Jeżeli kiedykolwiek byłaś zakochana, to prawdopodobne jest, że również zostałaś kiedyś zraniona. Pamiętasz to uczucie? Powoduje ból brzucha lub całego ciała, płacz, bezsenność i często pozostaje dla nas trudnym wspomnieniem na lata. Nie zawsze związane jest bezpośrednio z rozstaniem, ale też z zawiedzionymi nadziejami i odrzuceniem – on/ona wybrał kogoś innego, nie zauważa nas lub nie odwzajemnia uczuć. Kiedy boli złamane serce, boli też całe ciało.

Według słownikowej definicji „złamać komuś serce” to sprawić komuś zawód miłosny odrzucając czyjeś uczucia, przestając go kochać, zdradzając lub porzucając. Wiele osób traktuje to powiedzenie metaforycznie – raczej jako dolegliwość emocjonalną niż fizyczną. Jednak jest ona nie tylko prawdziwa, ale i poważna.

Rozstanie zostawia po sobie chaos psychiczny i rozgardiasz w całym organizmie, o czym przekonała się dziennikarka naukowa Florence Williams. Po 25 latach małżeństwa jej mąż powiedział, że odchodzi, by znaleźć swoją bratnią duszę. Williams w wieku 50 lat, z dwójką nastoletnich dzieci i złamanym sercem została sama. Kiedy opuścił ją mąż, poczuła jakby jej ciało podłączono do wadliwego gniazdka elektrycznego, jakby uszkodzono jej mózg. Chciała więc zrozumieć swoją fizyczną reakcję na rozstanie i swój ból zmieniła w naukowe poszukiwania odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę dzieje się z naszym ciałem, kiedy przechodzimy przez żałobę po romantycznym związku. Sama straciła dużo na wadze, nabawiła się cukrzycy, problemów ze snem i sercem oraz stanów depresyjnych. Na podstawie jej własnych doświadczeń oraz rozmów z ekspertami ze Stanów i Anglii, którzy pomagali jej znaleźć połączenie między bólem emocjonalnym i fizycznym, powstała opublikowana w tym roku książka „Heartbreak: A Personal and Scientific Journey”.

Williams odkryła, że nawet jeśli złamane serce było setki razy przerabiane w literaturze, muzyce, filmie czy sztuce, to niewiele wiadomo o samej jego naturze. Jest ono wręcz niedoceniane i pomijane przez naukowców. Więcej uwagi w badaniach poświęca się zakochaniu, a przecież to rozwód znajduje się na drugim miejscu najbardziej stresujących doświadczeń w życiu, tuż po śmierci bliskiej nam osoby.

Złamane serce – czy boli? Jakie są objawy? I czy można umrzeć na złamane serce?

To, że do niewydolności serca może prowadzić emocjonalny szok było wiadomo już dawno, ale dopiero w 2006 roku American Heart Association uznało pracę japońskich naukowców, którzy w 1990 roku dowiedli, że może on także powodować chorobę łudząco przypominającą zawał. Nawet u osób bez ryzyka ataku serca. Przypadłość ta otrzymała nazwę Kardiomiopatia Takotsubo, czyli zespół złamanego serca. Ten rzadki stan ostrej niewydolności serca objawia się bólami w klatce piersiowej, płynem w płucach, płytkim oddechem oraz zaburzoną funkcją serca.

Zespół złamanego serca powodowany jest nagłym i dużym wyrzutem hormonów stresu do organizmu. Zaobserwowano go u osób głęboko zranionych, np. po bolesnym rozstaniu, ale także u ofiar katastrof naturalnych, takich jak tornado czy powódź oraz u tych, którzy doświadczyli przemocy, traumy, wypadku samochodowego, osobistej straty zwierzęcia lub bliskiej osoby np. z powodu koronawirusa. W czasie pandemii wzrosła bowiem ilość przypadków Takotsubo. Może się zdarzyć, że osoba, która zachoruje na zespół złamanego serca doświadczyła bardziej błahej sytuacji, kiedy przykładowo jej ulubiona drużyna przegrała mecz.

To, co jednak odróżnia „złamane serce” od zawału, to brak blokad w tętnicach powodujących zwykle kardiologiczne dolegliwości. Przy Takotsubo występuje natomiast znacząca dysfunkcja, zmiana kształtu i osłabienie pracy lewej komory, która jest główną komorą pompującą, a w tym momencie nie jest w stanie skutecznie pompować krwi do reszty organizmu. Serce jednak nie pęka, nie łamie się w żaden sposób, co mogłaby sugerować nazwa!

Około pięć procent osób nie przeżywa Takotsubo. Przypadek złamanego serca stanowi natomiast od ok. 2 do 7 procent wszystkich przypadków kardiologicznych, które notowane są w szpitalach. Częściej dotyczą one kobiet niż mężczyzn. Statystyki mogą być jednak niedokładne, ponieważ nie zawsze robione są dokładne zdjęcia diagnostyczne, a to one pozwalają rozpoznać kardiomiopatię.

Zobacz także:

Większość pacjentów dochodzi do siebie w ciągu kilku miesięcy (z pomocą leków i zdrowych nawyków), ale ok. 20% z nich ciągle cierpi na problemy z sercem. Eksperci apelują, że to, co może zmniejszyć skutki wpływu stresu na serce to ćwiczenia, medytacja i ogólne dbanie o siebie, a także utrzymywanie zdrowych i regularnych relacji społecznych. Jak podaje Williams w swojej książce, badania pokazują, że generalnie osoby będące nieszczęśliwie zakochane lub będące w toksycznych związkach mają większy czynnik ryzyka chorób serca.

Pamiętaj – jeśli kiedykolwiek ty lub ktoś bliski doświadczy podobnych objawów opisanych wyżej, należy niezwłocznie zadzwonić na pogotowie.

Co dzieje się z naszym ciałem, gdy się zakochujemy?

Williams, chcąc zrozumieć, jak na miłosny zawód reaguje ludzkie ciało, postanowiła sprawdzić to także na poziomie komórkowym i neuronalnym, m.in. podłączając się do specjalistycznej aparatury i badając chociażby poziom leukocytów (pomagają zwalczać infekcje w organizmie) podczas oglądania zdjęć eks. W swojej książce przedstawia, jak cierpi nie tylko serce, ale także układ pokarmowy czy odpornościowy.

By jednak w pełni pojąć, w jaki sposób nasze ciało przeżywa rozstanie, należy zacząć od początku – czyli od zakochania. Naukowo udowodniono, że stan ten oraz już samo zauroczenie, pozbawiają nas zdrowego oglądu rzeczywistości. Trochę prawdy jest więc w powiedzeniu „stracić dla kogoś głowę”. Emocje związane z zakochaniem wyłączają nam rozum, dlatego często pod ich wpływem robimy rzeczy, które z perspektywy czasu mogą nas dziwić.

Gdy myślimy o ukochanej lub ukochanym, reaguje na to całe nasze ciało, buzują i hormony i emocje. Wtedy też uaktywnia się w mózgu nasz ośrodek nagrody, co daje podobne uczucie jak uzależnienie od narkotyków!

Miłość sprawia, że czujemy się jak na haju, dlatego kiedy zostaniemy odrzucone lub tej osoby zwyczajnie zabraknie to tak, jakbyśmy odstawiły używkę. Nasz organizm zaczyna wariować, bo oprócz emocjonalnego przywiązania, czujemy także chemiczną wręcz zależność. Naukowcy odkryli również jednoczesną aktywność nie tylko w obszarze powiązanym z uzależnieniami od substancji, ale i z uzależnieniami behawioralnymi takimi jak np. hazard.

Antropolożka dr Helen Fisher w swoich badaniach przeprowadzonych na piętnastu porzuconych osobach, które podłączono do aparatury śledzącej pracę ich mózgów, wykazała, że gdy jesteśmy zakochani, aktywuje się także część mózgu powiązana z głodem i pragnieniem. Biologia więc sprawia, że odkochanie się jest niezwykle trudne – to tak jakby odmówić ciału jedzenia i picia.

Kiedy się w kimś zakochujemy, pierwszą rzeczą jaką zauważamy jest to, jak świetnie się z tym czujemy. To dlatego, że nasz mózg uwalnia neuroprzekaźniki poprawiające nastrój. Kiedy znajdujemy miłość, doświadczamy biologicznych fajerwerków, mówi w wywiadzie dla „The New York Times” dr Stephanie Cacioppo, neurobiolożka badająca związki międzyludzkie.

Gdy jesteśmy zakochane czy zakochani i tracimy poczucie czasu, rumienimy się, nasze tętno przyspiesza, albo kiedy zafiksujemy się, by wysłać idealną wiadomość lub odtwarzamy po kilka razy w głowie tę samą rozmowę – za to wszystko odpowiedzialna jest chemia naszego mózgu. Dopamina i oksytocyna podtrzymują nasz stan euforii, skupienia na naszym obiekcie pożądania, sprawiają, że łakniemy każdego dotyku i jesteśmy w stanie ponieść duże ryzyko, by go otrzymać.

Im bardziej nasza relacja się pogłębia i zaczynamy odczuwać spokój oraz zadowolenie z bycia z partnerem lub partnerką, tym bardziej w naszym mózgu zachodzą procesy zwiększające współczucie i naszą kreatywność, polepszające pamięć

Romantyczna miłość jest jak pewnego rodzaju super moc, która sprawia że nasz mózg kwitnie, rozwija się, tłumaczy dr Cacioppo. Miłość jest biologiczną potrzeba, podobnie jak woda, ćwiczenia czy jedzenie. Moje badania przekonały mnie, że zdrowe życie miłosne – może dotyczyć ukochanego partnera, ale też bliskiego kręgu przyjaciół i rodziny lub nawet ulubionej drużyny – jest tak samo ważne dla dobrego samopoczucia człowieka, jak dobra dieta – dodaje.

Co dzieje się z ciałem po bolesnym rozstaniu?

Jak pisze Williams, stan zakochania uaktywnia także te części mózgu, które odpowiedzialne są za produkcję hormonów stresu. Prawdopodobnie dlatego, by przygotować nas na ewentualne zranienie. Bo kiedy już finalnie partner odchodzi – poziom kortyzolu (hormonu stresu) gwałtownie podwyższa się, a w całym ciele włącza się system alarmowy. Organizm odczuwa, że jesteśmy sami, a dla niego ewolucyjnie oznacza to, że nie jesteśmy bezpieczni, więc powinniśmy przygotować się do walki. Samo poczucie samotności jest zresztą jednym z czynników ryzyka wielu chorób oraz przedwczesnej śmierci. Uznawane jest za podobnie szkodliwe jak palenie papierosów.

Noradrenalina i adrenalina zaczynają być wydzielane w nadmiernych dawkach, co powoduje niepokój i może prowadzić do nadciśnienia czy arytmii, a niewielka ich ilość może spowodować zaburzenie tętna. Ciało zaczyna wytwarzać więcej stanów zapalnych, ponieważ wyczuwa zagrożenie, że coś się dzieje. Często pojawia się trądzik, siada system odpornościowy, rozregulowuje się układ trawienny.

Podczas swoich badań dr Fisher zauważyła również, że w kiedy jesteśmy porzuceni i zranieni, w mózgu zachodzi aktywność w tych regionach, które powiązane są z bólem fizycznym. Ten sam obszar pracuje gdy np. złamiemy rękę lub dokucza nam naprawdę silny ból zęba. Nasz mózg traktuje ból emocjonalny związany z zerwaniem równie poważnie jak ból po jakimś fizycznym urazie.

Gdy zostajemy porzuceni, aktywuje się jeszcze jedna część naszego mózgu – ta związana z obliczaniem zysków i strat. Stąd pojawiające się pytania, co dalej ze wspólnymi przyjaciółmi, co z rzeczami z mieszkania, a także powtarzanie sobie, że na rozstanie da nam spokój, wolność i szansę na prawdziwe uczucie bez zawodu czy zdrad.

Jak wyleczyć złamane serce i poczuć się lepiej po rozstaniu?

Skoro bycie zranionym przez zawód miłosny niesie ze sobą także medyczne skutki, czy w takim razie da się jakoś z tego wyleczyć? Niestety do tej pory nie wynaleziono żadnego leku ani nie odkryto magicznego sposobu, który uleczy złamane serce. Możesz wykorzystać wszystkie dostępne porady świata i wciąż czuć się beznadziejnie. Sama Williams, która w trakcie pisania książki i dochodzenia do siebie próbowała wielu rzeczy, przekazuje swoim czytelnikom jeden wniosek – tylko czas leczy rany. Próbowała terapii, samotnych podróży i psychodelików, szukała ukojenia w naturze. Jednie upływ miesięcy przyniósł jej ulgę. To zresztą potwierdziły badania przeprowadzone m.in. przez dr Helen Fisher.

Żeby poczuć się odrobinę lepiej po rozstaniu, możesz wykorzystać kilka wskazówek zalecanych przez ekspertów. Przede wszystkim pozwól sobie na przeżywanie bólu i związanej z nim całej gamy innych uczuć. Nie jest to łatwe, ale pomoże ci w procesie zdrowienia. Słuchaj siebie, swojego ciała i nie czuj się winna, jeśli zamiast wyjścia ze znajomymi masz ochotę na oglądanie serialu i pudełko lodów. To czas, w którym wymagasz zaopiekowania i uwagi. Zainwestuj więc całą pozostałą energię w siebie i swoje zdrowie psychiczne. Jeśli potrzebujesz pomocy – zgłoś się po nią!

Ważne jest także stworzenie zdrowych granic. Dr Helen Fisher radzi, by podejść do tego jak do walki z uzależnieniem. Zacznij od wyrzucenia wszystkich pamiątek i rzeczy przypominających ci tę osobę. Nie szukaj kontaktu ze swoim byłym lub byłą, nie stalkuj w mediach społecznościowych. Nie próbuj powrotów i nie czekaj na zbliżenie, skoro ktoś postawił sprawę między wami jasno. Najlepiej nie pisz, zablokuj numer i wszystkie profile tej osoby. Oraz nie podpytuj znajomych, jak ta osoba sobie radzi. Żeby za dużo o tym nie myśleć, jak tylko odzyskasz siły, spróbuj zająć sobie czas jakimś hobby, zapisz się na kursy lub warsztaty, nadrabiaj znajomości i otaczaj się ludźmi, których obecność ci służy.

Choć czas pozwoli ci psychicznie stanąć na nogi, nie zawsze naprawi szkody jakie w organizmie wywołały stres i poczucie złamanego serca. Po tak trudnym okresie warto zrobić badania i zadbać o to, co potrzebuje opieki w naszym organizmie.


Przy pisaniu artykułu korzystałam z m.in. książki Florence Williams „Heartbreak: A Personal and Scientific Journey”, artykułów z „The New York Times”, „Glamour UK” oraz strony helenfisher.com.

--
W Glamour.pl na co dzień informujemy was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym trudnym czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. TUTAJ dowiecie się, jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie, co zrobić, żeby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach.