Emma wpada na Dexa podczas suto zakrapianej imprezy z okazji zakończenia szkoły. On, rasowy przystojniak z bogatej rodziny, ona – kujonka, która na wszystko w życiu musi ciężko zapracować. Po gorącym flircie lądują u niej w domu, ale zamiast uprawiać miłość, zażarcie dyskutują. Coś tę dwójkę nawzajem w sobie intryguje, pojawia się chemia. Ostatecznie, postanawiają kontynuować znajomość na stopie przyjacielskiej.

I tak śledzimy ich losy na przestrzeni dwudziestu lat, a każdy kolejny odcinek dzieje się 15 lipca, czyli dokładnie w rocznicę ich pierwszej „randki”.

Magiczny składnik

Co zmieniło dość nudną historię w światowy hit? Przede wszystkim odważna decyzja reżysera castingu, by w roli Emmy obsadzić Ambikę Mod, niebiałą Brytyjkę o charakterystycznej urodzie. Zabieg niestety wciąż bardzo rzadko stosowany przez branżowych decydentów, którzy na ogół zakładają, że książę z bajki, piękny jak malowanie, może zwrócić uwagę tylko na blondynkę w typie Sydney Sweeney. Sama Ambika nie wierzyła, że ktoś zdecyduje się powierzyć jej rolę. Ba, sama uważała, że do tej roli nie pasuje.

W książce postać Emmy jest biała, przez białą aktorkę była też grana w pierwszej ekranizacji (przez Anne Hathaway – przyp.red). Jestem podekscytowana, że mogę wnieść do tej roli coś nowego i mam nadzieję, że młode (niebiałe) kobiety, które nie widzą siebie na ekranie tak często, zobaczą, że wszystko jest możliwe – mówiła w wywiadzie dla brytyjskiego „Glamour” aktorka. 

W filmie partneruje jej Leo Woodall, aktor o iście hollywoodzkiej urodzie, znany z roli w ostatnim „Białym Lotosie”. Patrzenie na tę dwójkę na ekranie to czysta przyjemność, bo każde z nich jest interesujące na zupełnie inny sposób, ale jest między nimi niekwestionowana chemia. A bez chemii, żadna, nawet najbardziej wysokobudżetowa komedia romantyczna, nie ma prawa się udać. 

Zmienna dynamika uczuć

Nie ma między tą parą schematu: „ona go kocha, on musi zrozumieć, że jest tą jedyną”. Raz to ona patrzy na niego maślanym wzrokiem, a on jej się wymyka, uciekając w kolejne romanse, raz on desperacko próbuje walczyć o jej względy.

Jak w życiu, zmienia się scenografia, okoliczności, raz jesteśmy na wozie, raz pod wozem, czujemy się samotni lub przeciwnie, jesteśmy na fali wznoszącej.

Rozpisanie historii na 14 odcinków (i ok. 20 lat) sprawia, że serial jest odpowiedni nie tylko dla młodzieży, ale tez spragnionych ciepłych historii dorosłych, którzy kilka poważnych strat mają już za sobą. Widać, że producenci uważnie śledzą zmieniające się trendy (także w relacjach damsko-męskich napędzanych przez rewolucję feministyczną). I tak mamy tu bohaterkę, która mimo innego statusu społecznego, nie pozwala sobą manipulować, i seksownego czarusia, który odbiega od klasycznego samca alfa, a w każdym razie nie jest wcieleniem toksycznej męskości. Dobrze, że twórcy nie uciekali od problematyki społecznej. Mamy tu świetnie sportretowaną walkę Emmy o awans społeczny i historię alkoholizmu Dextera. 

Tylko miłość romantyczna ma sens?

Romantyczna, czyli niemożliwa do spełniania, tragiczna, polegająca na wiecznych rozstaniach i powrotach? Ten serial pokazuje, że fundamentem prawdziwej miłości powinna być przyjaźń. Bo to właśnie przede wszystkim łączy Emmę i Dextera. Nie wichry namiętności, które to zbliżają, to oddalają pary kochanków, ale wiara, że zawsze można na sobie polegać. Sceny, w których rozbity po zaprzepaszczeniu swojej kariery Dexter desperacko próbuje dodzwonić się do Emmy, łamią serce bardziej, niż dramatyczne rozstania w strugach deszczu.

Bez wątpienia „Jeden dzień” trafi do kanonu seriali, które idealnie wyczuwają ducha czasu i stan ducha spragnionych miłości zetek, a także zrezygnowanych millenialsów.