Robert Choiński poleca: „Chemtrails over the Country Club” - Lana Del Rey

Teorie spiskowe, astrologia, religia, przyjaciele, rodzina, dom… Motywy, które Lana Del Rey poetycko kontrastuje ze sobą w tytułowym singlu ze swojego siódmego studyjnego albumu mogą początkowo wywołać wrażenie lirycznego chaosu. Przesłanie tego kawałka jest jednak o wiele prostsze, niż może się wydawać. Znana z gloryfikowania starego Hollywood gwiazda dojrzewa tutaj do myśli, że tak naprawdę bardziej niż sławy i pieniędzy pragnie w tym momencie prostego życia na przedmieściach w otoczeniu swoich przyjaciółek i ukochanego rodzeństwa (o których zresztą w dużej mierze opowiada ta płyta). Czy jednak jest ono pisane komuś o tak „nadaktywnym, ekscentrycznym umyśle”, jak mówi sama o sobie? Nie jestem stuknięta ani nieszczęśliwa, jestem po prostu dzika – wyznaje już w pierwszej zwrotce.

„Chemtrails over the Country Club” ujmuje mnie nie tylko warstwą tekstową. Muzycznie jest kontynuacją świetnie przyjętego przez krytyków, recenzentów i fanów krążka „Norman Fucking Rockwell!”, nawiązującego do popu lat 70. i amerykańskiego folku. Szczególnie podoba mi się wydłużone, instrumentalne outro, czyli rzadko spotykana rzecz we współczesnych hitach z list przebojów, których długość rzadko przekracza trzy minuty.

Gorąco polecam odkryć lub przypomnieć sobie ten kawałek, zwłaszcza w połączeniu z naprawdę dobrym teledyskiem.

Anna Jastrzębska: „Sandman” - A$AP Rocky

„Sandman” to bonusowa piosenka wydana w ramach reedycji debiutanckiego albumu A$AP Rocky'ego  „Live.Love.A$AP”, która swoją premierę miała 29 października 2021 roku. Od tego momentu trudno mi się przestawić na coś innego. A fakt, że utwór jest wykonywany najprzystojniejszego rapera w historii? Nie wpływa na moją ocenę. Skąd w ogóle ten pomysł?

Paulina Klepacz poleca: „Introvert” - Little Simz

Koniecznie do słuchania z fantastycznym wideo, którego część rozgrywa się w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie. Little Simz, jak dla mnie, śpiewa o byciu introwertyczką, świecie swoich wewnętrznych przeżyć, ale tam w niej kłębi się cały niepokój utkany z tego, jak wyglądają dzisiejsze czasy. Trudno w nich być introwertyczną osobą, odciąć się od tego, w jakich czasach przyszło nam żyć. Jesteśmy atakowane i atakowani przez kolejne niepokoje polityczne, dyskryminacja wciąż ma się dobrze, pandemia robi swoje… Strach, niepewność to nasza codzienność. Wszyscy to mocno odczuwamy. Ten wewnętrzny zamęt, o którym śpiewa Simz, to odbicie tego, co na zewnątrz. Padają tu mocne słowa, które w nas zapadają, zwłaszcza podbite odpowiednimi dźwiękami, które grają na naszych emocjach. Królestwo płonie (…) Widzę grzeszników w kościele czy Jestem czarną kobietą i jestem dumna – śpiewa Simz i dodaje w kolejnym wersie, że we wspólnym działaniu ponad podziałami tkwi nasza siła i szansa na zmianę. W tym utworze jest moc – gniew, siła, niezgoda…


Z polskich utworów obok „Barbarki” Marii Peszek – chwytającej za gardło o pedofilii w polskim Kościele, zachwyciła mnie też Natalia Nykiel z „Epoką X”. Minimalistyczny utwór, minimalistyczny teledysk, ale o mocnym przekazie, skłaniającym do refleksji, pokazujący, że apokalipsa jest tu i teraz, że wcale nie musi objawiać się hukiem. Ten utwór jest tak bardzo o naszym dzisiaj, o naszych lękach. Mimo wszystko nie jest totalnie smutny i dołujący – bo przecież mimo wszystko żyjemy, kochamy, idziemy do przodu, adaptujemy się do nowych warunków, do życia w nieustannej niepewności. Niepewność to grunt.

Magda Matuszek poleca: „OK Boomer” - Fisz Emade Tworzywo

Po prostu posłuchajcie. Ja nie mam nic do dodania.

Zobacz także:

Agnieszka Oleszek poleca: „Your Power” - Billie Eilish

Wytypowanie najlepszych piosenek z XX wieku w moim przypadku jest dużo łatwiejszym zadaniem niż wybór jednej z 2021 roku. Muzyka współczesna to obcy mi temat, a palce u rąk w zupełności wystarczą mi do policzenia artystów, których twórczości jest mi w miarę znana. Na piosenki, które miały niedawno swoją premierę, trafiam zatem przypadkiem za sprawą muzyki usłyszanej na pokazie mody, w filmie lub z ciekawości, która często bardziej niż ich samych, dotyczy stojących za nimi wykonawców. Ostatnio byłam pod wrażeniem Billie Eilish, która po raz kolejny podjęła się ważnego tematu. Do tej pory zabierała już głos na temat body-shamingu, poruszała kwestię slut-shamingu oraz ciałopozytywności, a teraz dodała do tego jeszcze mocny komentarz na temat wpływu pornografii na młodych odbiorców. To doprowadziło mnie do jej tegorocznego albumu „Happier Than Ever” i dość nietypowej jak na nią, bo dość lirycznej piosenki „Your Power”. Artystka porusza w niej temat władzy, którą można mieć nad kimś w związku oraz tego, jak łatwo jej nadużyć.

Ewa Stępień poleca: „Tangerine Dream” - Snoh Aalegra

To niełatwe zadanie: wybrać jedną piosenkę, która była moim hitem w 2021 roku. Zwłaszcza że Spotify jest używany przeze mnie o prawie każdej porze dnia czy momencie. W pracy, podczas jazdy samochodem, w trakcie robienia zakupów czy pod prysznicem. Jeśli już mam się zdecydować, to jako pierwsza do głowy przyszła mi Snoh Aalegra i jej „Tangerine Dream”. Szwedzka artystka wydająca albumy w wytwórni Jay'a Z, Roc Nation, nazywana jest nową wersją Sade. I coś w tym jest, ale Snoh ma o wiele bardziej współczesny rys, mimo śpiewania romantycznych ballad. Na jej płytach znajdziecie też hot nazwiska, to m.in. Tyler, the Creator, czy Pharrell Williams.

Dlaczego „Tangerine Dream”? To bardzo klimatyczny utwór, subtelny, ale nasycony emocjami. Ta pierwsza iskra, spotkanie, pocałunki, a potem związek i uczucia z tym związane. Kawałek świetnie brzmi na słuchawkach, jak i puszczony na cały regulator - w tym miejscu chciałam przeprosić moich sąsiadów, którzy byli torturowani tym utworem przez ostatnich kilka miesięcy. Niestety wszystko wskazuje na to, że jeszcze się od niego nie uwolniłam.

Asia Twaróg poleca:  „Za krótki sen” - Daria Zawiałow, Dawid Podsiadło

Co sezon tworzę nowe playlisty na Spotify z utworami, których słucham w danym momencie najchętniej. Aktualna została zdominowana przez piosenki z (niesamowitego!) albumu „Wojny i Noce” autorstwa Darii Zawiałow, na czele z „Za krótkim snem”. Tym razem popularna wokalistka połączyła siły z Dawidem Podsiadłą. Wspólnie stworzyli przepiękną opowieść. Zachwycam się tekstem, jak również melodią. Spodoba się fankom oraz fanom delikatnych brzmień w stylu lat 80. i nie tylko.

Kasandra Zawal poleca: „2:00” - Sanah

Piosenką roku 2021 roku był dla mnie kawałek „2:00” autorstwa Sanah – artystki, którą odkryłam w roku ubiegłym. Jako fanka poezji śpiewanej (Geppert, Umer, German, Grechuta, Niemen, Kaczmarski i… wielu, wielu innych) nie mogłam obok jej talentu przejść obojętnie.  Jest to bowiem świeża, uwspółcześniona odsłona tego rodzaju muzyki. Proste teksty w połączeniu z pięknymi melodiami wpadają w ucho i przez długi czas nie chcą wyjść z głowy.

Tej melancholijnej ballady najczęściej słuchałam wieczorami, w towarzystwie ulubionej świeczki, palo santo i kubka gorącej czekolady. Niezmiernie cieszy fakt, że polska scena muzyczna coraz częściej raczy nas takimi perełkami. Niesamowity talent wokalny Sanah w połączeniu z jej słuchem absolutnym - oto duet idealny. Słuchając niektórych, szczególnie nostalgicznych, piosenek tej wokalistki, możemy na moment przenieść się do innego świata. I dokładnie tego było mi trzeba w 2021 roku.