Rozbudowana pielęgnacja czy skrzętnie stworzony makijaż, które mogę stosować na co dzień, nie mają zastosowania w wakacyjnych warunkach. Podczas wyjazdów robię sobie od tego przerwę z dwóch powodów. Jednym są ograniczenia, które nakłada na mnie bagaż. Drugi natomiast ma bezpośredni związek ze sposobem, w jaki spędzam wtedy czas. Myślenie o rytuałach pielęgnacyjnych schodzi po prostu na daleki plan. Pomimo że z tyłu głowy podczas pakowania mam myśl, że świetnie być przygotowaną na każdą okazję, to jednak rozsądek bierze górę. Poza tym ograniczenie się do minimum nie musi się wiązać z ogromnym wyrzeczeniami. Mniejsza ilość rzecz też może spełnić 100% oczekiwań.

Krem do twarzy z filtrem SPF do wakacyjnej kosmetyczki

Jednym z najbardziej podstawowych kosmetyków w moim przypadku jest krem z filtrem SPF. Tym bardziej nie wyobrażam sobie bez niego wakacyjnego wyjazdu. Godziny spędzone na zewnątrz wymagają tego, żeby skóra otrzymała możliwie najlepsze zabezpieczenie. Z tego powodu zabiorę ze sobą krem upiększająco-ochronny Samarite Divine Skin Perfector SPF 50. Kosmetyk nawilża, zabezpiecza, a do tego jeszcze ujednolica koloryt za sprawą subtelnych pigmentów. Jego wodoodporna formuła jest wprost stworzona na upały. Nie planuję zabierać podkładu, więc będę go używać solo, ale jest dobry także pod makijaż. Może to mniej istotne, ale używanie go to przyjemność także ze względu na piękny zapach.

 

 

Balsam do ciała z filtrem SPF do wakacyjnej kosmetyczki

Ochrona przeciwsłoneczna nie kończy się na twarzy. Z tego powodu w mojej wakacyjnej kosmetyczce zawsze jest miejsce także na balsam do ciała z filtrem SPF. Na szczęście ciężkie, bielące i mocno klejące się formuły to już przeszłość. Teraz bez trudu można znaleźć taki kosmetyk, który nie musi wiązać się z wyborem mniejszego zła, a taki, który stworzy na skórze niezauważalną tarczę. Ja postawię konkretnie na mleczko do opalania Ritulas The Ritual of Karma Sun Protection Milky Spray SPF 50. Kosmetyk łatwo się aplikuje, bo ma atomizer jak mgiełka. Oprócz ochrony przeciwsłonecznej ma też Hydra-Boost Complex, który zawiera skwalan, aloes i algi. W ten sposób koi odwodnioną skórę i przywraca jej jędrność.

 

 

Zobacz także:

Żel do ciała do wakacyjnej kosmetyczki

Skoro wakacyjną kosmetyczkę muszę skompletować z głową, to wybiorę też mój ulubiony kosmetyk wielozadaniowy, a dokładnie żel aloesowy. Przebój koreańskiej pielęgnacji uratował moją skórę już wielokrotnie i może dać mi wsparcie także podczas wyjazdu. Jakiś czas temu opisałam 6 zastosowań. Niektóre z nich mogą okazać się bardzo przydatne podczas wyjazdu. Jedna tuba aloesowego żelu zastąpi mi balsam do ciała, kosmetyk po opalaniu, odżywkę do włosów i serum do skóry głowy. Idealny kosmetyk można znaleźć w ofercie wielu marek. Ja aktualnie kończę kolejne opakowanie Eveline Cosmetics Aloe Vera.

 

 

Róż do policzków i powiek do wakacyjnej kosmetyczki

Makijaż na co dzień jest dla mnie kwestią drugorzędną, więc tym bardziej będzie taki podczas wyjazdu. Ostatnio jednak po aplikacji kremu SPF lubię dodać jeszcze kilka kolorowych akcentów. Jednym z moich ulubionych kosmetyków stał się koloryzujący balsam do policzków i powiek Oio Lab Melting Blush. Wystarczy moment, żeby z jego pomocą namalować naturalne rumieńce. Dodatkowo kosmetyk ma właściwości odżywiające cerę, więc to opcja 2 w 1.

 

 

Ołówek do brwi do wakacyjnej kosmetyczki

Subtelny makijaż na co dzień tworzę nawet bez tuszu do rzęs. Używam za to kredki do brwi. Znalezienie tej jedynej nie było łatwym zadaniem. Ostatecznie pomogła mi profesjonalna makijażystka i tym sposobem kosmetykiem do makijażu, którego nie może zabraknąć w mojej kosmetyczce, stał się ołówek do brwi Lancome Brow Define Pencil. Przed wyjściem wystarczy chwila, żeby podkreślić włoski, a potem przeczesać je szczoteczką i gotowe.

 

 

Pomadka do ust do wakacyjnej kosmetyczki

Pisałam o tym, że jestem redaktorką urody i lubię make-up no make-up. Wśród kosmetyków, które lubię najbardziej, nie brakuje jednak pomadek do ust. Tych mam kilka, ale podczas wakacyjnego wyjazdu w zupełności wystarczy mi jedna. W wytypowaniu najlepszej pewnie nie pomogłoby mi nawet drzewko decyzyjne, więc po prostu zdałam się na ślepy los. Włożyłam rękę do kosmetyczki, w której było ich kilka i wylosowałam Giorgio Armani Lip Maestro (500 – Blush). To nie może być przypadek.

 

 

Woda micelarna do wakacyjnej kosmetyczki

Podczas wakacji jestem w stanie pominąć wiele etapów rutyny pielęgnacyjnej. Obejdę się bez serum i kremu pod oczy. Nie wyobrażam sobie jednak, że miałabym odpuścić odpowiednie oczyszczanie. Zmiana klimatu i wody to zawsze ryzyko, że pogorszy się stan cery. Niedokładnie oczyszczona i zapchana skóra nie jest mi zatem potrzebna. Na szczęście wiele marek ma swoje typowo podróżne wersje kosmetyków, więc na wakacje zabiorę ze sobą miniaturowe opakowanie wody micelarnej Bioderma Sensibio H2O. Jeżeli przed wyjazdem nie zdążę takiej kupić, to przeleję trochę z dużej butelki do zastępczej (takie podróżne opakowania ma w ofercie chociażby pobliski Rossmann).

 

 

Krem nawilżający do twarzy do wakacyjnej kosmetyczki

Jednym z najbardziej bazowych kosmetyków nie tylko w mojej pielęgnacji, ale w ogóle, jest krem do twarzy. W domu może zostać serum lub formuła pod oczy. Krem do twarzy jednak bezspornie musi jechać na wakacje razem ze mną. Już sama podróż potrafi nieźle dać się we znaki kondycji cery. Podczas wypoczynku też może być różnie. Z tego powodu stawiam na sprawdzoną formułę i pakuję ją do walizki. Wybór pada oczywiście na Drunk Elephant Lala Retro Whip Cream. Jestem redaktorką urody i mam suchą skórę, więc wiem, że jest to niezwykle ważne, a łuszcząca się i podrażniona cera nie jest tym, o czym chcę myśleć podczas urlopu.

 

 

Szampon do włosów w kostce do wakacyjnej kosmetyczki

Na wyjazdach zawsze najbardziej skomplikowana jest dla mnie pielęgnacja włosów. Nie jestem w stanie zabrać ze sobą wszystkich rzeczy, których używam w domu. Idę na maksymalną ilość kompromisów. Zamiast jednego z szamponów w wielkiej butli, wybieram zatem oczyszczający szampon w kostce Lush. Kosmetyk świetnie się pieni, pięknie pachnie, a do tego świetnie oczyszcza. Wsparciem po myciu zamiast klasycznej odżywki będzie żel aloesowy i to musi mi wystarczyć.

Fot. materiały prasowe

Olejek do włosów do wakacyjnej kosmetyczki

Mogę zrezygnować na pewien czas z wielu kosmetyków, ale z pewnością jednym z nich nie jest olejek do włosów. Bez niego nie ruszę się nawet na weekendowy wyjazd. Pewne jest zatem, że w mojej wakacyjnej kosmetyczce znajdzie się L’Oréal Professionnel Serie Expert Metal Detox, który jest w stanie okiełznać moje suche i puszące się włosy. Z jego pomocą naprawię braki na pozostałych etapach pielęgnacji.

 

 

Szczotka do włosów do wakacyjnej kosmetyczki

W podróż pewnie najłatwiej byłoby zabrać płaski grzebień, który nie zajmuje dużo miejsca. Ciężko jednak porzucić od tak ulubioną szczotkę. Z tego powodu na wakacje pojedzie ze mną Olivia Garden iDetangle. Łatwo mi się jej używa, bez problemu rozczesuje moje cienkie i plączące się włosy. W tym przypadku zatem nawet wyjazd i ograniczona przestrzeń nie wymuszą na mnie żadnych wyrzeczeń. Szczotka jedzie za mną.

 

 

Olejek do mycia do wakacyjnej kosmetyczki

Nie używam hotelowych kosmetyków. Nie potrzebuję niesprawdzonych formuł, które mogą wywołać alergię lub podrażnić moją skórę. W walizce muszę mieć zatem miejsce także na żel do mycia. W tym przypadku także nie będzie mi potrzebne wielkie opakowanie. Odpowiednią ilość przeleję do zastępczej buteleczki. Pod moim prysznicem stoi kilka olejków do mycia, więc może paść na marki Holika Holika, Bioderma lub CeraVe. Po prostu liczą się sprawdzone formuły, którymi mogę myć ciało i twarz.

 

 

Kosmetyk do higieny intymnej do wakacyjnej kosmetyczki

Żel lub płyn do higieny intymnej to jeden z tych kosmetyków, których zmiany nie wyobrażam sobie na wyjazd. Potrzebuję sprawdzonej i zaufanej formuły. Z tego powodu nie szukam czegoś nowego, a pakuję do walizki przelany w mniejsze opakowanie żel do higieny intymnej Hagi, którego używam już od jakiegoś czasu.

Fot. materiały prasowe

W kosmetyczce znajdzie się też miejsce na szczoteczkę i pastę do zębów. Te jednak znacznie lepiej dobrać z pomocą stomatologa, niż redaktorki urody.