Pierwsze oficjalne informacje o kontynuacji „Seksu w wielkim mieście” wywołały skrajne emocje wśród fanek i fanów na całym świecie. Część z nich cieszyła się, że pozna dalsze losy Carrie Bradshaw (w tej roli Sarah Jessica Parker) oraz jej przyjaciółek. Nie brakowało jednak osób, które podchodziły do tego pomysłu z dystansem. Sceptyczki i sceptycy obawiali się, że twórczynie i twórcy nie nagrają ponownie czegoś tak dobrego (przynajmniej jak na tamte czasy) jak oryginalna wersja produkcji, poza tym twierdzili, że format po prostu się wyczerpał, a główna bohaterka, a właściwie jej styl życia, nawyki czy nawet podejście do relacji z mężczyznami oraz seksu straciły na aktualności. Potem okazało się, że w „I tak po prostu” zabraknie Samantny Jones (Kim Cattrall), czyli ulubionej postaci wielu, naprawdę wielu widzek i widzów. To z kolei wywołało lawinę spekulacji, że w nowych odcinkach ze świata „Seksu w wielkim mieście” zabraknie... seksu. Po premierze było tylko gorzej. Pierwszy sezon serialu, który ujrzał światło dzienne w grudniu 2021 roku, zebrał mieszane recenzje. Fabuła okazała się mocno średnia, a brak wspomnianej bohaterki – jeszcze bardziej odczuwalny niż przewidywałyśmy. 

Mimo to podjęto decyzję o stworzeniu drugiego sezonu. I wszystko wskazuje na to, że błagania fanek oraz fanów „SATC” zostały wysłuchane, a co za tym idzie: że produkcję da się jeszcze uratować. Na przełomie maja i czerwca 2023 (czyli niespełna miesiąc przed premierą nowej serii) w mediach pojawiły się informacje, według których Kim Cattrall jednak wystąpi w „And Just Like That”. Jak dowiedziałyśmy się z serwisu „Variety”, twórczynie i twórcy przygotowali jedną scenę z udziałem gwiazdy, w której kreowana przez nią postać będzie rozmawiać przez telefon z Carrie Bradshaw. Podobno została ona nakręcona w marcu tego roku w Nowym Jorku, a Kim Cattrall robiła wszystko, by utrzymać ten fakt w tajemnicy. Aktorka przyjechała na plan serialu samochodem z zaciemnionymi szybkami, poza tym ukryła swoją tożsamość. Co więcej, przed, podczas, a także po ujęciach nie spotkała się z resztą obsady, na czele z SJP czy showrunnerem produkcji – Michaelem Patrickiem Kingiem

Choć, jak wspomniałyśmy, czeka nas tylko jedna scena z udziałem Kim Cattrall w roli Samanthy Jones w drugim sezonie „I tak po prostu”, wierzymy, że nawet to może uratować serial od HBO Max. Powód? Przygotowałyśmy ich (aż) pięć. Oto one:

Samantha Jones wierzyła w prawdziwą przyjaźń między kobietami

Carrie, Miranda i Charlotte były dla niej jak rodzina. Samantha wiedziała, że w najcięższych dla niej momentach, jak choćby choroba (bez względu na to, czy była to grypa, czy nowotwór), nie jest sama. Swoim przyjaciółkom nie szczędziła także gorzkich słów. Ale czy właśnie nie o szczerość i zaufanie chodzi w prawdziwej przyjaźni? 

Jeśli nie ma się tobą kto zaopiekować – nic nie masz.

Samantha Jones lubiła seks. I nie wstydziła się tego

Nie jest tajemnicą, że Samantha Jones lubiła seks. I to bardzo. Wiele kobiet ma tak samo, ale boi się/wstydzi do tego przyznać. Nie umie też otwarcie rozmawiać o seksie – w sypialni i poza nią. Bohaterka, w którą wcieliła się Cattrall nie miała z tym problemu. Wiedziała doskonale czego chce w łóżku, a czego nie. Nic, tylko brać z niej przykład.

Ten, kto ma sukcesy w łóżku, ma sukcesy w życiu.

Samantha Jones nie bała się stawiać siebie na pierwszym miejscu

Zauważył to jeden z fanów SATC który na wieść o nowym sezonie serialu napisał na Twitterze: Absolutnie uwielbiam Seks w wielkim mieście i chociaż smutno mi, że Samantha nie wróci, to przyklaskuje robieniu tego, do dla ciebie najlepsze i myślę, że to świetny przykład stawiania sienie na pierwszym miejscu. Dobra robota, @KimCattrall. Aktorka polubiła ten post. My też to lubimy!

Ja też cię kocham, Richard, ale siebie kocham bardziej.

Samantha Jones nie przejmowała się tym, co myślą o niej inni

Za to podziwiałyśmy ją chyba najbardziej. Samantha Jones znała swoją wartość – wiedziała, że jest atrakcyjna, inteligentna, umie zjednać sobie ludzi i osiągać sukcesy. Dlatego nieszczególnie interesowało ją to, kiedy ktoś miał jej coś do zarzucenia. Wiedziała bowiem, że wszystko co mogła zrobić, zrobiła w zgodzie z samą sobą.  

Zobacz także:

Nikt nie ma prawa mnie krytykować. Będę obci****a, komu zechce, dopóki oddycham i jeszcze mogę klęczeć!

Samantha Jones żyła według własnych zasad

Last but not least... Samantha Jones unikała angażowania się w związki jak ognia. I nikt nie mógł jej tego zabronić. Nie każda kobieta musi mieć męża, tak jak nie każda musi mieć kochanka. Ale może mieć ich też wielu. 

Koniec z kochaniem… Wracam do kochanków.

Dopisałybyście / dopisalibyście coś do naszej listy?