Czym są związki on-off?

Bycie w związku on-off wpływa bardzo negatywnie na dobrostan psychiczny partnerów. Osoby będące w błędnym kole rozstań i powrotów, mogą czuć się wykończone emocjonalnie, psychicznie, a nawet fizycznie. Zamiast szczęścia i miłości, odczuwają brak poczucia bezpieczeństwa, brak przewidywalności i stabilizacji. W niektórych przypadkach reagują depresją. Tego typu relacje bardzo negatywnie wpływają na poczucie wartości i samoocenę. Partner lub partnerka, zajęci zastanawianiem się, o co poszło tym razem, albo kto się pierwszy odezwie, nie są w stanie postawić na rozwój osobisty (w tym na przykład założenie rodziny), czy zawodowy, bo albo właśnie się rozstały, albo chcą poświęcić wszystko, by tym razem, na dłużej ze sobą zostać.

Postaram się wyjaśnić wam, dlaczego niektórzy ludzie wchodzą w tego typu relacje i co je trzyma w błędnym kole rozstań i powrotów. Posłużę się kilkoma przykładami, które stworzyłam na bazie usłyszanych w moim gabinecie historii. Jednak, zanim to zrobię, chcę zaznaczyć, ile złego wyrządziło nam lansowane w literaturze i filmie (szczególnie w komediach romantycznych) pojęcie romantycznego związku i wyobrażenia, że polega on na poszukiwaniu ekscytacji i emocji. To mit, że prawdziwa miłość musi rozdzierać serce, mieć siłę huraganu i sprawiać, że nie możemy spać ani jeść.

Przykłady związków on-off

Ewa związała się z K., z którym w ciągu 8 miesięcy znajomości rozstawała się 15 razy. Powiedziała mi, że jest tak samotna, że czeka chociaż na ochłap bliskości z jego strony, mając świadomość, że to utopia. Przyczyną trwania w relacji on-off z K. była trauma relacyjna z dzieciństwa. Ewa była odtrącona przez ojca, nie czuła się kochana jako dziecko i weszła w związek, gdzie jeśli tylko się zbliżała za bardzo i odsłaniała miękki brzuszek, od razu była odtrącana. Obecnie pracuje nad sobą i uczy się rozumieć swoje potrzeby, stawiać granice i buduje poczucie własnej wartości. Myślę, że ma szansę w przyszłości wybrać partnera z bezpiecznym, a nie unikającym stylem przywiązania.

Anna ma lękowy styl przywiązania. To pewna matryca, którą wynosimy z pierwszych ważnych relacji - zazwyczaj z mamą i tatą. Nie każdy miał szczęście, że jego potrzeby emocjonalne i bytowe były zaspokojone w bezpiecznych relacjach. Anna jest przykładem osoby, która panicznie obawia się odrzucenia, a jednocześnie broni się przed bliskością, dlatego kiedy jest już w stałej relacji, szuka sposobu na ucieczkę i rozstanie. Jednocześnie potrzebuje, by partner non stop zapewniał ją o ogromnym uczuciu. Tym przytłacza swoich wybranków, a w chwili gdy usłyszy, ze jest za bardzo nachalna, czy zabiera za dużo przestrzeni, ucieka w obawie przed tym, że to ona zostanie porzucona. Zazwyczaj tego samego dnia, najpóźniej następnego, Anna żałuje i błaga partnera o powrót.

Taka historia powtarza się w każdej relacji Anny, dlatego nie potrafi ona zbudować niczego na stałe. Pracuje w terapii nad zrozumieniem swoich potrzeb, nad reakcjami i innymi sposobami radzenia sobie z napięciem wynikającym z bliskości. Uczy się także wyrażać swoje emocje w dorosły sposób. Jest na dobrej drodze do lepszego radzenia sobie w związkach.

Agnieszka pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej. To bardzo częsta przyczyna bycia w związkach on-off. Agnieszka nie doświadczyła stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa w domu rodzinnym. Nie zna spokoju i wybiera partnerów, którzy serwują jej uczuciowy rollercoaster. Pomimo świadomości wielu czerwonych flag, brnie na oślep w historie miłosne bez przyszłości. Romans z lokalnym księdzem, z żonatym kolegą z liceum czy z partnerem z odległego kraju. Potrzeby bliskości, współdzielenia życia, troski czy wsparcia są w tym przypadku nie do zrealizowania.

W momencie największej frustracji Agnieszka odchodzi, na początku czując ulgę, a następnie ogromną tęsknotę. Tkwi w błędnym kole rozstań i powrotów. Inne osoby nie są dla niej atrakcyjne. Mówi, że są nudne.

W każdym związku chodzi o zaspokojenie potrzeb bliskości, przynależności, miłości. Jeśli jesteś w relacji typu on-off i wydaje ci się, że jeśli się rozstaniesz, nic lepszego cię nie czeka, prawdopodobnie jesteś w błędzie. Takie związki bywają wręcz narkotyczne i po każdym powrocie możesz przeżywać coś na kształt ekstazy, ulgi czy szczęścia, ale później i tak przyjdzie „zjazd”, bo najpewniej dojdzie do kolejnego rozstania. Wielokrotnie słyszałam od świeżo „rozstanych” pacjentek, że to koniec wszystkiego, tymczasem po przepracowaniu żałoby po rozstaniu, po zrozumieniu, czego szukają i jakie mają potrzeby, potrafiły wejść w nowe, zdecydowanie zdrowsze relacje. 

Więcej wiedzy o relacjach znajdziecie na moim instagramowym i tiktokowym profilu: @chorzewska_instaporadnia

Zobacz także: