„Bridgertonowie”: 2. sezon już wkrótce

2. sezon przeboju Netflixa „Bridgertonowie” coraz bliżej. Jak zapowiadają twórcy serii, w kontynuacji hitu możemy spodziewać się jeszcze więcej elektryzującej erotyki niż w poprzedniej odsłonie (która – umówmy się – nie była pod tym względem uboga). Wiadomo, że fabuła oddali się od kluczowych dotychczas postaci Daphne Bridgerton (Phoebe Dynevor) i Simona Basseta (Regé-Jean Page). Tym razem produkcja skupi się na związkowych perypetiach Anthony'ego Bridgertona, który zostaje uwikłany w miłosny trójkąt z siostrami Kate i Edwiną Sharma, granymi przez Simone Ashley i Charithrę Chandran.

Anthony– najstarszy rodzeństwa Bridgertonów – po śmierci ojca staje się głową rodziny. W poprzednich odcinkach dał się poznać jako czarujący kobieciarz, rozdarty wewnętrznie między uczuciami a poczuciem obowiązku. Showrunner „Bridgertonów”,  Chris Van Dusen, mówi:

 W pierwszym sezonie chciałem całkowicie złamać Anthony'ego, abyśmy mogli go złożyć na nowo w drugim.

W postać, o której mowa, wcielił się brytyjski aktor Jonathan Bailey. 33-latek udzielił ostatnio wywiadu dla magazynu „GQ”, w którym opowiedział o tym, z czym musiał zmierzyć się na planie najnowszych odcinków.

Myśl, że „Bridgertonowie” znów się pojawią, sprawia, że usuwa mi się grunt pod nogami. To dość przerażające – zdradził na start.

Jonathan Bailey o toksycznej męskości i byciu gejem

W rozmowie z „GQ” Bailey ujawnił, że największym wyzwaniem było dla niego skonfrontowanie się z toksyczną męskością, która ucieleśniła się w jego bohaterze. Negatywne cechy osobowości Anthony'ego – uważa Jonathan – pokazują człowieka opłakującego stratę, a jednocześnie starającego się unieść swoją rolę. Gwiazdor wyjaśnił, że by wejść w buty swej postaci, musiał „myśleć o uroku” Anthony’ego oraz o tym, „co to znaczy być rozpustnikiem i jaką w tym rolę odkrywają jego niepokój i nienawiść do samego siebie”.

Mówiąc o swej kreacji, aktor nawiązał także do osobistych doświadczeń. Jakiś czas temu Jonathan Bailey dokonał coming outu jako gej, ale u początków swej kariery obawiał się ujawnić swą tożsamość seksualną. Wracając myślami do tamtego czasu 33-latek wspomniał, jak podczas pracy nad pilotem jednego z seriali, jego kolega po fachu usłyszał:

Są dwie rzeczy, o których nie chcemy wiedzieć: czy jesteś alkoholikiem, czy gejem.

Ta myśl została z Baileyem na wiele lat, doprowadzając do tego, że aktor „dla dobra swej kariery” skrzętnie ukrywał własną seksualność. Na szczęście w końcu zrozumiał, co jest priorytetem w życiu. Postawił na prawdziwe szczęście i własną prawdę. 

Doszedłem do punktu, w którym pomyślałem; pieprzyć to. Bardziej niż dostać rolę chcę móc publicznie trzymać mojego chłopaka za rękę lub zamieścić zdjęcie swojej twarzy na Tinderze bez martwienia się o konsekwencje.

Od czasu premiery „Bridgertonów” na Netfliksie do przystojnego Baileya wzdychają miliony: zarówno kobiet, jak mężczyzn. Aktor zżyma się jednak, gdy ktoś nazywa go „symbolem seksu”. Myślenie o sobie w takich kategoriach uważa za krindż.

Zobacz także:

--

W Glamour.pl na co dzień informujemy was o trendach, stylu życia, rozrywce. Jednak w tym trudnym czasie część redakcji pracuje nad treściami skupionymi wokół sytuacji w Ukrainie. TUTAJ dowiecie się, jak pomagać, sprawdzicie, gdzie trwają zbiórki i przeczytacie, co zrobić, żeby zachować równowagę psychiczną w tych trudnych okolicznościach.