Rok to sporo czasu na testowanie kosmetyków. Przez 12 miesięcy używałam niezliczonej ilości specyfików, które miały poprawić kondycję mojej skóry. Ostatecznie postanowiłam ograniczyć się do 9 najlepszych. Okazało się, że to wcale nie było łatwe zadanie. O wyborze formuł do poniższego zestawienia często decydowały detale. Nie chciałam bowiem powtarzać marek, co już eliminowało pewne kosmetyki na starcie, kiedy miałam wytypowanego konkretnego ulubieńca. Skupiałam się też całościowo na tym, co mi dały, a więc łączyłam efekty i przyjemność z używania. Ostatecznie na blacie ustawiłam znacznie więcej opakowań, niż założone 9. Najlepsze kosmetyki do pielęgnacji, które trafiły do mojej kosmetyczki w 2023 roku, to zatem ściśle wyselekcjonowani finaliści. Takie formuły, które będą mi towarzyszyć również w kolejnych latach.

Krem pod oczy Medik8 Advanced Night Eye

Wiele kosmetyków, które znalazły się na liście moich ulubieńców 2023, opisywałam już w dedykowanych im recenzjach. Dobrym przykładem jest krem pod oczy. Medik8 Advanced Night Eye to bogata formuła, która spełniła wiele z moich oczekiwań. Najważniejsza w przypadku kosmetyków pod oczy w moim przypadku jest formuła, która nie będzie ich podrażniać. Mam wrażenie, że opisywanie ich jako wrażliwych to grube niedopowiedzenie. Czasami od razu, a innym razem po kilku tygodniach stosowania, moje oczy zaczynają piec i łzawić i wtedy moje kontakty nawet z najlepszą formułą od razu muszą się zakończyć. Krem pod oczy Medik8 Advanced Night Eye nie podrażnił ich jednak ani w początkowej fazie testów, ani później. Po testach zaobserwowałam zmianę w trzech obszarach. Kosmetyk nawilżył skórę, ujędrnił ją i lekko zredukował cienie.

 

 

Skład kremu Medik8 Advanced Night Eye:

  • Midnight Repair Complex to kompleks peptydów, który zapobiega uszkodzeniom komórek skóry.
  • N-acetyloglukozamina to składnik, który działa w synergii ze stosowanym na noc retinolem, w celu zwiększenia produkcji kwasu hialuronowego.
  • Hesperydyna naturalnie występująca w owocach cytrusowych odpowiada za poprawę krążenia krwi, a także wzmacnia ściany naczyń włosowatych, co pozwala rozjaśnić skórę wokół oczu.
  • Matrixyl 3000 to kombinacja peptydów stymulujących produkcję kolagenu. Odpowiada za ujędrnienie skóry.
  • Kofeina pomaga zmniejszyć wielkość naczyń krwionośnych, co przekłada się na rozjaśnienie cieni pod oczami.

Fot. archiwum prywatne

Krem do twarzy Charlotte Tilbury Charlotte’s Magic Cream

Pisałam o rozświetlającym trio Charlotte Tilbury. Wtedy opisałam, jak razem działają tonik, serum i krem tej marki. Tym razem chodziło mi jednak o skupienie się na pojedynczych formułach, żeby na listę trafiły różnorodne propozycje. Na swojego ulubieńca bez chwili zastanowienia wytypowałam krem do twarzy Charlotte’s Magic Cream. Kosmetyk po raz pierwszy został użyty, żeby wspomóc matową, zmęczoną skórę modelek na tygodniach mody. Ta informacja była dla mnie świetną rekomendacją, bo na swoim przykładzie mogę potwierdzić, że to nie są problemy, z którymi borykają się tylko modelki. Formuła bardzo dobrze sprawdza się w codziennej pielęgnacji mojej suchej i często pozbawionej życia cery, która dzięki niemu po ciężkim dniu przechodzi metamorfozę. W dodatku krem jest na tyle uniwersalny, że używam go na noc i na dzień – w dni bez makijażu i pod make-up.

 

Zobacz także:

 

Skład kremu Charlotte Tilbury Charlotte’s Magic Cream:

  • Mieszanka peptydów dba o jędrność skóry.
  • Witaminy C i E to w tym przypadku rozjaśniający tandem, który dba o ujednolicenie kolorytu.
  • Olej różany, który jest źródłem naturalnego kwasu linolowego, odpowiada za odżywienie.
  • Kwas hialuronowy nawilża, a dodatkowo wspiera go w tym ekstrakt z kwiatów frangipani.
  • Olej kameliowy nawilża i odżywia cerę, a przy tym nadaje jej promienny wygląd.
  • Aloes nawilża i wygładza.
  • Masło shea odżywia i zmiękcza skórę.

Fot. archiwum prywatne

Tonik Oio Lab Fulvic Ionic

Nie ukrywam, że Oio Lab to moja ulubiona polska marka kosmetyczna. Nie zdarzyło mi się jeszcze przetestować od nich czegoś, co nie zrobiłoby na mnie wrażenia. Tonik Oio Lab Fulvic Ionic jest dedykowany zarówno do twarzy, jak i skóry głowy. Testy zaczęłam od tego pierwszego. Okazało się, że kosmetyk ma działanie, za które bardzo cenię sobie Oio Lab The Forest Retreat, a więc wspaniale wycisza cerę i dba o poprawę jej ogólnej kondycji. Używam go jako drugi etap pielęgnacji po oczyszczaniu. Rozpylam bezpośrednio na twarzy i rozmasowuję obiema rękami. Dzięki czemu odnoszę podwójną korzyść, bo nie tylko daję skórze to, czego potrzebuje, ale jeszcze mam przyjemny akcent po całym dniu, bo jest to element wieczornej rutyny. Sporny w przypadku tego kosmetyku może być tylko zapach. W bezalkoholowej formule bazującej na naturalnych składnikach po prostu nie było miejsca dla perfum. Zapach wynika zatem tylko z zastosowanych komponentów. Dla mnie obecnie jest raczej neutralny. Szybko się do niego przyzwyczaiłam.

 

 

Skład toniku Oio Lab Fulvic Ionic:

  • 65 mikro i makroelementów – odpowiada za dostarczenie biodostępnych minerały, elektrolitów i pierwiastków śladowych, które dbają o zdrowie skóry.
  • Kwas fulwowy – silny przeciwutleniacz działa nie tylko odmładzająco, ale również regenerująco. Pozwala także na lepsze wchłanianie pozostałych składników.
  • Bioferment z minerałów (cynku, żelaza, krzemu, miedzi i magnezu) – odżywia, a przy tym jeszcze skutecznie wzmacnia ochronę antyoksydacyjną.

Fot. archiwum prywatne

Balsam do ust Śliwka Ministerstwo Dobrego Mydła

2023 rok był przełomowy w pielęgnacji moich wiecznie spierzchniętych i popękanych warg. Po przetestowaniu niezliczonej ilości kosmetyków nawilżających w końcu trafiłam na ten jedyny, który działa. Nie rozstaję się z nimi prawie wcale. Stoi obok nawet teraz, kiedy piszę te słowa. Na szczęście jednak wcale nie wymaga aplikacji co chwilę. Nałożony raz działa przez wiele godzin. Czasami jednak traktuję go po prostu jako beauty przekąskę. Moim numerem jeden jest Śliwka Ministerstwa Dobrego Mydła. Opakowanie, które wygląda jak dezodorant w sztyfcie, skrywa najlepszą z najlepszych formuł, którą stale komuś polecam. Dzięki niej zapomniałam o pękających wargach i zaczęłam częściej malować usta, bo nie powstrzymują mnie przed tym sterczące skórki, już ich nie mam. Dodatkowym plusem jest też jego wydajność. Stosuję go już ponad 3 miesiące i dalej jeszcze nie odkręcałam sztyftu mocniej, bo cały czas korzystam z pierwszej warstwy.

 

 

Skład balsamu do ust Śliwka Ministerstwo Dobrego Mydła:

  • nierafinowane masło kakaowe,
  • nierafinowany wosk pszczeli żółty,
  • masło illipe,
  • masło shea,
  • nierafinowany olej z pestek śliwy,
  • nierafinowany olej z rącznika,
  • mieszanka olejów roślinnych dobrana z uwagi na zawartość kwasów Omega 3 i 6,
  • aromat,
  • witamina E (tokoferol),
  • olej z nasion słonecznika,
  • trójgliceryd kaprylowo-kaprynowy,
  • olej z otrąb ryżowych,
  • skwalan z oliwek,
  • wosk z otrąb ryżowych,
  • wosk z owoców sumaka,
  • wosk słonecznikowy,
  • olej z lnicznika siewnego,
  • stabilizowana forma witaminy A,
  • stabilizowana forma witaminy C,
  • limonen,
  • kwas cytrynowy.

Fot. archiwum prywatne

Żel oczyszczający Jan Marini C-ESTA Cleansing Gel

Wysoka cena i świetne działanie nie zawsze idą w parze. W przypadku kosmetyków Jan Marini jednak doskonale wiadomo, za co się płaci. Markę poznałam w tym roku. Pierwszym kosmetykiem, jaki trafił w moje ręce, był żel oczyszczający Jan Marini C-ESTA Cleansing Gel. To był zachwyt od pierwszego użycia. Ten luksusowy kosmetyk robił na mnie tylko coraz większe wrażenie. Zaczęło się od pięknego zapachu (cytrusowego), potem okazało się, że świetnie się pieni (przez to używa się go niewiele i wystarcza na długo), a jego konsystencja jest niezwykle przyjemna dla skóry, co sprawia, że codzienne mycie twarzy to coś, na co się czeka. Po wykonaniu oczyszczającego masażu i spłukaniu kosmetyku cera jest niezwykle przyjemna w dotyku i gotowa na przyjęcie kolejnych kosmetyków. Pierwszy etap rutyny pielęgnacyjnej jest dla mnie bardzo ważny. Wiem, że bez niego dobrze nie zadziałają kolejne kosmetyki. Mam też ogromne znaczenie w kontekście ewentualnych wyprysków. Żel oczyszczający Jan Marini C-ESTA Cleansing Gel ratuje mnie zatem na wielu polach.

 

 

Skład żelu oczyszczającego Jan Marini C-ESTA Cleansing Gel:

  • Witamina C w formie palmitynianu askorbylu – pomaga wyrównać koloryt i wspiera walkę z niedoskonałościami.
  • DMAE – zwiększa napięcie mięśniowe i dzięki temu ujędrnia skórę.

Fot. archiwum prywatne

Krem SPF Lancome UV Expert Youth Shield Milky Bright

W wakacje mocno przyłożyłam się do testowania kremów SPF. Był to mój urlopowy projekt, bo wtedy miałam dobre warunki i dostateczną ilość czasu, żeby skupić się na różnych aspektach działania konkretnych specyfików. Ostatecznie numerem jeden został krem SPF Lancome UV Expert Youth Shield Milky Bright. Miał on bowiem wszystko, czego mogę oczekiwać od kosmetyku chroniącego przed promieniowaniem słonecznym. Nie bieli skóry i daje jej efekt glow. Nie roluje się, więc z powodzeniem może być używany pod makijaż. Nie zapycha skóry, co sprawia, że nie trzeba się obawiać wyprysków. Miłym dodatkiem jest także jego zapach. Jestem sentymentalna, a on pachnie jak emulsja do opalania z mojego dzieciństwa. Nie zmieniłabym w nim nic.

 

 

Kluczowa dla działania kremu Lancome UV Expert Youth Shield Milky Bright jest obecność filtrów SPF 50 PA++++, które dają wysoką ochronę przeciwsłoneczną.

Fot. archiwum prywatne

Maska do twarzy Eisenberg Masque Tenseur Remodelant

Maski do twarzy to kosmetyki, o których pamiętam coraz częściej. W 2023 roku poznałam 5, które świetnie sprawdzają się w przypadku mojej suchej skóry. Wybór jednej nie był zatem taki oczywisty. Postawiłam jednak na Eisenberg Masque Tenseur Remodelant. Wracam do niej z przyjemnością i za każdym razem z zadowoleniem podziwiam efekty jej działania, na które muszę czekać jedynie 15 minut. Dodatkowo maskę można używać na 3 sposoby. Jako intensywną kurację przez 8-15 dni. Dla potrzymania efektu 1-2 razy w tygodniu lub w formie ekspres maski przed szczególnymi okazjami. U mnie sprawdza się w tym drugim wydaniu, ale planuję w najbliższym czasie sprawdzić też pierwszy wariant. Maska ma lekką formułę, która przypomina krem. Po nałożeniu na twarz wygląda właśnie jak grubo nałożony krem, który się nie wchłoną. Kiedy jednak idę ją zmyć po 15 minutach, to moja skóra wygląda tylko jakby była zalaminowana błyszczącym filmem. Jej obecność bardziej czuć podczas zmywania niż widać na chwilę przed nim. Po pozbyciu się resztek kosmetyku cera jest świetlista, nawilżona i sprężysta. Bardzo lubię ten efekt. Plusem jest też delikatny i przyjemny zapach.

 

 

Skład maski do twarzy Eisenberg Masque Tenseur Remodelant:

  • Formuła Trio-Molecular® – ułatwia przenikanie substancji czynnych do skóry, poprawia dotlenienie komórek skóry, a także jędrność i sprężystość skóry.
  • Wyciąg z zielonej herbaty i witamina E – działają przeciwstarzeniowo.
  • Olej z winogron – odżywia, nawilża i napina kontury twarzy.
  • Witamina A – ujędrnia.

Fot. archiwum prywatne

Serum nawilżające Kiehl’s Ultra Pure High-Potency

Nawilżanie jest bardzo ważne w pielęgnacji mojej suchej skóry. W podsumowaniu kosmetyków, które trafiły do mojej kosmetyczki w 2023 roku i już w niej zostaną, nie mogło zabraknąć także serum o takiej mocy. Wybór padł na Kiehl’s Ultra Pure High-Potency z 1,5% kwasem hialuronowym. To jeden z tych kosmetyków, który nie każe czekać na efekty. Zaraz po zastosowaniu czuć i widać różnicę. Wodnista konsystencja dość szybko się wchłania i sprawia, że cena jest bardziej gładka i emanuje zdrowym blaskiem. Nie wyczuwam żadnego zapachu, więc sprawdzi się także w przypadku osób wrażliwych na ten dodatek w kosmetykach. Dodatkowo podkreślę, że formuła służy mi jako baza pod krem, co pozwala mi potęgować efekty tak potrzebne mojej skórze.

 

 

Skład serum nawilżającego Kiehl’s Ultra Pure High-Potency:

  • 1,5% kwas hialuronowy – to główny składnik odpowiedzialny za działanie kosmetyku. Nawilża i ujędrnia skórę.

Fot. archiwum prywatne

Olejek do ciała Slaap Body Map

Jestem redaktorką urody, która ma suchą skórę, więc stale szukam nowych kosmetyków, które pozwolą mi poprawić jej kondycję. Jako wielka fanka oleistych formuł często stawiam po prostu na olejki do ciała. W 2023 roku wypróbowałam ich wiele. Takich, które zrobiły na mnie wrażenie, było więcej niż jeden. Z tego powodu wytypowanie najlepszego z najlepszych zajęło mi chwilę, ale ostatecznie wybrałam olejek do ciała Slaap Body Map. Uwielbiam go z dwóch powodów. Pierwszym i najważniejszym jest oczywiście efekt, który daje po zastosowaniu. Skóra staje się gładka i bardziej napięta. Dodatkową przyjemność podczas użytkowania sprawia mi też jego zapach. Pachnie jak cukierki nimm2. Idealnie sprawdza się też do masażu, jeżeli macie akurat pod ręką kogoś, kto mógłby go wykonać, to polecam.

 

 

Skład olejku do ciała Slaap Body Map:

  • Wąkrotka azjatycka – działa ujędrniająco i przeciwutleniająco, a do tego jeszcze odżywia.
  • Olej jojoba – działa nawilżająco, a do tego to naturalny emolient, który tworzy na skórze ochronną barierę odpowiedzialną za utrzymanie elastyczności i sprężystości.
  • Olejek z grejpfruta – stymuluje krążenie krwi, co jest pomocne przy redukcji cellulitu. Poprawia napięcie skóry.
  • Olej z awokado – bogaty w witaminy A, D, E i K oraz zdrowe tłuszcze, nawilża i odżywia skórę, nadając jej miękkość i elastyczność.
  • Olej z nasion CHIA – bogaty w kwasy omega-3, witamin i minerały odżywia, poprawia elastyczność i regeneruje skórę. Jest także silnym antyoksydantem.
  • Olej z wiesiołka – bogaty w kwasy tłuszczowe omega-6, w tym kwas gamma-linolenowy (GLA), odżywia, nawilża i wspomaga naturalne procesy regeneracyjne skóry.

Fot. archiwum prywatne