Te sceny przejdą (lub już przeszły) do historii kina jako najbardziej intensywne i nasycone emocjami. Przedstawione w nich spotkania ust są tak namiętne, bo stoją za nimi skomplikowane, porywające historie. UWAGA: Jeśli chcecie je powtórzyć w domu, robicie to na własną odpowiedzialność. Może wybuchnąć prawdziwy ogień.

Paulina Klepacz: „Tamte dni, tamte noce”, reż. Luca Guadagnino (2017)

Cały ten film jest dla mnie pełen zmysłowości i świeżości. Kiedy mam gorszy dzień, przenosi mnie do rozgrzanych słońcem Włoch, pozwala na wakacyjną filmową eskapadę, pozwalając mi poczuć się błogo dzięki swoim kolorom, obrazom, muzyce i pięknej historii miłosnej. Nastoletni Elio (Timothée Chalamet) i jego rodzice goszczą w swoim domu Amerykanina, studenta Olivera (Armie Hammer). Przyjechał on jednak nie do końca na włoskie wakacje, ale by pracować z ojcem Elia, który jest profesorem. Chłopak oddaje gościowi swój pokój i jest trochę wkurzony z tego powodu. Uważa też, że przybysz zachowuje się dość arogancko. Jednak nie da się ukryć, że zarazem fascynuje go. W zasadzie między nim a Oliverem rodzi się wzajemna fascynacja, rośnie napięcie. Niewinna bliskość powoli zaczyna zamieniać się w namiętność. I w końcu mamy wycieczkę rowerową, moczenie nóg w lodowatej rzece, wylegiwanie się na trawie… Olivier zbliża się do Elia. Zaczynają się całować. Olivier drażni się z nastolatkiem, który chciałby więcej.

Ta scena zapadła mi w pamięć i lubię do niej wracać. Z jednej strony nie jest sama w sobie nie wiadomo jak niecodzienna. Z drugiej – zastanawiamy się, co dalej między Eliem a Olivierem wydarzy się po tym pocałunku. Wracamy mimochodem myślami do naszych pierwszych różnych razów, zwłaszcza tych z czasów młodości. Zobaczcie koniecznie ten fragment, a najlepiej cały film. Tym bardziej że w „Tamtych dniach, tamtych nocach” jest więcej świetnych scen erotycznych, których w kinie brakowało moim zdaniem. Oczywiście na czele z tą z brzoskwinią, która jest jedną z najgorętszych w historii kinematografii. 

Magdalena Matuszek: „Spider-Man”, reż. Sam Raimi (2002)

Filmowy pocałunek wszech czasów? Pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy, to „Spiderman” z 2002 roku, Tobeya Maguire’a (częściowo zamaskowany, ale też się liczy) i Kirsten Dunst. Obowiązkowo deszcz (czy zawsze musi padać w najbardziej niezapomnianych scenach pocałunków?) i spotkanie ust, do którego na wielkim ekranie nie doszło nigdy wcześniej, bo... do góry nogami! Czy może być coś, co bardziej rozpala zmysły?

Asia Twaróg: „Śniadanie u Tiffany’ego”, reż. George Axelrod (1961)

Kocham Audrey Hepburn, a „Śniadanie u Tiffany’ego” z 1961 roku to mój ulubiony film. Dlatego wybór nie mógł być inny. Pocałunek Holly Golightly i Paula Varjaka jest (według mnie) jednym z najpiękniejszych w historii kina. W samym sercu Nowego Jorku, w deszczu, do tego w towarzystwie rudego kota. Ostatnia scena „Śniadania u Tiffany’ego” zasługuje na miano kultowej. Zdjęcie całujących się postaci zostało bowiem przeniesione na wiele ubrań i akcesoriów. Przyznaję, że w czasach gimnazjum też nosiłam t-shirt z takim nadrukiem.

Robert Choiński: „Tajemnica Brokeback Mountain”, reż. Ang Lee (2005)

Intensywny, dramatyczny i przede wszystkim szalenie namiętny. Ten pocałunek z oscarowego filmu w reżyserii Anga Lee zapada w pamięci na zawsze. W rolach głównych Jack Twist (Jake Gyllenhaal) i Ennis Del Mar (Heath Ledger).

Ewa Stępień: „Pamiętnik”, reż. Nick Cassavetes (2004)

To również jeden z najsłynniejszych pocałunków w historii kina. Scena, gdy Noah całuje Allie podczas ulewy, robi wrażenie za każdym razem – bardziej romantycznej sceny trzeba ze świecą szukać! Co ciekawe, podobno Rachel McAdams i Ryan Gosling nie pałali do siebie zbytnią sympatią na planie „Pamiętnika”, choć ich chemia na ekranie była wyjątkowa. Reżyser Nick Cassavetes  wspomniał nawet w jednym z wywiadów, że trzeba było nawet przeprowadzić poważną rozmowę z odtwórcami głównych ról. Choć dziś nie wyobrażamy sobie innej gwiazdy w tym kultowym filmie o miłości, Allie chciały także zagrać Jessica Biel, Britney Spears, a nawet Ashley Judd czy Reese Witherspoon.  

Zobacz także:

Aktorzy zostali parą dopiero później, a w 2005 roku ich wspólna scena została doceniona podczas MTV Movie Awards. Oczywiście w kategorii „Best Kiss”. Na YouTube można znaleźć jak Gosling i McAdams „odtworzyli” ten pocałunek w trakcie gali rozdania nagród.  Ulubieńcy kina spotykali się przez dwa lata (2005-2007), a w 2008 roku znów wrócili do siebie na kilka miesięcy, by potem rozstać się na dobre. Szkoda!

Agnieszka Oleszek: „Przyjaciele”, reż. Pamela Fryman, sezon 2. (1995)

Jest kilka seriali, które widziałam już wielokrotnie. Jednym z nich są Przyjaciele. Od momentu, w którym Ross (David Schwimmer) powiedział, że chciałby znów się ożenić i weszła Rachel (Jennifer Aniston) w sukni ślubnej, bardzo kibicowałam tej parze. Mój ulubiony paleontolog czekał na okazję, żeby ją pocałować od czasów szkolnych i ta w końcu nadeszła. Jaki był ten pocałunek? To już zależy od każdej ze stron. Ich relacje z tego wydarzenia trudno ze sobą porównać. Gdyby tylko nie mieli potem przerwy… Warto jednak znieść wszystkie komplikacje, bo w końcu wszystkie sezony prowadzą do tego, żeby tych dwoje było razem.

Kasandra Zawal: „Amelia”, reż. Jean-Pierre Jeunet (2001)

Filmy Gaspara Noé są jak najbardziej OK, ale… we współczesnym kinie brakuje mi czasem niedosłowności (szczególnie, kiedy w grę wchodzi pokazywanie miłości). Jako niepoprawna romantyczka nie mogłabym więc zapomnieć o tej produkcji.

Film „Amelia” (jeden z moich ulubionych) przepełniony jest po brzegi subtelnościami. Od początku towarzyszymy głównej bohaterce w drodze do znalezienia jej upragnionej miłości. Być może dlatego właśnie za każdym razem tak bardzo wyczekuję momentu pocałunku głównej bohaterki (Audrey Tautou) i Nino (Mathieu Kassovitz). Scena trwa i trwa, a mimo to - zupełnie się nie dłuży. Spojrzenie (ten wzrok!). Dotyk. Francuski, delikatny pocałunek w szyję, w policzek, w oko. W tle? Paryż i kot – czy może być lepiej? Piękne to i poruszające.

Anna Jastrzębska: „Kocha, lubi, szanuje”, reż. Dan Fogelman (2011)

„Pamiętasz mnie?”. To pytanie, które nieczęsto się pojawia po jednym z najbardziej namiętnych pocałunków w historii kina. Tu ma rację bytu, bo gdy wkurzona, nieco wstawiona i zmoczona deszczem Hannah Weaver (Emma Stone) wkracza z impetem do baru, w którym przystojniak Jacob Palmer (Ryan Gosling) podrywa inną dziewczynę, ta dwójka ma za sobą zaledwie jedno spotkanie. I to niezbyt udane. Całują się jednak tak, jakby jutra miało nie być. On zaskoczony, ona zdeterminowana. Wkrótce po pocałunku Jacob zabiera Hannah do domu, zdejmuje koszulę i prezentuje ciało jak z Photoshopa, a następnie odtwarzają scenę podnoszenia z „Dirty Dancing”. To chyba jedna z fajniejszych sekwencji następujących po sobie romantyczno-komicznych zdarzeń, które prowadzą do tytułowej wielkiej, szalonej miłości (ang. „Crazy, Stupid, Love”).