dziwi zatem fakt, że kolor dedykowany supermodelce jest właśnie propozycją nude. Moją pierwszą szminką, na której zakup udało mi się namówić mamę, była właśnie bardzo jasna wersja cielistego koloru. Swój udział w moim wyborze miała w tym także Kate Moss, której zdjęcia w tamtym czasie oglądałam w kolorowych czasopismach.

 

 

Pomadka Charlotte Tilbury K.I.S.S.I.N.G Nude Kate – Opis

Pomadka Charlotte Tilbury K.I.S.S.I.N.G Nude Kate to kosmetyk stworzony z myślą o całuśnym efekcie. Na ten natomiast składa się coś więcej niż tylko piękny kolor. Wargi powinny być bowiem gładkie i nawilżone, a sama konsystencja kremowa i jedwabista. W tym przypadku udało połączyć się wszystkie te oczekiwania w jednym kosmetyku do makijażu ust. Oprócz tego do wyboru jest cała paleta kolorów. Poza cielistym odcieniem Nude Kate, na który postawiłam, jest jeszcze wiele innych opcji. W grę wchodzi czerwień Love Bite, fuksja Velvet Underground, śliwka Night Crimson, brąz Pillow Talk Intense, róż Bitch Perfect i kilka innych. Dzięki temu każdy może znaleźć najlepszy odcień dla siebie.

 

 

Zobacz także:

Pomadka Charlotte Tilbury K.I.S.S.I.N.G Nude Kate – Recenzja

Jestem fanką raczej jasnych szminek. Najczęściej sięgam po delikatne róże, choć mam w planach eksperymenty z ciemniejszymi kolorami i nie wykluczam tego, że któryś z nich zmieni moje podejście do makijażu ust. Skoro niebieski tusz do rzęs stał się moim ulubieńcem, to znaczy, że mówienie nigdy nie mów nigdy, ma sporo sensu. Zanim jednak zacznę wychodzić ze swojej make-upowej strefy komfortu, przedstawię moje najnowsze odkrycie, które idealnie wpisuje się w mój gust. Jestem bardzo sentymentalna i być może z tego powodu chętnie wracam do szminek nude, od których zaczęła się moja przygoda z pomadkami. Przed nimi były bowiem tylko błyszczyki z kulką. Jakiś czas temu pisałam nawet, że po latach trafiłam na bananowy kosmetyk, który przypomniał mi pierwszą pozycję w mojej kosmetyczce. Wracając jednak do cielistej szminki, to tym razem wybór padł na Charlotte Tilbury K.I.S.S.I.N.G Nude Kate. Odcień inspirowany jedną z ikon stylu tylko mocniej przypomniał mi o tym, kto miał wpływ na zakup mojej pierwszej szminki. Kosmetyk sprzed lat ciężko porównywać z pięknie napigmentowaną, kremową, nieprzesuszającą ust i trwałą pomadką, na którą trafiłam teraz. Wrażenie robi też sam odcień, który określiłabym jako nude z dodatkiem brzoskwini – ciepły i do tego z połyskiem. Życzę sobie i wszystkim samych takich odkryć.

Fot. archiwum prywatne

Szminka Charlotte Tilbury K.I.S.S.I.N.G Nude Kate – Opinie

Dostępna w perfumerii Sephora szminka doczekała się tam ocen i opinii. Na ten moment Charlotte Tilbury K.I.S.S.I.N.G ma tam 5/5 gwiazdek. Towarzyszące tym notom komentarze wskazują na wiele zalet tego kosmetyku. Wśród nich nie brakuje również tych plusów, które wymieniłam w swojej recenzji.

Kupiłam z polecenia mojej makijażystki. Produkt świetnie się aplikuje, ładnie kryjąc usta kremową konsystencją, która utrzymuje się dość długo na ustach – oceniła Żaneta w perfumerii internetowej Sephora.

Formuła trochę inna niż matowej, ale również jest bardzo komfortowa. Usta są błyszczące i soczyste – napisała Ania na stronie Sephory.