„Heaven in Hell”: Boczarska i Susinna jako zakazani kochankowie

Magdalena Boczarska, prywatnie partnerka Mateusza Banasiuka, została obsadzona w pierwszoplanowej roli w najnowszej produkcji twórców „365 dni”. W dziele Tomasza Mandesa, reżysera ekranizacji erotyku Blanki Lipińskiej, aktorkę zobaczymy u boku Simone’a Susinny (czyli przystojnego Nacho z „365 dni: Ten dzień”). Od momentu, gdy światło dziennie ujrzał pierwszy teaser „Heaven in Hell”, produkcja budzi ogrom emocji. Bo powiedzieć, że zapowiada się hot, to nie powiedzieć nic.

Premiera filmu opowiadającego o „zakazanej miłości” pomiędzy kochankami, w których wcielili się Boczarska i Susinna, pierwotnie planowana była na jesień bieżącego roku (zgodnie z deklaracjami producenta miała rozpalić zimne miesiące). Finalnie trafi do kin w lutym 2023 roku. W oczekiwaniu na premierę partner odtwórczyni głównej roli zdradził, jak czuje się z faktem, że jego ukochana wystąpiła w odważnym romansie.  

Mateusz Banasiuk o zazdrości o Magdę Boczarką i Simone'a Susinnę

Mateusz Banasiuk w rozmowie z „Pudelkiem” przyznał, że niezbyt dobrze zniósł ten filmowy projekt Magdaleny. Wyzwaniem okazało się zapanowanie nad zazdrością, która pojawiła się podczas kręcenia pikantnych scen pomiędzy Boczarską i Susinną. Jak stwierdził aktor, sprawy nie ułatwiał fakt, że filmowy kochanek jego partnerki jest dobrze zbudowanym, niebieskookim modelem. 

Oczywiście, że jestem zazdrosny. Zwłaszcza o takiego przystojnego faceta jak Simone Susinna. To nie są łatwe sceny do zagrania dla aktorów. Wyobraź sobie stworzyć w takich okolicznościach, kiedy jest mnóstwo osób z ekipy, coś magicznego i jakąś namiętność, bliskość. To jest cholernie trudne zadanie – mówił 37-latek.

Gwiazdor „Płynących wieżowców”, którego już wkrótce będzie można oglądać na wielkim ekranie w filmie „Nie cudzołóż i nie kradnij”, przyznał, że jako aktor rozumie specyfikę tej pracy. Zaznaczył jednak, że relacje damsko-męskie na planie nie są pozbawione ryzyka.

To nie jest łatwy zawód dla partnerów spoza branży. Na szczęście jeśli uprawia się ten sam zawód, to tu wydaje mi się, że jest dużo więcej zrozumienia na takie sytuacje – skwitował Banasiuk.